Od kilku dni media prześcigają się w emisjach i publikacjach związanych z wizytą następcy tronu Wielkiej Brytanii w Polsce. Jednak zerkając na przygotowane materiały można by przypuszczać, że potomkiem starego rodu nie jest wcale William, lecz jego żona, Kate. Od ślubu w 2011 roku, to ona ściąga na siebie gros uwagi mediów. I nie trzeba być medioznawcą, ani socjologiem, żeby wiedzieć dlaczego. Jej filmowy ślub z księciem widzieli wszyscy, ale jak żyła Kate zanim stała się Księżną Cambridge?
Dziennikarka, najczęściej piszę o trendach, mediach i kobietach. Czasem bawię się w poważne dziennikarstwo, czasem pajacuję. Można się pomylić.
Z jednej strony za popularnością Kate stoi oczywiście wiecznie żywy w kulturze i to nawet w XXI wieku mit Kopciuszka. Dobra i skromna dziewczyna pokonuje konkurentki i zostaje księżniczką. Na podobnej zasadzie tłumy kochały Lady Di, czy księżniczkę Sisi. Taki obraz Kate był pieczołowicie i trochę chyba przypadkowo pielęgnowany przez brytyjskie media plotkarskie.
Na tle wcześniejszych dziewczyn Williama, choćby Jecki, której rodzice są właścicielami prywatnego parku safari w Kenii, czy Arrabelli, córki ustosunkowanego wojskowego, która kilka lat po obronie dyplomu została szefową PR w domu mody Gucci, Kate niczym się nie wyróżniała. Ot, zwykła koleżanka ze studiów, z którą William najpierw mieszkał w tym samym domu studenckim, a od drugiego roku razem z kilkoma innymi znajomymi wynajmował mieszkanie. Z burzą brązowych loków, lekko pucułowatą buzią, wiecznie w bluzach, długo nie przyciągała szczególnej uwagi mediów. Może i była całkiem ładna, ale nie mniej niż inne dziewczyny, z którymi widywano dotychczas Williama.
Jej ojciec, Michael, po latach ze śmiechem będzie wspominał jak w okolicach 2001 roku jakiś dziennikarz znalazł jego numer w książce telefonicznej i zaczął wydzwaniać usiłując dowiedzieć się, jak to bywało w przypadku większości studentek bezpośrednio stykających się z Williamem, czy młodzi mają się ku sobie. Middletona dociekania dziennikarza rozbawiły, zażartował nawet, że bardzo żałuje ze względu na pracę dzwoniącego i swoją rodzinę, ale Kate i książę są po prostu znajomymi z roku i z tego, co mu wiadomo, to nawet nieszczególnie bliskimi.
Kate nie była jednak ubogą dziewczyną z sąsiedztwa, jak chciałaby ją widzieć prasa. Nie miała może znanych rodziców, więc mediom trudno było poznać jej tożsamość i historię, ale w momencie, w którym zaczęła studiować na szkockiej uczelni St Andrews, trzecim (po Oxford i Cambridge) najlepszym uniwersytecie w Zjednoczonym Królestwie, rodzina Middletonów była już bardzo majętna.
Kate nie odstawała finansowo od swoich dobrze urodzonych znajomych z roku – podobnie jak oni ukończyła świetne prywatne szkoły, zwiedziła pół świata, a w tym samym domu studenckim co William (najelegantszym i najlepiej wyposażonym na kampusie) znalazła się, ponieważ jej rodziców było na to stać. Ale od początku.
Welcome on board
Carole Goldsmith, matka Kate, należała do pierwszego w swojej rodzinie pokolenia, które nie pamiętało głodu, jak ich pracujący w kopalniach przodkowie. Carol wychowała się w schludnym szeregowym domku na przedmieściach, jej ojciec był kierowcą ciężarówki, a matka pośredniczyła w handlu nieruchomościami, żeby zapewnić dwójce dzieci godny byt.
Carole była typową nastolatką tamtych czasów, uwielbiała różowy, tańczyła do puszczanych w radio modnych piosenek, a po szkole dorabiała sobie pracując w sieci sklepów C&A, żeby mieć na fajne ubrania. Nie myślała o studiach, po maturze postanowiła zgłosić się na nabór załogi pokładowej British Airways. W tamtych czasach wymagania nie były wygórowane – wystarczyło być otwartym, uśmiechniętym, wysokim i szczupłym, a do tego mówić angielszczyzną bez naleciałości slangowych czy dialektalnych. Kontaktowa i długonoga Carole zakwalifikowała się bez większych trudności.
