Podstawowa i najprostsza zasada, którą od tysięcy lat stosuje się w basenie Morza Śródziemnego to: między 11 a 14 zróbmy sobie znaną z krajów południa siestę. Jeśli jednak sposób na upał rodem z Hiszpanii czy Włoch jest dla nas nieosiągalnym luksusem, bo musimy pracować warto spojrzeć na kilka metod radzenia sobie z upałami.
Przede wszystkim nawadnianie. Ale zamiast polecanych wszędzie zimnych napojów warto zastosować starą żeglarską metodę. Podczas rejsów morskich czy nawet regat na jeziorach wielu z nich pije gorącą herbatę z solą. Nie obniża ona sztucznie temperatury naszego organizmu tak jak zimne napoje, przez które tylko jeszcze bardziej odczuwamy gorąco. Dodatkowo jeszcze zapobiega nadmiernej utracie wody, bo sól ją zatrzymuje. Uzupełnia też elektrolity, które tracimy wraz z potem.
Ten sposób polecają też przewodnicy górscy. Dodają też, że warto pić wodę zmieszaną z czymś, a nie w czystej postaci - wtedy na dłużej zostanie ona w organizmie. Dlatego poza sokami czy herbatą, można sięgnąć po ogórki czy arbuzy. W ponad 90 procentach składają się z wody, więc będą jej cennym i efektywnym źródłem, bo nie wydalimy ich tak szybko jak zwykłej mineralnej.
Jednak tak zbawiennego wpływu nie ma kawa, która nie dość, że działa moczopędnie, to jeszcze wypłukuje magnez. Na czarnej liście powinniśmy umieścić też alkohol, który przez obniżenie ciśnienia może przyprawić nas o omdlenie.
Możemy pomóc naszemu organizmowi w radzeniu sobie z upałami także przez okłady z wilgotnych ręczniczków. Woda parując chłodzi nas tak jak pot, a nasz organizm się nie odwadnia. Z kolei jeśli jesteśmy w domu, to poza zasłonięciem okien od nasłonecznionej strony i zrobieniem przeciągów, postaw kilka miednic z wodą. Tak jak nasze ciało schładza się dzięki potowi, tak powietrze w domu będzie zimniejsze dzięki parowaniu wody. Nie daj się jednak zwieść magii wentylatorów - jeśli jest naprawdę gorąco (powyżej 35 stopni), nie uchronią cię one przed niebezpieczeństwem związanym z wysokimi temperaturami.
Pamiętaj też, że konieczność strawienia posiłku to wysiłek dla naszego organizmu. Dlatego nie obciążaj go schabowym czy pieczenią, a postaw na lekkie posiłki. Owocowe czy warzywne sałatki nie dość, że doskonale pasują do tego, co mamy w sklepach i na bazarach, to jeszcze pomogą przetrwać upalne dni.
Gdyby jednak wymienione przez nas sposoby były zbyt banalne, można skorzystać z nowinek technicznych oferowanych w internecie. Japończycy proponują wentylatorek chłodzący stopy, który ładuje się z gniazdka USB. Ten wynalazek to chyba wyraz daleko idącej desperacji.
Podobnie jak Flexi Freeze Ice Vest, czyli kamizelka z żelowymi wkładami, które chłodzi się w lodówce i wczepia do ubrania. W przeciwieństwie do pomysłu Japończyków, ona musiała okazać się sukcesem, bo w serwisie Amazon i na stronie można znaleźć całą linię produktów opartych na tym pomyśle. Poza kamizelką i wkładami do niej, znajdziemy również bandanę, którą owiniemy sobie szyję. Jest też opaska na nadgarstek oraz … chłodzącą matę dla psa.
A dla tych, których przeraziła zapowiedź wysokich temperatur do końca przyszłego tygodnia, pocieszenie. - Po kilku dniach upałów, organizm przyzwyczai się do wysokiej temperatury, która zwyczajnie zacznie być znośna - zapewnia internista Weronika Bielak.