
– Zastanawialiśmy się przez miesiące, skąd się te taśmy pojawiły, komu zależało na nagrywaniu i publikowaniu. Teraz wiadomo – stwierdził przewodniczący Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna podczas briefingu przed kolejną odsłoną akcji "Wakacje z Europą", którą największa partia opozycyjna dziś zorganizowała w Darłówku. W ten sposób odniósł się on do najnowszej odsłony tzw. afery podsłuchowej.
REKLAMA
Jak informowaliśmy w naTemat, w weekend TVP opublikowało kolejną porcję nagrań z podsłuchów, które przed laty założono wpływowym politykom i biznesmenom w warszawskiej restauracji "Sowa & Przyjaciele". Tym razem opinia publiczna poznała rozmowę byłego marszałka Sejmu i byłego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego z byłym prezesem Orlenu Jackiem Krawcem.
Podobnie, jak większość pozostałych nagrań, nie ujawniło ono żadnych afer i skandali. Dowiedzieliśmy się z niego głównie tyle, że Sikorski obecnego przewodniczącego Platformy Obywatelskiej w 2014 roku miał za polityka o "knajackim stylu lwowskiego żulika". – To wypowiedź sprzed trzech i poł roku – komentował w poniedziałek Grzegorz Schetyna. – To element kampanii i brudnej propagandy, którą media publiczne organizują, szczególnie TVP. Widzimy to jak w pigułce, czym ta telewizja się zajmuje – podkreślił.
– Zastanawialiśmy się przez miesiące, skąd się te taśmy pojawiły, komu zależało na nagrywaniu i publikowaniu. Teraz wiadomo. Ten, kto posiada te taśmy, jest odpowiedzialny za ich tworzenie. Chyba nie jest przypadkiem to zdjęcie umieszczone na Twitterze, które pokazuje redaktora Pereirę razem z ministrem Kamińskim. Wydaje mi się, że to prowokacja, którą oceniam jako dramatyczną próbę ze strony Prawa i Sprawiedliwości odwrócenia tej sytuacji, która dzisiaj jest – ocenił Schetyna.
