
Jesteśmy bardzo blisko skorzystania z art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej – oznajmił w środowe popołudnie wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans, w ten sposób komentując zamach PiS na niezależność sądownictwa. Po kilku chwilach o tym, że żarty z Unią Europejską się skończyły poinformowała także reprezentantka Polski w KE, komisarz ds. rynku wewnętrznego i usług Elżbieta Bieńkowska.
REKLAMA
– Zgody i zrozumienia dla tego typu zmian w Brukseli nie będzie – mówiła polska członkini Komisji Europejskiej o forsowanych przez Prawo i Sprawiedliwość działaniach przeciwko niezależności sądownictwa powszechnego oraz Sądu Najwyższego – naczelnego organu władzy sądowniczej i instytucji decydującej o ważności wyborów w Polsce. Elżbieta Bieńkowska podkreśliła, że jej ojczyźnie rządzonej przez PiS nie tylko grożą sankcje przewidziane w art 7. TUE, ale Unia Europejska może też dotkliwie ukarać "dobrą zmianę" innymi metodami. – Ta atmosfera wokół Polski, to co się w tej chwili dzieje, to w jaki sposób rozmawiamy o Polsce, absolutnie będzie miało bardzo zły wpływ na przyszłe rozmowy o budżecie – mówiła.
Jak informowaliśmy w naTemat, kilka chwil wcześniej bardzo ostro o sytuacji w Polsce wypowiadał się wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans, który grzmiał, że PiS chce, by "polscy sędziowie zależeli od woli liderów politycznych od momentu wyznaczenia do emerytury". Holender poinformował, że coraz bliżej jest też zastosowanie art. 7 Traktatu o UE, który dotyczy stwierdzenia ryzyka poważnego naruszenia wartości UE i może zakończyć się zawieszeniem Polski w prawach członkowskich.
By zastosować to narzędzie potrzebna jest jednomyślna decyzja Rady Europejskiej. Powszechnie wierzy się więc, że ewentualne sankcje wobec Polski zblokować miałby premier Węgier Viktor Orban. Jednak Frans Timmermans w środę zasugerował, iż odpowiednie porozumienie w RE jest realne i wykonał bardzo wymowny gest wobec Budapesztu. – Sytuacja na Węgrzech nie jest porównywalna do tego, co dzieje się teraz w Polsce – oznajmił.
