
Reklama.
Powyższy facebookowy post Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych rozpalił polską sieć w czwartkowy wieczór. Jednak na początku nie dodano do niego kilku ważnych informacji i oburzenie na kolejny przejaw polskiej ksenofobii zaczęło się zmieniać w krytykę pod adresem organizacji prowadzonej przez kontrowersyjnego Rafała Gawła.
Dlaczego? Po pierwsze, okazało się, że do napiętnowania rosnącej w siłę skrajnej prawicy OMZRiK użył artykułu "Gazety Wyborczej" z 2013 roku. W tym przypadku można jeszcze zrozumieć tłumaczenia organizacji, według której nie ma różnicy, czy Polacy mogli zabić czeczeńskie dziecko teraz, czy kilka lat temu i ciągle trzeba o tym przypominać. "Wtedy to był incydent, dzisiaj rasistowskie ataki to codzienność" – odpowiadano na zarzuty o odgrzanie starego newsa.
Niestety w Ośrodku Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych postanowiono manipulować nie tylko czasem, ale i obrazem. Tysiące reakcji i ponownych udostępnień ten post zyskał prawdopodobnie za sprawą dramatycznego zdjęcia, które do niego dołączono. Widać na nim muzułmańską rodzinę. Kobieta w tle rozpacza, a na pierwszym planie jest mężczyzna trzymający na rękach zakrwawione dziecko. Część osób szybko w komentarzach zaczęła zwracać uwagę, iż nie wygląda ono jednak na dwumiesięczne niemowlę, o którym opowiada smutna historia o rasizmie w Białymstoku. I słuszne były ich podejrzenia, że ze zdjęciem coś jest nie tak.
Prawda jest bowiem taka, że nie przedstawia ono ani dwumiesięcznego dziecka, ani czeczeńskiej rodziny. Nie zostało też zrobione w 2013 roku w Białymstoku. Według agencji Getty Images, zdjęcie, którym OMZRiK postanowił podbić krwawy przekaz swojego postu, zostało wykonane przez fotografa Bassama Al Shamiego z Anadolu Agency w 2015 roku. Co więcej, kadr ten uchwycono 2430 km od osławionej rasizmem stolicy Podlasia. Maluch przedstawiony na zdjęciu to nie ofiara polskiej skrajnej prawicy, a nalotów, które syryjski reżim Baszszara al-Asada przeprowadził na miasto Irbin.
Kiedy wokół zdjęcia zaczął robić się szum, Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych edytował post. Dodano w nim zdanie o tym, że "małe dzieci nie zostają ranne tylko w Syrii" i komunikat wskazujący, iż "zdjęcie ilustrujące materiał nie zostało wykonane w Białymstoku, ma charakter wyłącznie ilustracyjny". Zła sława organizacji zdążyła jednak wcześniej pójść w świat. I zasłużenie. Bo manipulacja na pewno nie jest dobrą metodą na walkę z rasizmem i ksenofobią. To raczej najlepszy sposób, by tę walkę szybko skompromitować.