Kierowcy klną na czym świat stoi. I pukają w głowę, kto w szczycie sezonu wymyślił tak idiotyczną decyzję. Ale nie tylko oni. – Proszę pani, ludzie tak przeklinają to wszystko, że nie da się zacytować. Nie powiem pani, co mówią, bo to nie nadaje się do publikacji – mówi pani Anna, mieszkanka Poronina. Mieszkańcy Podhala z tymi korkami muszą żyć na co dzień. Jak sobie radzą? Pan Antoni, również z Poronina: – Będzie coraz gorzej. Już ja to wiem. W poniedziałek, gdy wprowadzili nowe utrudnienia, wracałem z pracy ponad godzinę.
Od dawna tak jest, korki wrosły już w mit Zakopianki. Ale decyzja drogowców, by właśnie teraz rozpocząć budowę tzw. Węzła Poronińskiego, szczególnie się nie spodobała. Początek sierpnia, tłumy turystów pędzą w góry, a w Poroninie na cały miesiąc zostaje wprowadzony ruch wahadłowy. Choć są objazdy, media już od kilku dni straszą wielokilometrowymi korkami na tym odcinku.
– No narzekają strasznie. Jedna turystka mówiła, że z Poronina do Ustup jechała 40 minut. A to tylko kilka kilometrów – mówi nam właścicielka jednego z pensjonatów w pobliżu Zakopianki.
Można powiedzieć, że szczyt sezonu, choć według wielu bardziej szczyt absurdu. Reporter RMF FM pojechał na miejsce, rozmawiał z kierowcami i relacjonował, że w pobliżu ustawionej właśnie sygnalizacji świetlnej w ciągu 10 minut w jedną stronę przejechało zaledwie 30 samochodów. – To jest tragedia, ostatnie 7 kilometrów jechałem niemal godzinę – mówił kierowca autobusu.
"Jak muszę coś załatwić, to wyjeżdżam o 7 rano"
Turysta ponarzeka, ale przyjedzie na kilka dni i już go nie ma. Mieszkańcy Podhala, między innymi latem, z zakorkowaną Zakopianką, muszą żyć na co dzień. Najczęściej omijają ją z daleka. Znają objazdy, czasem są to polne drogi, których turyści jeszcze nie odkryli. Te inne, np. przez Murzasihle, Olczę – też są już jednak mocno oblegane i zatłoczone.
Logistykę związaną z Zakopiankę mają już opanowaną do perfekcji. Niektórzy mówią, że w ogóle żadnych korków nie widzą, bo dawno Zakopianką nie jeździli. – Wszystko zależy od dnia i godziny. Trzeba tu przyjechać, żeby trochę pomieszkać, to pani zrozumie. Jak muszę coś załatwić np. w urzędzie w Zakopanem to wyjeżdżam o 7 rano – mówi mieszkanka Poronina. A jeśli ma coś do załatwienia np. o 13? – O 13-ej proszę pani to ja nigdzie nie wyjeżdżam, bo nawet nie zdążę dojechać przed zamknięciem urzędu. Nie ma takiej opcji – pada odpowiedź.
A jeśli ma np. spotkanie towarzyskie w Zakopanem, dajmy na to o 17? – Na 17 to nie, już lepiej na 19-20. Wtedy bez problemu pani dojedzie. Inne sprawy, np. lekarza, załatwiam zawsze poza okresem wakacyjnym – mówi. Boi się, że teraz będzie jeszcze gorzej. – To są utrudnienia dla wszystkich. Ja rozumiem, że kiedyś ma być lepiej. Ale na razie droga do pracy zajmowała mi pół godziny, a teraz nawet półtorej. Korki będą jeszcze większe – przewiduje.
To będzie ogromna inwestycja Przebudowa Zakopianki w oczach wielu trwa i trwa i końca nie widać. Jeden z jej elementów to budowa tzw. Węzła Poronińskiego, która ruszyła 31 lipca o godzinie 12-ej. Wszystkie media obiegła natychmiast informacja o czekających turystów utrudnieniach, które mają potrwać do końca sierpnia. Ruch wahadłowy, sygnalizacja świetlna, policjanci kierujący ruchem – to czeka teraz kierowców.
Węzeł Poroniński, który zastąpi istniejące skrzyżowanie drogi krajowej nr 47 w drogą wojewódzką, to ogromna inwestycja, która ma jednak ułatwić życie wszystkim – i mieszkańcom, i turystom. – Oprócz tego, że jest budowany węzeł, to jest będzie rondo, wiadukt drogowy i kolejowy, dwa mosty, przejście pod drogą krajową i linią kolejową, tunel drogowy pod drogą wojewódzką, kładka dla pieszych, chodniki, zatoki, poszerzenie drogi krajowej. To jest bardzo duży zakres tej inwestycji – wymienia jednym tchem Iwona Mikrut-Purchla, rzeczniczka krakowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Sama budowa rozpoczęła się w listopadzie 2016 roku, termin realizacji określono do końca sierpnia 2018 roku.
