Wydawałoby się, że znamy już wszystkie założenia i zmiany w obrębie reformy edukacji przeprowadzanej przez minister Annę Zalewską. Na nic sprzeciw i protesty, walec bezsensownej reformy przejechał po polskim szkolnictwie. Jak się jednak okazuje, zmiany w szkołach to nie tylko te głośne przewroty, ale także cicho zaprowadzane rewolucje. Tym razem padły zapisy o przeciwdziałaniu dyskryminacji.
Po likwidacji gimnazjów i stworzeniu ośmioklasowych szkół podstawowych, zmianie programu nauczania, podręczników czy lekcji wychowania do życia w rodzinie przyszedł czas na przyjmowanie mniejszych ustaw i rozporządzeń, które co roku porządkują pracę placówek przedszkolnych i szkół. Nikt specjalnie się tym nie interesuje, więc ewentualne zmiany można wprowadzić po cichu i bez zbędnego rozgłosu. I właśnie to postanowiło wykorzystać Ministerstwo Edukacji Narodowej w przypadku zapisów o przeciwdziałaniu dyskryminacji w przedszkolach i szkołach.
Ciche zmiany
W porównaniu do rozporządzeń w sprawie wymagań wobec szkół i placówek z ubiegłych lat, w projekcie tegorocznych zapisów brakuje zdania o "działaniach antydyskryminacyjnych obejmujących całą społeczność” przedszkola lub szkoły. Zamiast tego, w projekcie można znaleźć zapis o "kształtowaniu postaw patriotycznych, obywatelskich, poczucia tożsamości, świadomości narodowej i kulturowej".
Prawicowe i katolickie media już odtrąbiły sukces. Piszą o zamknięciu „furtki do deprawacji dzieci” i „powstrzymaniu propagowania ideologii gender w szkołach”. O wycofanie z przedszkoli i szkół treści antydyskryminacyjnych zapytaliśmy Magdalenę Trojanowską z Inicjatywy Stop Seksualizacji Naszych Dzieci, która popiera nowe rozwiązanie.
Na usunięcie zapisu antydyskryminacyjnego zareagowało Towarzystwo Edukacji Antydyskryminacyjnej, które bierze udział w konsultacjach dotyczących nowego rozporządzenia. Jak pisze w swoim oświadczeniu:
Jak to wygląda w praktyce?
Na stronach internetowych szkół i przedszkoli można znaleźć zapisy o realizacji tych wymogów. Według szkolnych dokumentów są to m.in.:
- pogadanki z wychowawcą
- wykorzystanie różnych metod dydaktycznyc, np. scenki dramowe, gry i zabawy społeczno-integracyjne
- organizowanie konkursów
- udział szkoły lub przedszkola w kampaniach społecznych
-podejmowanie sprawnych interwencji wobec sprawców dyskryminacji
- szkolenia rady pedagogicznej
- zachęcanie uczniów do aktywności fizycznej
Tak to wygląda na papierze. A w rzeczywistości? Zapytaliśmy dyrektorów kilku szkół z całej Polski, jak w praktyce w ich placówkach wygląda realizowanie zapisów rozporządzenia.
Szkoła Podstawowa nr 2 w Pińczowie
– Był u nas program antydyskryminacyjny i na zajęciach wychowawczych były prowadzone zajęcia w formie pogadanek – mówi nam dyrektor szkoły Izabela Pietrzyk. Na pytanie o to, czy takie zajęcia są potrzebne i czy bez takiego zapisu w rozporządzeniu prowadzenie takich zajęć jest możliwe, dyrektor szkoły mówi, że zajęcia antydyskryminacyjne są potrzebne, ale czy coś takiego będzie nadal możliwe nie wiadomo. Powodem jest bałagan i nieprzygotowane jeszcze zmiany w szkołach.
Liceum Ogólnokształcące nr 19 w Warszawie
– W naszym liceum prowadzone są rozmaite zajęcia antydyskryminacyjne. Zarówno przez nauczycieli, choćby wiedzy o społeczeństwie czy historii, pedagoga szkolnego oraz nauczycieli akademickich z pobliskiego uniwersytetu - mówi dyrektor szkoły Anna Piekarska. Na szczęście w naszej szkole nie obserwujemy dyskryminacji, ale moim zdaniem bardzo ważnym zadaniem jest uwrażliwianie młodzieży na ten problem. Trzeba reagować na to co możemy zaobserwować na co dzień na ulicy, w mediach czy w internecie - dodaje Piekarska. Na pytanie czy szkoła będzie mogła prowadzić takie zajęcia po zmianie rozporządzenia, dyrektor szkoły mówi, że reforma dotrze do liceów w 2019 roku, więc na razie działamy według podstawy programowej z 2012 roku, gdzie zapisy o przeciwdziałaniu dyskryminacji są. Myślę, że są to rzeczy naturalne, pokazujące zwyczajną przyzwoitość. Mam nadzieję, że nikt nam nie zabroni wyznawać uniwersalnych wartości - dodaje.
Zajęcia antydyskryminacyjne w większości szkół wyglądają mizernie, a teraz wygląda na to, że nawet takich w polskich szkołach nie uświadczy. W minionych miesiącach mogliśmy przekonać się jak wygląda reformowanie polskiego szkolnictwa i to, że głosy krytyczne nie są brane pod uwagę. Pomimo zgłoszonych uwag, zapewne punkt o działaniach antydyskryminacyjnych zniknie z rozporządzenia. Czy bez niego szkoły będą mogły takie zajęcia prowadzić. Nie wiadomo, bo program nauczania nie jest jeszcze gotowy. Dobra zmiana i kolejny sukces władzy? Wygląda na to, że tak.
Antydyskryminacja jest obecnie pojęciem ideologicznym. To znaczy, że w obrębie jednego zjawiska tworzy się pole do nadinterpretacji zgodnej z ideologiczną linią organizacji, które w swoich postulatach postawiły sobie za cel dekonstrukcję norm społecznych, obalenie „stereotypów płciowych i rodzinnych” poprzez tzw. proces destabilizacji płci. Z taką intencją organizacje te na zaproszenie kadry pedagogicznej wkraczają na teren placówek i z takim przesłaniem przekazują „niedyskryminujące” treści dzieciom. Niedyskryminowanie kobiet czy niepełnosprawnych osób pełni tu wyłącznie funkcję kwiatka do butonierki.
Towarzystwo Edukacji Antydyskryminacyjnej
Realizacja tego wymagania daleka była od pożądanej sytuacji, w której wszystkie szkoły i placówki z zaangażowaniem i pełnym zrozumieniem podejmują działania mające na celu przeciwdziałanie dyskryminacji, uważamy całkowitą rezygnację z tego obowiązku za sankcjonowanie obecnej, niepokojącej sytuacji, w której dyskryminacji w szkole każdego dnia doświadczają uczniowie, uczennice, nauczycielki i nauczyciele.