Reklama.
Donald Trump porwał tłumy na placu Krasińskich, ale prawie nikt nie zwrócił uwagi, że mównica, z której przemówił do Polaków, była "wyposażona" w Wielką Pieczęć Stanów Zjednoczonych, pełniącą też funkcję godła tego państwa. Dla odmiany Barack Obama w 2014 roku, kiedy mówił na Placu Zamkowym, przemawiał z mównicy z polskim godłem. – Oni pewnie sami sobie przywieźli tę mównicę. Nasz prezydent był tam gościem – twierdzi w rozmowie z naTemat dr Janusz Sibora, historyk dyplomacji, autor książki "Protokół dyplomatyczny".
Więcej:
Melania TrumpTo spotkanie zostało zorganizowane na życzenie ambasady USA, które nie było elementem oficjalnej wizyty i Pałac Prezydencki, czyli minister Łapiński, publicznie to mówił. Że to nie jest element wizyty i my za to nie odpowiadamy.
Całe spotkanie było źle oflagowane z naszego punktu widzenia, bo było więcej flag amerykańskich niż polskich. Na pewno robili to Amerykanie, bo ich flaga była pierwsza. Ten teren stał się terenem amerykańskim na ten czas. Ja takiej formuły nie znam w protokole dyplomatycznym. A przecież on był naszym gościem.
Oddaliśmy fragment miasta na ich życzenie. To było niedopuszczalne, to trzeba rozpatrywać w kategoriach poniżenia, choć nie chcę używać takiego mocnego słowa. Nasz prezydent stał się gościem. Nagle się okazało, że gospodarzem jest Melania Trump z mężem.