
Reklama.
Zaczęło się od wypowiedzi Beau Willimon, który dał dowód na to, że wie, co się dzieje nad Wisłą. "Polska pokazuje nam, jak to się robi. Zwykli obywatele przeciwstawiają się autorytarnej władzy" – napisał Willimon na Twitterze, okraszając wpis zdjęciami z demonstracji w Warszawie, Krakowie, Katowicach i Poznaniu.
Kolejny wpis pochodzi z oficjalnego fanpage’u House of Cards na Facebooku. To tam pojawił się wpis po polsku "Gdy jesteśmy blisko władzy, wydaje nam się, że należy do nas". Zupełnie nie dziwi fakt, ze doczekał się licznych komentarzy ze strony polskich internautów, piszących o władzy, która spala maluczkich i władzy, która zżera tych, którzy jej nie mają. I mimo że administrator strony włączył geotargetowanie (wpis po polsku był niewidoczny np. w Anglii), to i tak miło pomyśleć, że Frank ma na nas oko.