
Podróż Joachima Brudzińskiego śledziły wczoraj tysiące Polaków. Jego wpisy na Twitterze o tankowaniu tylko na polskich stacjach benzynowych i kanapce z jajkiem rozgrzały wczoraj internautów. Okazuje się, że to nie koniec historii, Joachim Brudziński dalej twittuje. I obraża "polaczków".
REKLAMA
Joachim Brudziński słynie z tego, że nie cenzuruje swoich wypowiedzi i potrafi w kilku słowach zrazić do siebie sporą część społeczeństwa. Jego słynne słowa o "komunistach i złodziejach', z których cała Polska się śmieje do dziś jeszcze jest podnoszone w dyskusji o dzieleniu Polaków na dwa całkowicie srogie obozy.
Tym razem wicemarszałek napisał na Twitterze, że żartobliwy wpis polityka zachęcającego do zakupów na polskich stacjach stał się powodem hejtu "polaczków". I się zaczęło… Internauci znów zaczęli wypominać posłowi szwedzki samochód i zakupy we francuskich supermarketach. Przede wszystkim jednak wielu oburzało się z powodu pogardliwego określenia. I choć często przyznawano rację Brudzińskiemu, który nawoływał do konsumenckiego patriotyzmu, to zdenerwowało ich ponowne dzielenie Polaków na lepszych i gorszych.
Joachim Brudziński po pewnym czasie zorientował się chyba, że strzelił potężną gafę. Doprecyzował w kolejnym wpisie, że chodziło mu jedynie o tych ludzi, dla których słowa "Polska" i "naród" to oszołomstwo. – A kto dał panu prawo oceniać, komu Polska jest bliska a komu nie? – zapytał jeden z komentujących wpis wicemarszałka Sejmu. A drugi słusznie zauważył, że na pensje parlamentarzystów płacą nie tylko Prawdziwi Polacy, ale też gorszy sort i "polaczki".
– Niczego pan nie doprecyzował. Proszę wskazać wprost osoby, które wg pana dopuściły się hejtu i są polaczkami lub przeprosić – napisał jeden z internautów. I, o dziwo, Joachim Brudziński rzeczywiście przeprosił. Co prawda nie wszystkich, tylko tych którzy polemizowali w sposób kulturalny, ale przeprosił. Serdecznie.
