
Dlaczego zniszczyliście Tindera? Po zapowiadanych zmianach aplikacja nigdy nie będzie już taka sama
Ciesząca się niezmienną popularnością aplikacja "randkowa" wprowadza nową usługę. Prawdopodobnie będzie to dla niej strzał w stopę, serce lub cokolwiek innego. Tinder Gold sprawi, że podrywanie innych będzie jeszcze łatwiejsze, ale i korzystanie z apki trochę straci sens.

Reklama.
Tinder powstał z myślą o randkowaniu. Prosty interfejs i idea sprawił, że nieoficjalnie stał się aplikacją do poszukiwania nie miłości, ale szybkiego seksu. Przeglądamy sobie użytkowników po zdjęciach. Kiedy dana osoba nam się podoba przesuwamy palcem na ekranie w prawo, gdy nie – analogicznie w lewo. Jeśli również wpadliśmy innej osobie w oko (mamy "matcha"), możemy zacząć z nią flirtować.
Tinder Gold zabije całą zabawę w randkowanie z szybkim happy endem. To taki pakiet premium dający ogromną władzę – jak kod na nieśmiertelność w grach komputerowych. Kiedy zapłacimy za dodatkową usługę będziemy mogli m. in. przeglądać osoby, które dały nam okejkę. Wtedy od razu będziemy wiedzieć komu się podobamy i do kogo uderzać z bajerą. Osoby, które nie zapłacą będą dalej musiały mozolnie przeglądać setki profili, by znaleźć swoją drugą połówkę. Trochę to niesprawiedliwe, nieprawdaż?
Na razie nie wiadomo, kiedy wejdzie "złoty" Tinder i ile będziemy musieli za niego zapłacić. Będzie zawierał to samo co abonament Tinder Plus plus nowy "tryb boga". Na dniach nowa sekcja będzie testowana w Argentynie, Meksyku, Kanadzie i Australii.
Źródło: Tinder
Reklama.