
Doctor Who to postać, która powstaje jak feniks z popiołów. Przez 54 lata w rolę kosmity, który podróżuje w czasie i przestrzeni, wcieliło się kolejno 12 świetnych, brytyjskich aktorów. Zmiana Doktora to jedyny pewnik w serialu BBC, który ma oddanych fanów na całych świecie. I to właśnie oni czekali z zapartym tchem na ujawnienie nazwiska następnego aktora, który zagra Władcę Czasu. Gdy kilka dni temu się dowiedzieli, w sieci zawrzało. Nowy Doktor Who jest kobietą!
REKLAMA
Jedni są zachwyceni: wreszcie, po ponad pół wieku, główną rolę w ich ulubionym serialu zagra świetna aktorka. W końcu dlaczego w XXI wieku producenci serialu mają powielać schemat rodem z lat 60-tych, że Doktor Who jest jak James Bond w kosmosie i w każdej serii ma mieć nową (choć platoniczną) towarzyszkę? Innymi słowy: co stoi na przeszkodzie, by Władca Czasu był Władczynią Czasu?
Ci ludzie wreszcie się doczekali: trzynastym Doktorem Who została Jodie Whittaker. To aktorka, której niezapomnianą kreację widzowe Netflixa mogli ostatnio zobaczyć m.in. w kryminale "Broadchurch". Na planie tego filmu Whittaker współpracowała z Chrisem Chibnallem, który od grudnia zostanie producentem wykonawczym i głównym scenarzystą "Doktora Who".
Ale jest i druga strona medalu. W internecie donośnie zabrzmiał także głos przeciwników kobiecej odsłony popularnego serialu. Dla nich ta zmiana to dowód niszczycielskiej siły politycznej poprawności. Co prawda nikt nie wyrył w kamieniu, że Władca Czasu musi być mężczyzną, ale siła przyzwyczajenia robi swoje. Nie mogą sobie wyobrazić Doktora - kobiety, a gdy zobaczyli, nie chcą się z tym pogodzić.
Tymczasem to, że producenci serialu porzucą prędzej czy pózniej kryterium płci dla Doktora Who było jasne jak słońce. Już w 1980 roku Tom Baker, który żegnał się z rolą czwartego Doktora, zaznaczył, że następna osoba, która dostanie angaż do serialu może być kobietą.
Życzę powodzenia mojemu następcy, kimkolwiek on lub ona będzie.
Reakcje internautów są różne. Od sceptycyzmu, przez rozczarowanie, wrogość, deklaracje bojkotu serialu, a nawet wulgarny, seksistowski hejt ("Doktor Who nie może mieć piersi!", "Doktor Who nie może mieć miesiączki!"). Z jakiegoś powodu niektórzy widzowie są w stanie zaakceptować odradzanie się Władcy Czasu w kolejnych ciałach, podróże w czasie w statku kosmicznym w kształcie budki telefonicznej, czy wreszcie soniczny śrubokręt, który jest szczytem nieznanej ludzkości technologii, ale Doktor - kobieta to już dla nich za dużo (sic!).
Obsadzenie kobiety w roli Doktora Who to oczywiście historyczna chwila. Może warto zachować spokój i dać Jodie Whittaker taki sam kredyt zaufania, jaki otrzymało dwunastu jej poprzedników? W podobne tony uderzyła sama odtwórczyni głównej roli. "Nie lękajcie się mojej płci" - zaapelowała.
