"Gazeta Wyborcza" opisuje dziś nagrania dowodzące, iż policja pod nadzorem ministra Mariusza Błaszczaka śledzi lidera Nowoczesnej Ryszarda Petru oraz działaczy stowarzyszenia Obywatele RP. Taśmy pochodzą z gorących dni protestów przeciwko ustawom zmieniającym system sądowy w Polsce.
Dziennik jako źródło taśm podał anonimową sieć TOR. Na przesłanych do redakcji nagraniach słychać, jak funkcjonariusze służb przydzielają opozycyjnemu politykowi "ogon". Nazwisko Ryszarda Petru z Nowoczesnej pada na nagraniach wielokrotnie:
– Informacyjnie: pan Petru, Wiejska 13, restauracja.
– Dobra, dzięki.
– To wąskie przejście, gdyby znane osobistości przechodziły, daj "halo".
– To jedynie co, to pan Petru wychodził.
– Petru opuścił teren Sejmu przez to wąskie przejście.
– Dobrze, dziękuję. Ale jakby coś, to dawaj mi "halo".
– No, posłuchaj: pan Petru, Nowy Świat 27. To jest chyba siedziba Nowoczesnej. Wszedł do środka. Słuchaj, załogę mogę puścić już pod Sejm?
– Tak, oczywiście. Dziękuję.
To tylko kilka przykładów rozmów toczących się podczas gorących wydarzeń politycznych 21 lipca. W tym dniu nocą Senat debatował nad ustawą o Sądzie Najwyższym. Na tyłach gmachu trwała kilkutysięczna manifestacja. Podczas kolejnych protestów Ryszard Petru w emocjonalnym wystąpieniu na Krakowskim Przedmieściu wołał: "Odbierzemy im władzę.!".
Wicenaczelny "Wyborczej" Jarosław Kurski w redakcyjnym komentarzu pisze o państwie policyjnym.
Wiadomo, że inwigilacją objęto także działaczy stowarzyszenia Obywatele RP: Wojciecha Kinasiewicza i Tadeusza Jakrzewskiego. Obaj przyznali, że mieli świadomość, iż są inwigilowani.
Komenda Głowna Policji nie wydała jeszcze oświadczenia w tej sprawie. Wypowiadający się dla "Gazety Wyborczej" prawnicy oceniają, że takie działania to przekroczenie uprawnień funkcjonariuszy. – To zatrważające, jeśli policja wykorzystuje je do śledzenia opozycji, jeśli nie ma to związku ze ściganiem przestępstw – stwierdził Artur Pietryka, adwokat współpracujący z Helsińską Fundacją Praw Człowieka.
Obywateli RP i opozycyjnego posła państwo PiS traktuje jak wrogów publicznych. Nasyła na nich szpicli, którzy potem sporządzą raport. Na przykład, z kim Petru się spotykał, jak się zachowywał i co mówił. Ów raport będzie mógł przeczytać minister Błaszczak, a jeśli znajdzie „coś interesującego” – będzie mógł szepnąć o tym w ucho prezesa, a rządowo-narodowe media w odpowiednim momencie „ujawnią skandal”.