
Nie znasz norweskiego? To będziesz musiał się go nauczyć, a potem zdać egzamin. Masz na to 5 lat, w przeciwnym razie zabierzemy ci zasiłki – tak można podsumować pomysł norweskiej minister finansów i przywódczyni populistycznej Partii Postępu. Siv Jensen nie zdradziła, o jakie zasiłki chodzi, ani o jakich imigrantów czy uchodźców, ale jej pomysł już wywołał emocje. Bo jeśli miała na myśli wszystkich, to również tych z Polski – najliczniejszą grupę w Norwegii.
Wyobraźmy sobie zalew imigrantów w Polsce, bez względu na nację. I fakt, że nie chcą uczyć się polskiego. Tłumacząc to, na przykład, tym, że wszyscy w Polsce znają angielski. Albo, że pracując na czarno na budowie nikt znajomości polskiego od nich nie wymaga. A jeśli jeszcze korzystają z polskich zasiłków... Biorąc pod uwagę to, co się mówi u nas o przybyszach, trudno to sobie zwizualizować.
Minister finansów, Siv Jensen, swój pomysł przedstawiła w gazecie "Aftenposten". Mówiła o integracji cudzoziemców z Norwegami, po czym zaproponowała – nieco enigmatycznie – by odbierać zasiłki imigrantom i uchodźcom, którzy w ciągu pięciu lat nie nauczą się języka norweskiego. Tyle wiadomo. Żadnych konkretów.
Potencjalny wymóg nauki norweskiego wzbudził wśród Polaków najwięcej skrajnych emocji. Nie brak głosów, że uchodźcy mają lekcje języka za darmo, a inni, jak Polacy, muszą sami je opłacać. Że ktoś nie potrzebuje tego języka, bo pracuje w międzynarodowym gronie. Każdy ma swoje racje.
"Uchodźcy mają status uchodźcy, dlatego kursy za darmo. Polacy mają status pracowników gościnnych i sami muszą pokryć koszty kursów. Z drugiej strony....jeżeli pracuje się w Norwegii 10 - 14 lat i nie opanuje się języka norweskiego....to świadczy o człowieku..." Czytaj więcej
"Oczywiscie wypada znać język kraju, w którym się mieszka. Ale to nie jest fair, że ktoś zasuwa w Norwegii przez x lat (tym samym płaci składki) i z dnia na dzień zostaje bez niczego z powodu niewystarczającej znajomości norweskiego". Czytaj więcej
Polacy generalnie mają tu bardzo dobrą opinię, choć słychać, że część z nich wcale tak dobrze się nie integruje, jak można by się tego spodziewać. Dwa lata temu Norwegowie zrobili badania na ten temat - porównując polskie rodziny z dwóch fal polskiej migracji. Pierwsza, uchodźców w latach 80. była - jak napisano - witana z otwartymi ramionami i dobrze się zintegrowała. Druga, zarobkowa po wejściu Polski do UE, bardziej się izoluje, choć nikt nie traktuje jej jak imigrantów. Oni przyjeżdżają głównie do pracy, raczej nie udzielają się w lokalnych społecznościach.
"Zgadzam się jeśli zasiłek zostanie odebrany uchodźcom którzy dostali go od razu po przybyciu do Norwegii w ramach azylu i nigdy nie pracowali i....po 5 latach wciąż nie znają języka. Dyskryminacją i szowinizmem będzie sytuacja, jeśli zasiłek straci ktoś kto pracował wiele lat np. w fabryce i nie zna języka bo zwyczajnie jest mu on tam nie potrzebny a jeśli już to w stopniu podstawowym". Czytaj więcej
PiS sam jednak wypowiada się przeciwko uchodźcom i imigrantom. Polacy nie raz dali znać, jak bardzo ich u siebie nie chcą. Ale dziwimy się, że takie pomysły, jak nauka języka dla imigrantów i uchodźców, pojawiają się w ustach populistów w innych krajach? Co mogłoby dotknąć również mieszkających tam Polaków?