W pracy poznała 6 lat starszego Michaela Middletona, pilota. Ojciec Michaela służył w RAF-ie, łamiąc tym samym długoletnie tradycje rodziny z Leeds tradycyjnie zajmującej się prawem. Najpierw Middletonowie zamieszkali w małym mieszkanku w pobliżu lotniska Heathrow, co świadczyło o sporej jak na tamte czasy nowoczesności, a w 1980 roku pobrali się. Dwa lata później w mroźny poranek w Reading w hrabstwie Berkshire na świat przyszła ich najstarsza córka – Catherine, a zaledwie 20 miesięcy po niej kolejna dziewczynka – Philippa, nazywana, zarówno przez media, jak i rodzinę przydomkiem Pippa.
Początek lat 80. to w Anglii czas hulającego kryzysu gospodarczego. Middletonowie, z dwójką małych dzieci bali się zapowiadanej w British Airways fali zwolnień, więc postanowili przyjąć 4-letni kontrakt w Jordanii. Michael miał pracować jako pilot dla tamtejszych linii lotniczych, Carole prowadzić dom i opiekować się dziewczynkami. Do kraju wracali jedynie na Boże Narodzenie. Kate i Pippa chodził do brytyjsko-arabskiego przedszkola, gdzie uczyły się mówić w obu językach. Po zmianie środowiska wszystko zapomniały, jako że rodzice nie poznali nawet podstaw arabskiego.
Imprezowe imperium
Po powrocie do kraju Middletonowie, którzy wiedli przez ostatnie lata raczej skromne życie, oszacowali, że oszczędzili znacznie więcej, niż planowali. Kupili dom i wysłali, na razie najstarszą córkę, do renomowanej, prywatnej szkoły. Rok później urodziło się ich najmłodsze dziecko – 30-letni dziś James. Kate okazała się prymuską, a do tego dzieckiem bardzo aktywnym, chodziła na przeróżne koła zainteresować od gry na flecie, przez harcerstwo, chór, aż po zajęcia teatralne, jednak ku zdziwieniu rodziców najbardziej kochała sport.
Pod koniec lat 80. Carole, której trochę sprzykrzyła się już rola gospodyni domowej sprawującej pieczę nad trojgiem maluchów, postanowiła zaryzykować i przeznaczyć część przywiezionych jeszcze z Jordanii oszczędności na rozkręcenie własnego biznesu. Pomysł miała od dawna – gadżety na przyjęcia.
Matka Kate od lat urządzała urodziny dla swoich dzieci z takim powodzeniem, że wkrótce wszyscy znajomi z okolicy zaczęli ją prosić o pomocy. Tyle że jej kreatywność rozbijała się o nieciekawy asortyment, w sklepach były wówczas głównie balony. Zdarzało się jej spędzać czasem 3 noce z rzędu na malowaniu dekoracji i wycinanie confetti na przyjęcia swoich pociech, ale nie mogła tego przecież robić codziennie.
Powstała działająca początkowo w kuchni Middletonów firma Party Pieces, specjalizująca się w gadżetach na przyjęcia. W 2012 roku mogła poszczycić się obrotami na poziomie 30 milionów funtów. Carole wstrzeliła się – okazało się, że ma głowę do interesów i smykałkę do organizacji imprez. Kiedy jej dzieci szły na studia. Middletonowie byli milionerami, a Michael nie pracował już jako pilot, ale zarządzał wraz z żoną powiększającą się wraz z rozwojem internetu firmą.
Rodzinny biznes angażował wszystkich. Kiedy Kate po obronie tytułu magistra historii sztuki zastanawiała się, co chciałaby robić w życiu, zaczęła pracować w Party Pieces. Pracę pisała o fotografii Lewisa Carrolla, autora „Alicji w Krainie Czarów”, temat tyle ciekawy, co ciężko przekładalny na rynek pracy. Firma matki dawała jej konkretne wyzwania. Była młoda i widziała, że strona internetowa wygląda chałupniczo, więc zapisała się na kurs projektowania witryn i przez kilka kolejnych lat dbała o nowoczesny wygląd Party Pieces.
Pippa nie za wiele pracowała z rodzicami, ale na tyle lubiła organizację przyjęć, że po ukończeniu Literatury angielskiej na Uniwersytecie w Edynburgu zatrudniła się w londyńskiej agencji eventowej. To ona doradzała potem Kate w kwestiach organizacyjnych przyjęcia ślubnego. Frywolne, jak na królewskie zaślubiny, atrakcje , takie jak maszyny z popcornem czy wielkie dystrybutory żelków Haribo były podobno jej pomysłem. Również najmłodsze dziecko Middletonów – James, karierę w biznesie zaczynał od firmy specjalizującej się w wypiekach na imprezy założonej zaledwie w dwa lata po maturze.
