Okładka słowackiego tygodnika "Týždeň" zyskała już niemałą sławę w Polsce. Za sprawą Jarosława Kaczyńskiego, który znalazł się w towarzystwie przywódców Grupy Wyszehradzkiej. W dodatku w momencie, gdy okazało się, że prezydent Francji Emmanuel Macron odwiedzi Europę Środkową i spotka się z przywódcami Austrii, Bułgarii, Rumunii, Słowacji i Czech. Ale nie Polski. – Myślę, że to może być sygnał, że Europa Zachodnia nie jest zadowolona z działań Polski i Węgier – mówi naTemat Martin Mojžiš, dziennikarz "Týždenia", autor artykuły o V4.
O! Nie miałem pojęcia! Dzwonił do mnie tylko dziennikarz z Londynu, z portalu Emerging Europe, z pytaniem, czy mogą przedrukować artykuł. Ale pierwsze słyszę od Pani, że wzbudził również zainteresowanie w Polsce. I jak jest komentowany?
Okładka jest mocna. Dlaczego Jarosław Kaczyński zamiast premier czy prezydenta Polski?
Kaczyński to najważniejsza politycznie osoba w Polsce. Myślę, że to naturalne, że przytacza się jego opinie, a nie jakiegokolwiek innego polskiego polityka. Duda, oczywiście, jest interesujący z racji zawetowania ustaw o Sądzie Najwyższym. Z tego punktu widzenia, że pierwszy raz postawił się prezesowi PiS. Ale bez dwóch zdań to Jarosław Kaczyński jest najważniejszą osobą w Polsce.
Dlaczego jako gwiazda musicalu?
Autor czołówkowego artykułu nie ma wpływu na okładkę. To decyzja redaktora naczelnego i szefa grafiki. Jestem z niej jednak zadowolony. Jak rozumiem, pokazuje, że Grupa Wyszehradzka jest dziś bardziej show niż czymś, co istnieje w rzeczywistości.
W Polsce słyszymy, że jest raczej odwrotnie, a Pan dowodzi, że jest inaczej?
Formalne istnieje. Ale nic ponadto. Nie ma czegoś takiego jak Grupa Wyszehradzka. Nie ma współpracy między naszymi krajami, która wybiegałaby poza współpracę w ramach UE. Nic takiego nie ma miejsca. Nie ma żadnej prawdziwej współpracy w ramach Grupy Wyszehradzkiej.
Kiedyś Polska zawsze była postrzegana jako lider regionu. Jaka jest dziś jej rola w Europie Środkowej?
Jest najważniejszym krajem w tej części Europy. Choćby z powodu liczby ludności. Ale nie jest liderem. Z Polską nie mamy takiej wspólnej historii jak z Austrią, Węgrami czy Czechami.
Prezydent Francji odwiedzi niedługo Europę Środkową. Spotka się z przywódcami Austrii, Rumunii, Bułgarii, ale też Czech i Słowacji. Na tej liście nie ma jednak przywódców Polski – tego najważniejszego kraju. Jak to odbierać?
To może być dyplomatyczny sygnał. Na zasadzie: "My, w Europie Zachodniej nie jesteśmy zadowoleni z tego, co robią dziś Węgry i Polska". Ale nie sądzę, by ten sygnał miał przekształcić się w coś poważniejszego. Polska jest zbyt ważna. Jeśli jednak Jarosław Kaczyński, krok po kroku, jeszcze bardziej będzie szedł w tym kierunku, jak z Sądem Najwyższym, sygnał ten może przekształcić się jakieś konsekwencje. Na dzień dzisiejszy tego nie widzę.
Coś takiego wcześniej jednak się nie zdarzyło, by zachodni przywódca – spotykając się z tyloma przywódcami Europy Środkowej – zignorował Polskę. Nie zaskakuje to Pana?
Myślę, że gdyby Macron był zaproszony na spotkanie, na którym jest przedstawiciel Polski i odmówił w nim udziału, to przekaz byłby znacznie mocniejszy. Ale brak zaproszenia dla przedstawicieli Orbana i partii Kaczyńskiego odbieram jak sygnał : "Zachowujecie się zbyt głośno i podejmujecie kroki, które nie są pozytywnie odbierane w Europie Zachodniej". To rodzaj pogrożenia palcem. Pokazania: "Bądźcie ostrożni".
Nie sądzę, by przeciętny Słowak w ogóle to zauważył. Polityczni komentatorzy tak, ale też nie sądzę, by przeceniali to zaproszenie. Oczywiście, gdyby sytuacja była taka jak z Polską, gdyby nasz premier czy szef MSZ nie został zaproszony, byłoby to odebrane inaczej.
Pytam o to mając w pamięci, jak bardzo kiedyś Polska była wzorem dla innych krajów. Rumuni i Bułgarzy zawsze to podkreślali. Słowacja też, z powodu rządów Meciara, weszła do NATO 6 lat po Polsce. A teraz prezydent Francji spotyka się z przywódcami tych państw, nie Polski.
Chcę podkreślić, że Kaczyński nie jest Meciarem. Zdecydowanie nie. Meciar był nie tylko politykiem, powiedziałbym, że był kryminalistą. Kaczyński, w moim odczuciu, taką osobą nie jest. Ale to, co robi pokazuje, że chce mieć władzę na zawsze. Że podejmuje takie kroki, by nikt w przyszłości nie mógł wygrać wyborów. A jeśli wygra, to on będzie miał swoich ludzi w Trybunale Konstytucyjnym czy w mediach. Donald Tusk robił podobne rzeczy, ale nie w taki brutalny sposób.
To, co robi Jarosław Kaczyński to droga do systemu totalitarnego. I Europie Zachodniej to się nie podoba.
Jak sytuację w Polsce oceniają Słowacy?
Przeciętny Słowak nie jest bardzo zainteresowany polityką sąsiadów. Nie zwraca uwagi na to, co dzieje się w Polsce, na Węgrzech, czy w Austrii. Chyba, że są tak duże protesty, jak te ostatnio w w Polsce w obronie sądów. Słowaków dużo bardziej obchodzi to, co dzieje się w Czechach.
Nawet po wyborach, gdy Kaczyński wygrał, i była burza wokół Trybunału Konstytucyjnego, nawet to nie wywołało wielkich emocji w słowackim społeczeństwie. Ale teraz jest trochę inaczej. Temat żyje w mediach. W latach 90. przeżyliśmy Meciara, który prowadził kraj w kierunku systemu totalitarnego. Dlatego, my Słowacy, jesteśmy wyczuleni na takie działania i protesty w obronie sądów spotkały się z większym zainteresowaniem społeczeństwa. Nawet jeśli Jarosław Kaczyński robi to w innym stylu niż Meciar, który był o wiele, wiele gorszy.
Nie sądzę jednak, by ktokolwiek powiedział dziś, że Polska jest wrogiem Europy, bo to ważny kraj. A za Meciara słyszeliśmy takie słowa. Madeleine Albright nazwała nawet Słowację "czarną dziurą Europy".