Wyrzucenia go z pracy w TVP przejętej PiS domagała się poseł Krystyna Pawłowicz. Teraz dziennikarz zadaje politykom "Proste pytanie" w Nowej TV. W rozmowie z naTemat Marek Czyż mówi, co czuje oglądając swój dawny program, "Bez retuszu", w którym jako dziennikarz występuje rzecznik sopockiego PiS, Michał Rachoń. Zastanawia się także, co stanie się z TVP i jej pracownikami, gdy dojdzie do zmiany władzy.
Jak się pan czuje, oglądając swój dawny program w nowym wydaniu?
Marek Czyż: Źle. Jest mi przykro. Jednocześnie spodziewałem się tego, że "Bez retuszu" czeka taki sam los jak inne audycje w TVP. To, że zmieni się w cep, było nieuniknione, choć być może "młot" jest właściwszym określeniem.
Ma pan pretensje do poseł Krystyny Pawłowicz, że domagała się pańskiego zwolnienia z TVP?
Panią poseł traktuję jak polityczny folklor, każda partia ma takiego trefnisia. Jedyne, co może dziwić to to, że w takiej roli odnajduje się profesor prawa. Pani Pawłowicz nie jest osobą, do której mógłbym mieć o cokolwiek pretensje.
Dziwi pana, że w "Bez retuszu" jako dziennikarz występuje były rzecznik partyjny, Michał Rachoń?
Nic już mnie nie zdziwi.
Śledzi pan kolejne odcinki?
Nie. To nie ma sensu. Jeśli czegoś się dowiaduję, to dociera to do mnie mimochodem, a nie dlatego że monitoruję program.
Pojawia się argument, że nie należy zarzucać TVP tego, że jest tubą propagandową PiS, bo przed wyborami pełniła taką samą funkcję wobec PO.
Takie wnioski warto formułować w oparciu o fakty. Należałoby sprawdzić, ilu gości z jakich partii występowało w TVP wtedy, a ilu teraz. Warto podliczyć, ile mieli czasu antenowego. Telewizja publiczna jest łupem partyjnym nie od wczoraj, ale teraz przyjęło to skrajną postać.
W pańskim programie "Proste pytanie" nie pojawiają się politycy PiS.
To dlatego, że odrzucają zaproszenia. Znam dobrze kilku polityków partii rządzącej i jestem pewien, że chętnie pojawiliby się w Nowej TV, a jednak wszyscy omijają stację szerokim łukiem. Przypuszczam, że mają takie polecenie z Nowogrodzkiej.
Do TVN przychodzą.
Tak, ale ta stacja ma zupełnie inny zasięg niż nasza. PiS nie może sobie pozwolić, by się tam nie pojawiać, a nas może ignorować.
Czy ma pan jakąś radę dla "dobrozmiennych" twarzy TVP? Przecież to nie będzie trwało wiecznie, bo władza się zmieni.
Żadne wielkie odejścia ani spektakularne gesty na tym etapie już nie wchodzą w grę. Jest za późno. Jedyne, co mogą zrobić, by postarać się ubabrać najmniej, jak to możliwe.
Co się stanie z TVP, gdy władza się zmieni? Czy jej odbudowanie będzie możliwe?
Jeśli ktoś się podejmie tego trudu, to będzie to mozolne zadanie. Być może nawet można to nazwać "odgruzowaniem". Kolejne ekipy wchodziły na Woronicza z miotłą, która zamiatała tak szeroko, jak to możliwe. Trzeba skończyć z tą praktyką. Następne władze TVP powinny uważnie przyjrzeć się temu, co warto zachować, a czego nie.
Czyli co, gruba kreska? Pereira, Rachoń, Paczuska, Bugała i inni powinni zostać w TVP po zmianie władzy?
Żadnej grubej kreski, bo to nigdy nie kończy się dobrze. Potrzebny jest solidny rachunek sumienia. Spisane będą czyny i rozmowy.