PiS planuje wyprowadzić na ulice także swoich sympatyków. Na zorganizowanie "masowego poparcia" dla partii rządzącej potrzeba jednak prawie tygodnia.
PiS planuje wyprowadzić na ulice także swoich sympatyków. Na zorganizowanie "masowego poparcia" dla partii rządzącej potrzeba jednak prawie tygodnia. Fot. Filip Klimaszewski; Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta

Nigdy po 1989 roku tak wielu Polaków nie protestowało w całym kraju przez tak długi czas. Ze względu na to, że prezydent Andrzej Duda zawetował "tylko" dwie z trzech kontrowersyjnych ustaw pozwalających PiS na przejęcie kontroli nad sądami wielu Polaków chce walczyć tak długo, aż prezydent do końca zrealizuje ich postulat, który brzmi "3xweto". W poniedziałek tłumy w Warszawie zgromadziły się zarówno przed Pałacem Prezydenckim, jak i przed Sądem Najwyższym. Jeżeli protesty utrzymają się do weekendu, na ulicach może być możliwe policzenie, czy więcej jest Polaków przeciwnych autorytarnym działaniom PiS, czy też zwolenników "dobrej zmiany".

REKLAMA
W poniedziałkowy wieczór redaktor naczelny związanej z Prawem i Sprawiedliwością "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz na Twitterze wystosował apel o zamanifestowanie wsparcia dla partii rządzącej. "Bez masowego poparcia społecznego nie będzie żadnych zmian w sądach. Zmobilizujmy się" – napisał. Co ciekawe, na zorganizowanie spontanicznego wiecu poparcia ludzie z obozu władzy dają sobie... prawie tydzień. PiS-owcy na ulice mają bowiem wyjść dopiero w niedzielę.
Choć i tak ten termin nie jest jeszcze do końca pewny.
Być może środowisko sprzyjające PiS spróbuje zastosować w tej sprawie metody sprawdzone zaledwie trzy tygodnie temu. Jak informowaliśmy w naTemat, dzięki zwożeniu autokarami sympatyków z całej Polski partii rządzącej udało się zapewnić masowe oklaski goszczącemu w Warszawie prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi. Wówczas również istotną rolę w stworzeniu tłumu odegrali członkowie Klubów "Gazety Polskiej".