Sieć podbija zdjęcie plakatu, na którym wymienione są zagrożenia dla dzieci, ale i dorosłych. Lista jest spora i możliwe, że to graficzna przeróbka czy też modny ostatnio termin "fake news". Jednak z historii pamiętamy, że podobne zagrożenia padały już z ust duchownych.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Na plakacie widzimy płaczącego anioła i dziecko zapatrzone w smartfona. Wokół fruwają rzekome zagrożenia duchowe, takie jak m.in. "Gwiezdne Wojny", "Harry Potter", gra "GTA" czy... wegetarianizm. Są też studia Disney, Pixar, Warner Bros, i marka Hello Kitty. Uff, można więc oglądać filmy z Universala!
O ile np. krwawa seria gangsterskich gier Grand Theft Auto faktycznie nie nadaje się dla dzieci, o tyle ucząca m.in. prawdziwej przyjaźni seria książek o młodym czarodzieju jest zastanawiająca. Choć można to podciągnąć przecież pod OKULTYZM tak jak kreskówkę W.I.T.C.H. (ang. czarownica). Zresztą wymieniona na plakacie marka m.in. ubrań Hello Kitty to według Frondy narzędzie w rękach pedofili i szatana.
Na plakacie brakuje jeszcze tylko najnowszego zagrożenia: fidget spinnera. Tylko nadal nie wiem co tam robi wegetarianizm i Disney?
Niestety nie dowiemy się więcej o tym, jak ratować nasze dzieci, bo podana na plakacie strona już nie działa. Na szczęście w sieci jest słynne kazanie ks. Natanka, który wymienia rzeczy, po których wiemy, że "coś się dzieje", a naszą pociechą interesuje się szatan.