"Powrót do domu to loteria"
Nie wszyscy mieszkańcy okolicznych miejscowości tak to dziś różowo widzą. Pan Antoni mieszka w Poroninie, ale pracuje w Białce Tatrzańskiej. Pech chciał, że – jak mówi – jest zmuszony codziennie przejeżdżać Zakopiankę w godzinach porannych i popołudniowych. I jest to dla niego koszmar.
– Jeździłem do pracy 20 minut, teraz muszę wyjeżdżać 40 minut wcześniej. Ale powrót jest loterią. Mogę jechać 40 minut albo półtorej godziny, a to tylko 18 kilometrów. Na wyjeździe z Bukowiny, ze starej drogi z Poronina na Zakopiankę, stoję i czekam aż ktoś mnie łaskawie przepuści. Można tak stać 20 minut – mówi. Jest przerażony nową decyzją drogowców, mówi, że w sierpniu będzie jeszcze gorzej, już w poniedziałek odczuł wzmożony ruch. Owszem, rozumie, że to wszystko po to, by było lepiej. – Ale dlaczego nie można tego było zrobić wcześniej? Wczoraj nawet sąsiad pytał mnie, dlaczego oni to budują w sierpniu, w środku lata. Odpowiedziałem mu: Polska – mówi.
"To jedyna pora, gdy można coś zrobić"
I teraz podstawowe pytanie. Dlaczego właśnie w sierpniu, w środku lata, w szczytowym momencie wakacji? Drogowcy mówią, że taki jest harmonogram. Ale za taką decyzją mogą kryć się zupełnie inne przyczyny. Beata Denis- Jastrzębska, dziennikarka "Tygodnika Podhalańskiego" nie zauważyła jeszcze większych korków niż normalnie, ale absolutnie nie jest oburzona letnim terminem i rzeczowo tłumaczy, dlaczego. Warto to wziąć to pod uwagę, gdy jadąc w sierpniu w góry będziemy po drodze złorzeczyć. Albo skorzystać z proponowanych objazdów.
GDDKiA proponuje
W związku z koniecznością wprowadzenia ruchu wahadłowego na dk 47 sugerujemy możliwość objazdu miejsca prowadzonych robót : drogą krajową nr 49 od Nowego Targu do Bukowiny Tatrzańskiej i dalej droga wojewódzką do Zakopanego lub z Nowego Targu do Czarnego Dunajca i dalej przez Kościelisko do Zakopanego. Do Czarnego Dunajca można skręcić z „Zakopianki” już w Chabówce zamiast w Nowym Targu.
– To jest jedyna pora, gdy w tym miejscu Polski, najbardziej kapryśnym pod względem pogody, można coś zrobić. Proszę pamiętać, że górale mówią: "U nas, to pani kochana, tylko 10 miesięcy zimy, a tak to cały czas lato". Prawda jest taka, że śnieg potrafi spaść w górach nawet w lipcu. W kwietniu spadło u nas półtora metra śniegu. Nie wspomnę o temperaturach, które potrafią spaść we wrześniu do minusowych w nocy. Teraz mamy jedyne dwa bezpieczne miesiące, które można wykorzystać na takie działania, bo potem nie wiadomo, co będzie – mówi naTemat.
Beata Denis-Jastrzębska przyznaje, że największe utrudnienia odczuwają właśnie mieszkańcy Poronina, Białki Tatrzańskiej, Bukowiny, którzy mają nawet problem z wjazdem na Zakopiankę. – Tylko moim zdaniem warto się przemęczyć, żeby później mieć komfort jazdy. Ja to rozumiem, bo chcę, żeby za rok, dwa, można było Zakopianką jeździć swobodnie, bez żadnych problemów – mówi. Pytam, jak sama radzi sobie dziś, gdy np. musi jechać z Zakopanego w kierunku Krakowa.
– Wyjeżdżamy o 5 rano, wtedy jest luźniej. A poza tym mamy motor. Na Podhalu masa ludzi przesiadła się na skutery – śmieje się.
To, co udało się zrobić bez ingerencji w drogę krajową, jest zrobione. Nawet poszerzenie jej było robione tak, żeby nie zakłócać ruchu. Natomiast są pewne prace, których nie da się zrobić, nie zajmując na jakiś czas pasa drogowego. Teraz trzeba rozebrać nasyp, który i tak będzie zdejmowany połówkami. Trzeba zdjąć nawierzchnię, zrobić nową kanalizację burzową, odbudować nasyp. Naprawdę jest robione wszystko, by zminimalizować utrudnienia.