Przed mistrzostwami Europy nazywany był wariatem. Jego tezy określano majaczeniem zgorzkniałego działacza, a jako rozmówcy - nie brano poważnie. Po przeciętnym występie naszej reprezentacji coraz więcej osób powtarza jednak jego tezy. Zbigniew Boniek powiedział niedawno, że Tomaszewski miał rację.
Piotr Czauderna: Zbigniew Boniek powiedział, że cały świat miał pana za wariata, tymczasem to pan miał rację. Wiele osób twierdzi nawet, że był pan jedyną osobą, która domagała się dyskusji o polskiej piłce. Czuje pan dzisiaj satysfakcję?
Jan Tomaszewski: Wie pan, nie czuję satysfakcji. Czuję głęboki ból i żal. Dlaczego. Dlatego, że nie wykorzystaliśmy sportowej szansy, jaka się nam przydarzyła. Muszę przyznać, że organizacyjnie zdaliśmy egzamin celująco, ale sportowo straciliśmy niepowtarzalną szansę, które długo już może się nie powtórzyć. Czuję żal, bo od roku powtarzałem, że wiem co to znaczy grać w koszulce z białym orłem, na którym pojawiają się nie tylko pot, ale i krew. Do krwi walczyło się w takiej koszulce. Tego nie zrozumie taki farbowany lis, który grał już dla swojej ojczyzny, a teraz przychodzi do nas, żeby się tylko pokazać.
Dla nich ten orzełek nic nie znaczy?
My zawsze ze Zbyszkiem (Bońkiem - przyp. red.) powtarzaliśmy, że jak się gra dla ojczyzny, to się gra nie tylko z serca, ale i z wątroby. Powiem panu krótko, i mówię to z pełnym przekonaniem. Gdyby za tych Niemców i Francuzów grał Mila, Kaźmierczak, Żyro, Wolski, to byśmy z palcem w nosie wyszli z tej najsłabszej grupy w historii europejskich rozgrywek. Przykro mi, że czterdziestomilionowy naród dał się wrobić w demagogię tych grabarzy polskiej piłki nożnej, między innymi mojego kolegi boiskowego Laty oraz trenera Smudy.
Miał pan problem nie tylko z piłkarzami z zagranicy.
Tak. Nie może czterdziestomilionwy naród reprezentować przestępca skazany prawomocnym wyrokiem sądu. Jeśli chcemy promować futbol, a to jest już dzisiaj nie tylko sport, ale polityka i przemysł, jeśli chcemy propagować w Polsce piłkę, to nie może być takich sytuacji. To sygnał "grajta kto chce, jak będzie dobrze, to będziecie grali, wszyscy będą zadowoleni". W reprezentacji Włoch, było tylko podejrzenie, podkreślam, tylko podejrzenie, że piłkarz ustawił jakiś mecz. Natychmiast został wyłączony z reprezentacji. Proszę zobaczyć gdzie teraz są. W dalszym ciągu mamy mentalność oportunistów.
Miał Pan ochotę w którymś momencie przed mistrzostwami wycofać się ze swoich słów?
Dziękuję Zbyszkowi, że przyznał mi dzisiaj rację. Każdy patriota, każdy orzeł Górskiego tak myślał i tak myśli, zapewniam pana. Mi grożono wykluczeniem ze wszystkich możliwych organizacji, próbowano mnie uciszyć. Ja się z tych słów jednak nie wycofałem. Ja to mówiłem rok przed rozgrywkami, bo wtedy można było to wszystko jeszcze zmienić. Cały czas byłem nieugięty i, jak pan wie, ze swoich słów ani na chwilę się nie wycofałem.
Przed mistrzostwami był pan właściwie samotny w głoszeniu swoich tez. Teraz pojawia się dużo podobnych stwierdzeń, niektórzy dziennikarze piszą "a nie mówiłem", ludzie powtarzają, że przed mistrzostwami przestrzegali przed takim scenariuszem.
I tutaj mam satysfakcję, bo przed mistrzostwami był jeden Jan Tomaszewski. Teraz co otworzę telewizor to co drugi jest Janem Tomaszewski. Oni biadolą jednak nad tym co było. Ja natomiast nie skupiam się nad tym co było. Przegraliśmy, nie ma się co nad tym rozwodzić, to się stało. Teraz z całych sił zabiegam, aby jak najszybciej wprowadzić komisarza do zarządu.
Komisarz już w związku był, i mało się zmieniło.
Jak słyszę tych paru kretynów, i niech pan tak napisze, paru kretynów, którzy mówią, że poprzedni ministrowie już do związku komisarza wprowadzili, to ja tym kretynom chcę powiedzieć - rzeczywiście, wprowadzały to uprzednie władze. Ale teraz, według obowiązującego dzisiaj prawa kuratora wprowadza nie kolejny polityk, ale niezawisły sąd. Tutaj UEFA może nas w d*** pocałować.
