Dostarczająca katering dietetyczny firma YOLO Box uznała, że kpienie z ofiar wojen i biedy będzie dobrym chwytem marketingowy. Jej klienci chyba nie podzielili tej opinii...
Dostarczająca katering dietetyczny firma YOLO Box uznała, że kpienie z ofiar wojen i biedy będzie dobrym chwytem marketingowy. Jej klienci chyba nie podzielili tej opinii... Fot. Facebook.com/yolofoodbox

Sałatka 'prawie grecka' – pomidor, ogórek, papryka, czerwona cebula i ser feta, czarni imigranci "oliwki" zatrzymani na granicy" – taką pozycję można znaleźć w dzisiejszym menu YOLO Box – jednej z warszawskich firm oferujących katering dietetyczny. I prawdopodobnie firmy, której internetowe oceny biją rekordy w tempie lotu na łeb na szyję. Klienci YOLO Box nie podzielili bowiem rasistowskiego poczucia humoru szefa kuchni Uriasza Jelaka.

REKLAMA
"Jakie to słabe. Ja rozumiem żarty żartami, ale to jest niesmaczne. I nie mam na myśli składników", "Rozumiem, że jutro będzie barszcz 'prawie ukraiński', bo ziemniaki poszły na Wołyń?", "Firma otwarta 1 kwietnia. ta jest restauracja sama w sobie jest niesmacznym żartem", "Humor może być przaśny, może być absurdalny, niezrozumiały, czarny jak noc – ale kiedy jest rasistowski i służy w dodatku sprzedaży, nie jest przeznaczony dla wszystkich, tym samym aprioryczna jedna gwiazdka. YALA" – to tylko wycinek z setek komentarzy, które zalały facebookową stronę YOLO Box po tym, gdy firma zaprezentowała to czwartkowe menu:
Ten rasistowski post YOLO Box pierwszy szeroko nagłośnił pisarz Jacek Dehnel. Jego o sprawie poinformował natomiast znajomy, który zwrócił YOLO Box uwagę, że ich "żart" z menu jest co najmniej nie na miejscu. Odpowiedź był jednak kuriozalna. "Jak widać Polacy nie potrafią brać żartem pewnych decyzji rządu a tym samym ;śmiać się' z samych siebie. Nasz opis nie ma na celu propagowanie rasizmu a raczej humorystyczne nastawienie do pewnych społecznych i politycznych tendencji w naszym pięknym, nadwiślańskim kraju. Mamy nadzieje że inni klienci przyjęli nasze menu z większą dozą humoru i samodystansem" – odpisał szef kuchni Uriasz Jelak.
"Nie wiem, w jaki sposób śmianie się z czarnych uchodźców jest 'samodystansem' i 'śmianiem się z samych siebie;, ale tu się otwierają spore perspektywy. Bo czemu 'humor' ma obejmować tylko ludzi uciekających przed ludobójstwem, gwałtami i śmiercią pod gruzami? A może 'Deser Srebrenica' z marcepanowymi kośćmi, przykrytymi czekoladową ziemią (w wersji bardziej polskiej 'Katyń')? Może pannacotta 'Waterboarding; zanurzona w pysznym, krwawym sosie z frutti di bosco, odczarowująca dla żartów temat tortur? Może kaszanka 'Rzeź wołyńska' albo 'Rwanda'? Pan Jelak, szef kuchni, ma przed sobą wielką karierę kulinarnego śmieszka" – stwierdza Jacek Dehnel.
I zachęca do "gwiazdkowania" YOLO Box w sieci. Jak się okazuje, bardzo skutecznie. Dotąd firma Uriasza Jelaka zebrała bowiem na Facebooku kilkadziesiąt "piątek" w ciągu kilku pierwszych miesięcy istnienia. Dzisiaj jej średnia ocena to jednak już tylko 1,8, bo w kilka godzin zaroiło się od setek "jedynek".