Atmosfera polityczna robi się coraz bardziej napięta. Jak niespodziewanie poinformowało Polskie Radio, posłowie Prawa i Sprawiedliwości mieli dowiedzieć się od swoich przełożonych, że mają zapomnieć o parlamentarnych wakacjach, które teoretycznie rozpoczęły się w piątek. W przyszłym tygodniu ma zostać zwołane jeszcze jedno posiedzenie Sejmu. Co ciekawe, nic na ten temat nie wiedzą jeszcze politycy opozycji.
Dlaczego miałoby dojść do nieplanowanego posiedzenia Sejmu? Jedna z teorii mówi, iż w Prawo i Sprawiedliwość kolejny raz spróbuje przeforsować w parlamencie nowe ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym, ale tym razem z uwzględnieniem pomysłów prezydenta Andrzeja Dudy. Przeciwko temu scenariuszowi przemawia fakt, iż publicznie głowa państwa zapowiedziała, że nowy ustrój KRS i SN ma zostać stworzony na podstawie prezydenckiego projektu, a na jego stworzenie Pałac Prezydencki daje sobie co najmniej dwa miesiące. Prezydent Duda kilkukrotnie krytykował też tempo ostatniej legislacji i brak konsultacji. Wątpliwe więc, by nagle zmienił zdanie i przystał na to, co szybko do podpisu podeśle mu partia.
Teoretycznie możliwe jest też podjęcie przez PiS próby obalenia weta prezydenta. Przypomnijmy, iż polskie prawo daje Sejmowi taką możliwość. Do przezwyciężenia weta prezydenta potrzebna jest większość 3/5 głosów w obecności połowy ustawowej liczby posłów. Gdyby jednak w chwili głosowania na sali plenarnej zgromadzono większość posłów wszystkich ugrupowań, PiS nie miałoby szans na sukces. Ruch Kukiz'15 zapowiedział, że nie ma mowy o ich wsparciu dla walki z prezydentem. Jak zagłosuje reszta opozycji jest oczywiste. Jedyna szansa PiS to więc próba zorganizowania głosowania "z zaskoczenia". Tak, by na sali 3/5 stanowili jedynie posłowie tej formacji. Tylko, że to pogłębi kryzys, zaostrzy protesty i na dobre rozpęta wojnę z prezydentem.
Jest też trzeci scenariusz, o którym mówiono już przed wybuchem całej tej afery z projektem zakładającym zamach na niezależność Sądu Najwyższego. Otóż przed kilkunastoma dniami wicemarszałek Sejmu i szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki miał postawić swoim posłom ultimatum. Wynikało z niego, że jeśli nie uda się przed wakacjami przeforsować podwyżek cen paliw, podwyżek cen wody i nowego ustroju sądów, to wierchuszka z Nowogrodzkiej doprowadzi do rozpisania jesienią przedterminowych wyborów. Niespodziewane posiedzenie Sejmu może więc służyć temu, by po prostu zdecydować o jego samorozwiązaniu.