To też mam napisać?
Tak. W takim przypadku mogą nas w d*** pocałować, i to jest taka różnica. PZPN proszę pana, kilkadziesiąt razy złamał polskie prawo oraz swój własny statut. Podam panu krótki przykład. Wie pan kto jest w tej chwili sekretarzem PZPN?
Nie wiem.
Ja panu powiem. Zdzisław Kręcina, bo jego usunięcie było niezgodne z ich statutem i to jest już przyczyna, żeby do związku wprowadzić komisarza. Wielokrotnie zwracałem się do pani ministry (nie wiem jak to to odmieniać, niech pan sobie to jakoś odmieni), żeby wymogła na tych grabarzach polskiej piłki rozgrywanie rozgrywanie na Narodowym wszystkich meczy reprezentacji. Tak jest we Francji, w Belgii, tak jest w Anglii. Czemu nie może być u nas?
Proszę zauważyć co się stało, Pani minister olała mój wniosek, a ci grabarze mogą sobie robić co chcą. Już wyznaczyli jeden mecz w Bydgoszczy, drugi w Gdańsku. Wie pan czemu tak się dzieje? Po prostu prezes Lato liczy głosy, wie pan o co chodzi. Jeśli się to podoba premierowi, ministrze, minister (nie wiem jak ta pani chce żeby ją nazywano) Musze, to proszę bardzo. Nie mój cyrk, nie moje małpy.
To co pan proponuje?
Jeśli natychmiast nie uruchomimy procedury wprowadzania komisarza, obudzimy się za jakiś czas, po raz kolejny zresztą, z ręką w nocniku. A pan premier z panią ministrą będą śpiewać do całego narodu "Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało", bo będą kolejne rozgrywki, kolejne eliminacje.
Cieszy się Pan, że Stadion Narodowy został nazwany imieniem Kazimierza Górskiego?
Jak usłyszałem o tej decyzji, to muszę się przyznać, że się autentycznie wzruszyłem. To się papieżowi polskiej piłki, jakim niezaprzeczalnie był Kazimierz Górski, po prostu należy. Kiedy o tym usłyszałem łezka mi się w oku zakręciła.
Zbigniew Boniek powiedział, że chce stać na czele zmian w polskiej piłce. Dodał też, że nie wyklucza startu w wyborach na prezesa PZPN. To dobry pomysł?
Ach, to przecież jest… Kto miał być moim kandydatem na komisarza?
Zbigniew Boniek.
No właśnie. Także ja jemu życzę wszystkiego najlepszego. Sam chciałbym żeby taki scenariusz się urzeczywistnił. Ale bądźmy realistami. On tym prezesem nie zostanie. Jeśli Zbyszek mówi, że trzeba odciąć tych, jak by to nazwać, latoludków od żłoba, odciąć im dopływ finansów na ich diety, pensje, to bądźmy realistami. Kto go tam wybierze? Jak oni się zbiorą na tych wyborach, to jeśli prezesem nie zostanie po raz kolejny Lato, to będzie ktoś inny z tej kliki. Ja jestem całym sobą za tym, żeby Zbyszek został wybrany, ale to jest po prostu niemożliwe.
A może pan wystartuje?
Nie, nie. Nie ma takiej możliwości. Ja nie mogę, mnie to po prostu nie interesuje. Ja walczę o dobro polskiej piłki, polskiej reprezentacji, ja potem i krwią zamazałem orzełka i ja jestem winny to polskim kibicom, żeby uzdrowić polską piłkę. Natomiast jeśli Zbyszek zostanie prezesem, jestem 25 godzin na dobę do jego dyspozycji. Ale społecznie, to jest taka moja idée fix.
Coraz więcej ludzi po mistrzostwach przyznaje panu rację. Czeka pan na podobny ruch ze strony kolegów z Prawa i Sprawiedliwości?
Nie, ja się już doczekałem. Porozmawiałem sobie z kapitanem drużyny, Mariuszem Błaszczakiem. Porozmawialiśmy sobie po męsku. W tej chwili wszystko jest wyjaśnione. Jeśli przyjmą mnie z powrotem do drużyny to jestem do ich dyspozycji. Ja ich przeprosiłem. Nie za to co powiedziałem, ale za to że nie chciałem się dać wciągnąć w takie polityczne demagogie, a niektórzy uważali, że powinienem. Na dzień dzisiejszy wszystko jednak mamy między sobą wyjaśnione. Kapitan Błaszczak zachował się w porządku.