Nie uzyskał go Robert Biedroń, ale też kilku innych włodarzy polskich miast. W ostatnich dniach takie głosowania nad absolutorium miały miejsce w różnych częściach Polski. Co roku odbywają się właśnie w maju i czerwcu, nie ma w tym nic dziwnego. Jednak wśród tych, którzy absolutorium nie otrzymali, rzuca się w oczy jedno – najczęściej to radni PiS głosowali przeciwko, gdy włodarz nie był z PiS. – Wygląda to na próbę przejęcia władzy – przyznaje w rozmowie z naTemat burmistrz Jarosławia. On też absolutorium nie dostał.
Waldemar Paluch jest burmistrzem Jarosławia od 2014 roku i nie jest związany z żadną partią. To miasto na Podkarpaciu, gdzie Prawo i Sprawiedliwość tradycyjnie ma silny elektorat. Wcześniej przez dwie kadencje rządził tu burmistrz z tego ugrupowania. Na początku Paluch był nawet w koalicji z PiS, ale wytrzymał tylko pół roku i zerwał umowę. Od tamtej pory stał się niewygodny.
I teraz od 21-osobowej rady miasta absolutorium nie otrzymał. Przeciwko było 16 radnych PiS. "We współczesnej historii jarosławskiego samorządu taka decyzja zapadła po raz pierwszy" – zauważa "Życie Podkarpackie".
Nie pozwolili pokazać prezentacji
– To dla mnie decyzja wyłącznie stricte polityczna i nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością. Budżet został wykonany niemal w 100 proc. Mamy konkretne oszczędności, nadwyżkę w wysokości 8 mln zł. Miasto ma bardzo dobrą kondycję finansową. Odbieram to głosowanie jako próbę przejęcia urzędu – mówi naTemat. Część mieszkańców też tak widzi.
Oto, jak wyglądało głosowanie nad absolutorium w Jarosławiu. Przypomnijmy, chodzi o rozliczenie włodarza z realizacji budżetu. – Przewodniczy Klubu PiS uprzedził, że nie poprze absolutorium, bo dla nich tak naprawdę nie są ważne tabelki i cyferki, tylko współpraca z burmistrzem. Chodziło o to, że burmistrz z nimi nie współpracuje i nic nie uzgadnia – mówi Waldemar Paluch. Podczas sesji Rady Miasta pojawiły się też sygnały, że radni PiS będą zgłaszać chęć uruchomienia referendum w sprawie jego odwołania.
A potem, podczas sesji absolutoryjnej, nie pozwolili skarbnikowi pokazać prezentacji o realizacji budżetu. – Zapytałem dlaczego. Przewodniczący Rady Miasta odpowiedział, że burmistrz zawsze czymś zaskakiwał i dlatego nie pozwalają. Chciałem powiedzieć coś więcej, chciałem by dano mi możliwość przedstawienia informacji mieszkańcom i zaproszonym gościom. Odmówiono mi tego i nie pozwolono – mówi nam burmistrz. Dlatego wtedy zwołał konferencję prasową i na Facebooku pokazał wykaz realizacji budżetu.
"To jest ocena polityczna i to trzeba przyjąć ze spokojem
Taki scenariusz mógł być nie tylko tu. Podobnie komentuje decyzję radnych PiS, którzy wstrzymali się od głosu, prezydent Tarnowa. On absolutorium nie dostał w piątek. – Chyba nikt się nie spodziewał, że to absolutorium będzie udzielone i chyba decyzja nie zapadła na tej sali, ale dużo wcześniej. To jest ocena polityczna i to trzeba przyjąć ze spokojem i robić swoje – mówił Roman Ciepiela, cytowany przez portal rdn.pl. Również jego, już rok temu, radni PiS chcieli odwołać. Ale on – jak twierdzi – przynajmniej ma satysfakcję, że urząd wykonał wszystkie zadania. – Sprawozdania finansowe, rzeczowe, wszystkie kontrole wykazują poprawność na wielu poziomach – mówił.
Radni PiS wstrzymali się od głosu także w Elblągu. I także tu, już drugi rok z rzędu, prezydent Witold Wróblewski absolutorium nie otrzymał. I on również ocenił to jako decyzję polityczną. –Po raz kolejny radni PiS pokazują, że nie respektują obowiązującego prawa, i że interes partyjny jest ważniejszy niż interes miasta – tak skomentował głosowanie. Zwrócił się też do radnych:
Brat Marka Niedźwieckiego bez absolutorium
Przykładów z ostatnich dni jest więcej. Nie sposób wszystkie opisać. W niektórych dzieje się tak pierwszy raz, w innych drugi, a nawet – jak w przypadku Białegostoku – trzeci. Tam PiS ma większość, a prezydent Tadeusz Truskolaski jest w opozycji.
Bytom, Ruda Śląska, Zduńska Wola... – tu też głosami radnych, zwłaszcza PiS, włodarze nie otrzymali absolutorium. W Rudzie Śląskiej, jak słyszę, poszło o interpersonalne rozgrywki. Nie chodziło o politykę. Trudno to ocenić.
W Zduńskiej Woli chodzi o prezydenta Piotra Niedźwieckiego – brata Marka, dziennikarza muzycznego. W radzie miasta PiS ma większość, lokalne media piszą, że jest w konflikcie z prezydentem.
Kiedyś najważniejsze było miasto
Wchodzić w sprawy samorządowe, to jak wsadzić kij w mrowisko. Tu polityka wygląda zupełnie inaczej niż na szczeblu krajowym, potrafi być jeszcze bardziej zawiła. W niektórych miastach PiS może bratać się z PO i nikogo to nie dziwi. W przypadku głosowania nad absolutorium też może być tak samo. Albo, jak w Słupsku, może być taka sytuacja – przeciwko Robertowi Biedroniowi byli radni PiS. A PO wstrzymało się od głosu. W całej Polsce było o tym głośno w ostatnich dniach.
Do tej pory, jak od lat powtarzają radni, najważniejsze było dobro miasta. Teraz w niektórych miastach to się zmieniło, wielu to podkreśla. – Nie jestem związany z żadną opcją polityczną. Dla rozwoju miasta zawsze byłem gotów do współpracy z każdym ugrupowaniem. Byłem nawet w koalicji z PiS, ale nie dotrzymywali warunków umowy koalicyjnej. Po pół roku wolałem koalicję rozwiązać niż iść w zaparte, że wszystko jest w porządku – mówi nam burmistrz Jarosławia. Dziś widzi, że rządzi polityka. – To, co się dzieje dziś.. .Okazuje się, że nie ważne jest, jak dużo się dla tego miasta robi. Nie ważne są oszczędności. Ważne jest co innego – stwierdza.
"Według RIO takie uchwały to naruszenie prawa. O co więc Wam chodzi? Bo na pewno nie o miasto. Świadomie łamiecie prawo i w to brniecie. Jestem przekonany, że w duchu uważacie, że ten budżet jest dobry. Pozostawiam was z moralnym dylematem, niech mieszkańcy was ocenią, co było ważniejsze: interes partyjny czy miasto". Czytaj więcej