Nie od pierwszego wejrzenia
Wracając jednak do samej Kate – w 1992 miała 10 lat i zupełnie nie interesowała się chłopcami, wolała przyjaźnie z innymi dziewczynkami. Mimo to, wybrała ze znajomymi się na rozgrywany przez kolegów ze szkoły mecz hokeja na trawie. W drużynie gości miał grać jej rówieśnik, książę William.
Po latach Kate będzie wspominała, że w ogóle nie myślała o tym czy jest ładnym chłopcem, jak większość jej koleżanek, tylko o jego rodzicach. Wszystkie media trąbiły właśnie o separacji Diany i Karola. Dla bardzo związanej z rodzicami i rodzeństwem dziesięciolatki sama myśl o rozstaniu rodziców była przerażająca.
Trzy lata później Carole i Michael postanowili kupić swoją pierwszą posiadłość – potrzebowali magazynów dla rozrastającego się interesu, a poza tym mogli sobie wreszcie pozwolić, może jeszcze nie na luksus, ale na pewno duży komfort. Dom liczył sześć sypialni – Kate poprosiła, żeby jej pokój pomalowano na blado niebieski i kremowy, Pippa postawiła na czerwień. W tym samym roku starsza z sióstr miała zmienić po 8 latach szkołę.
Wybór padł na oddaloną zaledwie 10 minut jazdy samochodem od nowego domu Middletonów Downe House – elitarną szkołę dla dziewcząt. Szybko okazało się, że do tej pory powszechnie lubiana Kate, nie może się tu odnaleźć. Downe House jest położone na prowincji, więc większość uczennic mieszka w internacie, co z oczywistych powodów nie dotyczyło Kate. Do tego wiele dziewcząt przyjechało z dużych miast. W zestawieniu z nimi wychowana na wsi, obcięta na krótko i interesująca się sportem Catherine rzeczywiście odstawała. Koleżanki zaczęły ją gnębić. Interweniowali rodzice i nauczyciele, ale to nie przysporzyło jej znajomych.
Pod koniec semestru rodzice zdecydowali się przenieść ją do innej szkoły, tym razem koedukacyjnej. Tutaj Kate odnalazła się o wiele lepiej, niektóre z jej licealnych przyjaźni przetrwały do dziś. Jednym z projektów, którymi zainteresowała się Kate już jako narzeczona Williama było przeciwdziałanie gnębieniu w sieci nastolatków przez rówieśników. Znając jej przejścia, nie trudno się domyślić dlaczego.
Co zabawne, w drugim roku pobytu w Marlborough College, kiedy Kate zamieszkała w dwuosobowym pokoju ze swoją najlepszą przyjaciółką nad jej łóżkiem wisiały plakaty pozostawione przez poprzednie mieszkanki – jeden przedstawiał Leonarda di Caprio, a drugi wyrastającego powoli na obiekt westchnień brytyjskich nastolatek księcia Williama. Kate prychnęła na widok podobizn, a po kilku dniach zastąpiła je zdjęciem święcącej wówczas triumfy na wybiegach imienniczki – Kate Moss.
Znajomi z dormitorium
Po zdanych świetnie egzaminach końcowych dziewczyna, podobnie jak wielu młodych ludzi zdecydowała się na gap year, najdłuższe wakacje w życiu przeznaczane tradycyjnie na podróże i zastanowienie się, co dalej. Pierwsze trzy miesiące spędziła z przyjaciółkami we Florencji, gdzie imprezowała, zwiedzała i chodziła na kurs historii sztuki włoskiej. Te wakacje utwierdziły ją w przekonaniu, że historia sztuki to kierunek dla niej.
Wróciła na chwilę do domu Middletonów, a po świętach Bożego Narodzenia wyjechała z jedną z organizacji do Ameryki Południowej. Uczestnicy wyprawy mieli dzielić czas między wędrówki po Patagonii, a pomoc lokalnym społecznościom. W tym samym miejscu i z tą samą organizacją, tyle że parę tygodni później, był w Chile książę William. Jednak poznać mieli się dopiero za kilka miesięcy w Szkocji.
