
Dotychczas wszystkich prezydentów Stanów Zjednoczonych Polacy na swojej ziemi witali z otwartymi ramionami i nadzieją. Tłumnie zbierali się na lotniskach, wypełniali place i ze zniecierpliwieniem, uzbrojeni w transparenty czy balony, wyglądali przyjazdu amerykańskiej głowy państwa. Ci dawali im powody do wzruszeń, dumy i ubaw po pachy. Największy mieli, kiedy słowa prezydenta Cartera na polski przekładał jego tłumacz. Nazajutrz stracił pracę. Dziś w Polsce zjawi się Donald Trump, chyba najmniej wyczekiwany prezydent USA.
Dopiero na przełomie maja i czerwca 1972 roku do Polski przyjechał pierwszy urzędujący prezydent Stanów Zjednoczonych – Richard Nixon. Pierwszemu sekretarzowi KC PZPR Edwardowi Gierkowi niezwykle zależało na tej wizycie. Ściągnął Nixona, który akurat wracał z Moskswy. To była jego druga wizyta w Polsce – wcześniej był jako wiceprezydent. – To dosyć późno, ale proszę pamiętać, że trwała wtedy zimna wojna – tłumaczy nam dr Zbigniew Kwiecień, historyk z Ośrodku Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego.
Każdego prezydenta witano z entuzjazmem. Zwłaszcza było to wyraźne w roku 1972 podczas wizyty Nixona, kiedy system polityczny w Polsce był jeszcze inny. Tłum ludzi wyszedł na trasę między lotniskiem a centrum Warszawy. W tym było także dużo wojskowych i na to zwrócili uwagę komentatorzy amerykańscy.
Carter i felerny tłumacz
Zima 1977 roku. Gierek gościł trzeciego już prezydenta USA, właśnie Cartera. – To była jego pierwsza wizyta zagraniczna jako prezydenta. Tę zasługę przypisuje się jego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego – prof. Zbigniewowi Brzezińskiemu – opowiada nam Longin Pastusiak, amerykanista, autor biografii prezydentów Stanów Zjednoczonych.
Dwie wizyty Busha
Po raz pierwszy George H. W. Bush (George Herbert Walker Bush) odwiedził nasz kraj w lipcu 1989 roku. Na lotnisku wylądował 9 lipca. Dzień później przemawiał na posiedzeniu Sejmu i Senatu. Kolejnego dnia udał się do Gdańska, gdzie w swoim domu przyjął go przywódca "Solidarności" Lech Wałęsa. Uwieczniono to na fotografiach. Mężczyźni siedzą przy suto zastawionym stole, z kryształową zastawą, na tle kwiecistej tapety. Bush spotkał się także z ówczesnym przewodniczącym Rady Państwa. Przez bite dwie godziny rozmawiał z Wojciechem Jaruzelskim.
Ta wizyta miała wyraźną wymowę polityczną, w sensie wsparcia i zaangażowania Stanów Zjednoczonych w zachodzące wtedy w Polsce zmiany. Z jednej strony był to gest wobec związku sowieckiego, a z drugiej – biorąc pod uwagę stan stosunków między supermocarstwami – była to zapewne demonstracja tego, że zbyt radykalne przemiany w Polsce nie będą się cieszyły takim poparciem Stanów Zjednoczonych z takim uznaniem, jak te mniej radykalne.
Drugi raz George H. W. Bush gościł w Polsce już za prezydentury Lecha Wałęsy – w lipcu 1992 roku.
Luźny Bill Clinton i trzy razy Bush junior
Latem 1994 roku po raz pierwszy do Polski przybył Bill Clinton. Na pięć lat przed przyjęciem Polski do NATO podkreślił, że "rozszerzenie NATO jest nieuchronne".
Najbardziej luźnie zachowywał się i przemawiał Bill Clinton. On znany jest z tego, że jest człowiekiem dowcipnym, na luzie. I tak się zachowywał także w czasie oficjalnych uroczystości. Prezydenci w ogóle nie za bardzo lubią sztywny protokół dyplomatyczny. Stany Zjednoczone są krajem popularnym w Polsce.
Barack Obama i Trump
"Witaj Polsko!"– tak w 2011 roku przywitał się z Polakami Barack Obama. To była pierwsza i jedna z trzech wizyt tego prezydenta. Wspomniał, że jadąc przez Warszawę na własne oczy zobaczył, jak szybko Polska się rozwija. Podkreślił, że "lepszego przyjaciela niż Polska nie mamy, jesteśmy za to wdzięczni".
Trzeba od razu powiedzieć, że Donald Trump jest człowiekiem niebywale przewrażliwionym na punkcie swojej osobowości. To wyjątkowo egocentryczny i samolubny prezydent. Przecież był zaproszony do Anglii. I odmówił przyjazdu, ponieważ tam się zapowiadały protesty przeciwko niemu.
