Restaurator, hotelarz. celebryta i … dłużnik. Adam Gessler od 20 lat gra w kotka i myszkę z warszawskimi urzędnikami. Jak dotąd udało się im odzyskać zaledwie 29 tysięcy z około 22,5 miliona długów Adama Gesslera.
Na warszawskim rynku restauracyjnym Adam Gessler jest obecny od 25 lat. Od 20 są też tutaj jego długi. Zaczęło się w 1992 roku, od sporu o lokal "Krokodyl" przy Rynku Starego Miasta, kiedy restaurator dostał nakaz jego opuszczenia za niezapłacony czynsz. W następnym roku na liście problemów pojawiły się pomieszczenia przy ulicy Senatorskiej - biznesmen dostał nakaz eksmisji z powodu samowoli budowlanej. Gessler był innego zdania i stwierdził, że miał prawo przestać płacić za "Krokodyla", bo urzędnicy kazali opuścić mu nieruchomość, w którą wcześniej zainwestował i nie otrzymał zwrotu środków.
Od tego momentu problem narastał równie szybko jak długi. Zaczęła się wojna podjazdowa między dzielnicą Śródmieście a Adamem Gesslerem. Restaurator w 1996 roku pozwał Zarząd Domów Komunalnych, co wstrzymało egzekucję należności. Dla pracowników ratusza był to znak - Gessler nie chce porozumienia i wszystkimi możliwymi środkami będzie się starał opóźnić postępowanie komornicze.
Mimo wyroków Gessler nie przestawał prowadzić lokalu. Stołeczni komornicy nie spieszyli się też, by mu w tym przeszkodzić. Dopiero Piotr Teofilak z Pułtuska (i to po wygranym z Gesslerem procesie), zdecydował się wejść do pomieszczeń restauracji. Jednak wkrótce okazało się, że wyegzekwowanie należności będzie kłopotliwe.
Inwentaryzacja restauracji nie pozostawiała złudzeń: wśród kilkuset zajętych przedmiotów zajętych przez komornika większość była wypożyczona. Urzędnicy pokazywali: szafa gdańska, czteropoziomowy stół do pieczenia chleba czy krzesło kosztowały restaurację niecałą złotówkę miesięcznie. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: "Magazyn Świąteczny"
Jednak to nie zaszkodziło mu w konsekwentnym budowaniu restauracyjnego imperium. Zajął lokale na parterze Hotelu Europejskiego przy Trakcie Królewskim. Jednak w obliczu kłopotów w stolicy postanowił zbudować przyczółek w Krakowie. Jego chluba to Hotel Francuski. Z dumą oprowadzał po nim dziennikarkę telewizji Domo+.
Urząd Śródmieście by przyspieszyć egzekucję długu wynajął firmę detektywistyczną, która stwierdziła, że Gessler nie zarabia. – Firmuje swoim nazwiskiem tyle restauracji, gotuje, zdobywa Kraków, ale oficjalnie nie pracuje i nie prowadzi działalności gospodarczej. Nie ma ani grosza. Np. hotel w Krakowie kupiła spółka, w której udziały ma firma założona na Cyprze – mówi "Magazynowi Świątecznemu" Małgorzata Mazur z Urzędu dzielnicy Śródmieście.
Nie wiadomo też jakie przychody generuje program "Euro według Gesslera" nadawany w TVP1, bo jego produkcję zlecono zewnętrznej firmie. Jednak kroplą, która przelała czarę goryczy była akcja zorganizowana przez minister sportu Joannę Muchę i ministra rolnictwa Marka Sawickiego. Kucharz był odpowiedzialny za przygotowanie propozycji polskiego śniadania dla kibiców przyjeżdżających na Euro. Przed meczem otwarcia miała miejsce jego uroczysta prezentacja, podczas której Gessler brylował przed kamerami w obecności ministrów.
Być może to jedna z ostatnich chwil tryumfu znanego restauratora, bo na 11 lipca zaplanowano eksmisję mieszkania przy Placu Słonecznym na Żoliborzu. Niestety jego wartość (2,1 miliona złotych) to zaledwie ułamek długów Adama Gesslera.