Zawarcia znajomości nie sposób było zresztą uniknąć, dom studencki w którym zatrzymali się 19-latkowie nie był znowu aż tak wielki. Zdaje się, że para nie przypadła sobie do gustu od pierwszego wejrzenia. Zarówno William, jak i Kate w trakcie pierwszego roku chodzili na wiele randek, żeby w końcu związać się z ludźmi z wyższych roczników. Równocześnie powoli zaczynała się formować ich stała paczka znajomych, którą potem postanowili wynająć mieszkanie w miasteczku.
Wtedy Kate po raz pierwszy poczuła, co to znaczy być Windsorem. Choć książę Karol zawarł pakt z prasą, żeby nie niepokoiła jego syna podczas nauki, w zamian obiecując dostarczać regularne sesje zdjęciowe, ochroniarze zawsze kręcili się gdzieś w pobliżu, szyby wymieniono na kuloodporne, a w budynku umieszczono nawet schron.
W tym okresie Kate, która coraz lepiej dogadywała się z Williamem ze względu na wspólne zamiłowanie do sportu i spędzania czasu na świeżym powietrzu przekonała go, żeby zamiast rzucać studia, co rozważał, zmienił wydział. Geografia okazała się strzałem w dziesiątkę, książę postanowił uzyskać dyplom.
W międzyczasie na uczelni zorganizowano imprezę, z której dochód miał zostać przeznaczony na cele charytatywne. Jednym z punktów programu był pokaz mody z udziałem studentek. Wśród modelek znalazła się również Kate. Na wybieg wyszła w prześwitującej sukience bez ramiączek pokazującej bieliznę i umięśniony brzuch. William widząc współlokatorkę miał szepnąć na ucho swojemu koledze, że „nie wiedział, że Kate jest taką laską”. Zresztą nie tylko on się zdziwił. Od pokazu, dotychczas raczej nie zauważana przez płeć przeciwną, Kate została uznana za jedną z najatrakcyjniejszych dziewczyn na uczelni.
Razem czy osobno?
Na trzecim roku Kate i William zamieszkali z dwójką innych znajomych, ponieważ ich wcześniejsi współlokatorzy zostali parą i chcieli więcej prywatności. Między księciem i Catherine od dłuższego czasu iskrzyło, ale że chcą być razem zdecydowali dopiero wtedy, wcześniej zdążyli zakończyć swoje poprzednie związki i zaprzyjaźnić się.
Znajomość była coraz poważniejsza, zaczęły się wspólne wyjazdy i weekendy trzymane początkowo w sekrecie. Mimo pozornie lekkiego charakteru znajomości, po wręczeniu dyplomów książę Karol i Camilla zaprosili nawet rodziców Kate na kolację. Jednak droga do ślubnego kobierca była długa i wyboista. Byli ze sobą już ponad dwa lata, a William w wywiadach mówił, że jest młody, spotyka się z bardzo różnymi dziewczętami i nie myśli zupełnie o poważnym związku.
Tymczasem beztroskie lata studenckie dobiegły końca, a tym samym także układ księcia Karola z prasą. William miał coraz więcej oficjalnych obowiązków, potem rozpoczął tradycyjną służbę wojskową. Kate natomiast spędziła kilka miesięcy w domu po czym przeprowadziła się do Londynu, do kupionego jej przez rodziców mieszkania w modnej dzielnicy Chelsea.
Kiedy tylko William był w Londynie chodzili razem na imprezy i do restauracji, więc paparazzi bez problemu dowiedzieli się gdzie mieszka i zaczęli wystawać pod jej drzwiami. Śledzili ją nawet, kiedy jechała metrem na swoją pierwszą rozmowę o pracę. Nie trafiała co prawda na okładki, ale jej rozpikselowane zdjęcia ze zjadliwymi komentarzami dotyczącymi stroju często można było znaleźć w tanich bulwarówkach.
Kate, podobnie jak wiele osób w jej wieku i sytuacji była przerażona – humanistyczne wykształcenie, w które włożyła tyle pracy, nie do końca przystawało do rynku pracy. Dodatkowo prasa insynuowała, że całe dnie nic nie robi i, że jest utrzymanką Williama. Nie mogąc znaleźć pracy Kate poszła na kurs projektowania stron internetowych. Potem zainteresowała się fotografią i zaczęła robić zdjęcia do katalogów rodzinnej firmy. W końcu pomyślała, że może postawienie na branżę modową nie byłaby głupim pomysłem – zawsze miało to jakiś związek ze sztukami wizualnymi, a przy tym była to świetnie rozwijająca się gałąź rynku.
