– Po Euro zostaną stadiony czy drogi. Odnotować trzeba dobre podejście kibiców, które zapadanie w pamięć, jako dobre wspomnienie tych mistrzostw – podsumował piłkarskie święto Waldemar Pawlak. Mimo że większość polityków zgodziła się z jego opinią, to znowu zawrzało, gdy zaczęto zastanawiać nad tym, co będzie po Euro ze stadionami.
Politycy rozpoczęli walkę o splendor po Euro 2012. Na antenie Radia Zet w programie "7 dzień tygodnia" Moniki Olejnik pojawili się przedstawiciele różnych ugrupowań politycznych. Debatowano o wydarzeniach mijającego tygodnia, a głównym tematem rozmów było kończące Euro 2012. Nic dziwnego, w końcu już dzisiaj ostatni dzień futbolowego święta w Polsce i na Ukrainie, a więc czas na podsumowania.
– Teraz trzeba przetworzyć to co nam zostało. I drogi będą miały tu wielkie znaczenia. Trzeba zadbać też o stadiony, żeby nie były one pomnikami euro, ale pracowały na siebie co dzień.
– powiedział na antenie wicepremier, Waldemar Pawlak.
Tymi słowami wszczął dyskusję, która trwa w Polsce od kilku dni. Mistrzostwa mistrzostwami, ale co po nich ze stadionami?
– Oczywiście stadiony zostaną i jest to duży sukces, więc trzeba dziękować samorządom i za ich pracę włożoną w to przedsięwzięcie
– zauważył Ryszard Czarnecki, poseł PiS-u.
Na odpowiedź na te słowa nie trzeba było długo czekać. Do rozmowy włączył się Jacek Protasiewicz,poseł PO, który zauważył, że nie można dziękować jedynie samorządowcom, bo przecież bez pomocy rządzących nie udałoby im się zrealizować tych inwestycji:
– Stadiony nie powstałyby bez dofinansowania rządów. I należy o tym pamiętać. Ważne, że ludzie są usatysfakcjonowani i to się liczy – spuentował polityk PO.
Politycy jeszcze długo debatowali nad tym, co było sukcesem, a co porażką na Euro 2012.
– Jarosław Kaczyński, mówiąc o porażce na Euro, miał na myśli kwestie infrastruktury. Jak PO w 2007 roku przejęła władzę, to uznała władze PiS za tchórzliwe. A co się okazało? PO chciała wybudować 4 tys. km dróg, po roku mówiła już o 3 tys km, później o 1700 km, a skończyło się na 600 km, z czego tylko 300 buduje państwo
Z opinią posła PiS-u nie zgodził się Tomasz Nałęcz z Socjaldemokracji Polskiej:
– Euro to narodowa radość. To trzeba być zaimpregnowanym na piłkę nożna, żeby widzieć teraz tylko drogi. Gdyby Jarosław Kaczyński wyczytał gdzieś, że Sobieski należał do PO, toby mówił, że pod Wiedniem Polska poniosła klęskę.
Marek Siwiec, europoseł z ramienia SLD, przestrzegał polityków, aby nie zapadali w skrajności, bo to, w tej sytuacji, nie jest nikomu ani niczemu potrzebne:
– To jest naturalne, że się teraz cieszymy. Chce, żebyśmy nie trzymali się skrajności. Skrajność wyrażona przez Jarosława Kaczyńskiego jest konfrontowana z drugą, mówiącą o tym, że było fajnie. Gdzieś jest tu jakaś rozsądna proporcja, co się nam udało, a co nie.
Do dyskusji przyłączyła się Wanda Nowicka, wicemarszałek z Ruchu Palikota, która zauważyła, że mistrzostwa podniosły wśród Polaków samoocenę:
– Euro zrobiło nam najlepiej na samoocenę. Do tej pory mówiliśmy, że jesteśmy smutni, beznadziejni, a nagle okazało się, że jesteśmy tacy fajni, że potrafimy się cieszyć.
Wszyscy jednak przyznali, że mistrzostwa były udane i jest się z czego cieszyć, bo Polska pokazała się od jak najlepszej strony i możemy spokojnie przyznać, że się nam udało.