
"Selfie" czy też zdjęcie z ręki to żadna nowość. Podobnie jak i wykonywanie fotografii w różnych okolicznościach, często igrających z życiem. O trendzie na niebezpieczne selfie pisało już w 2015 roku BBC. Już wtedy pojawiły się statystyki, że danego roku więcej ludzi zginęło przez fotkę z ręki niż... w paszczy rekina.
"Niebieski wieloryb" to miała być gra, która polega na wykonywaniu coraz trudniejszych zadań: cięcia rąk żyletką, oglądaniu depresyjnych filmów, chodzenie po dachu, a w finale: samobójstwo. A wszystko to pod okiem internetowego "opiekuna", która prowadzi wybrańca za rękę. W przypadku "Ostatecznego selfie" trudno mówić o grze czy kimś, kto nami steruje. Cel jest tu jeden i sami go wybieramy: trzeba zrobić sobie jak najbardziej ekstremalne zdjęcie. Może to być np. zdjęcie przed nadjeżdżającym pociągiem, na szczycie wysokiego budynku, mostu czy góry. Im niebezpieczniej, tym lepiej. Chodzi o to, by śmiać się śmierci w oczy. I oczywiście przeżyć... niestety nie zawsze się to udaje.
Krwawa seria wydarzyła się w przeciągu tygodnia – niedawno, bo w tym miesiącu. Dzieciaki, które przeżyły, mówiły, że zależało im właśnie na "Ostatecznym selfie". Ma to też związek z rozpoczynającymi się wakacjami, a to zawsze czas kiedy dzieci robią różne szalone i często głupie rzeczy, by zaimponować grupie. Dlatego media powinny też nagłaśniać takie sprawy wcześniej, by młodzik wiedział z czym to się wiąże, nim sięgnie po aparat i będzie za późno.