Zatrudniła się w firmie Jigsaw – jeździła na targi, zajmowała się marketingiem, wyglądem witryn, a nawet uczestniczyła w projektowaniu. Wtedy też narodziły się zręby jej dzisiejszego stylu. Wcześniej nie ubierała się najlepiej, przeważnie postarzając się za dużymi żakietami i ciężkimi kozakami.
Lato sióstr Middleton
Mimo że jako tako układało się jej w życiu zawodowym, w związku zaczynało zgrzytać. William przebywał wówczas na szkoleniu dla pilotów, w jednostce oddalonej o 3 godziny jazdy od Londynu. Wykręcał się, że to daleko, ale szybko okazało się, że nie o odległość tu chodzi, a o brak chęci. Wkrótce prasę obiegły zdjęcia z imprezy na których trzyma za pierś poznaną w klubie Brazylijkę Anę Fereirę. Kate i książę zerwali niedługo potem, w kwietniu 2007 roku.
William opijał swój nowy stan stawiając drinki bywalcom modnych londyńskich klubów i wznosząc z baru triumfalne okrzyki „Jestem wolny!”. W tym samym czasie Pippa skończyła studia w Edynburgu. Prosto z uczelni przyjechała do Londynu, żeby zamieszkać z siostrą w Chelsea.
Tamte wakacje należały do nich. Ubrana odważniej i bardziej kobieco niż kiedykolwiek, szczuplejsza i uśmiechnięta Kate spędzała wieczory z Pippą. Chodził na premiery, przyjęcia i do znanych klubów. Wydawało się, że para z St Andrews jest zachwycona niedawnym rozstaniem, a związek tylko ograniczał 25-latków.
Pod koniec wakacji Kate pojechała z przyjaciółkami do domu wuja na Ibizie. Podczas jednego z kameralnych wieczorów nad basenem rozpłakała się i powiedziała, że tak naprawdę strasznie tęskni za Williamem. Jak się okazało nie ona jedna – znajomi, którzy spędzali wakacje z następcą tronu zaczęli niebawem narzekać, że nic, tylko gada przez telefon. Po jego powrocie para zeszła się i pojechała w romantyczną podróż na Seszele, gdzie cztery lata później miała spędzić miesiąc miodowy.
Dalej, jak to w bajkach, w których występują miłe, ładne dziewczęta i książę – żyli długo i szczęśliwie. Oświadczyny w Kenii, pierścionek zaręczynowy po zmarłej tragicznie matce, ślub, który oglądało kilka miliardów osób na całym świecie i wesele na którym zamiast zespołu wystąpiła Ellie Goulding, ulubiona wokalistka Kate.
Niewątpliwie jej wejście do rodziny Windsorów było głównym powodem nagłego wybuch miłości Brytyjczyków do zdawać by się mogło zdyskredytowanej przez lata skandali monarchii. Kate można podziwiać za wiele rzeczy, a jednocześnie zdawać sobie sprawę, że są one głęboko osadzone w konwencji zajmowanej przez nią pozycji. Działalność charytatywna – owszem, imponująca, ale równie imponująca jest ta prowadzona przez księcia Karola, który nie jest nawet w jednej dziesiątej tak medialny jak synowa. Że umie się zachować w każdej sytuacji – owszem, ale przy odpowiednim szkoleniu, które, nie oszukujmy się, księżna Catherine z pewnością przeszła, potrafiłoby to z pewnością wiele młodych kobiet.
Kate nie jest jak Diana, „królową ludzkich serc” do której bezustannie jest porównywana, . Nie wypłakuje się przed kamerą i nie współczuje tak gorliwie, jak robiła to Lady Di. Sekret tej dziewczyny to pewność siebie, ale taka, która nie deprymuje, tylko uspokaja. Pewność zakorzeniona bardzo głęboko. Zaczęła się od bezwarunkowej, dojrzałej miłości rodziców, była podtrzymywana sukcesami szkolnymi i prawdziwymi przyjaźniami. Jej zwieńczeniem stała się miłość mężczyzny, który uczynił ją przyszłą królową Wielkiej Brytanii.
Michael Middleton pytany w jednym z wywiadów o to, czy denerwował się w dniu ślubu córki, odpowiedział, że właściwie to cały się trząsł, ale potem zobaczył Kate, usłyszał jak żartuje i się uspokoił. Fakt, że istnieją takie historie i postaci jak księżna Catherine uspokaja setki tysięcy ludzi, nie tylko Michael’a Middletona.