Zastosuj te rady, a nigdy nie zniszczysz paznokci hybrydą
Monika Przybysz
11 sierpnia 2017, 12:04·7 minut czytania
Publikacja artykułu: 11 sierpnia 2017, 12:04
O manicure hybrydowym napisano już opasłe tomy, nic więc dziwnego że należy do najchętniej wykonywanych przez Polki zabiegów upiększających. Trudno nie dostrzec jego przewagi nad zwykłymi lakierami – trwałość i połysk, to dwa powody, dla których warto używać hybrydy. Koszt manicure hybrydowego w zależności od salonu i miasta, waha się od 30 do nawet 140 zł. O ile kwota trzydziestu złotych nie robi wrażenia, o tyle 140 już tak, zwłaszcza jeśli hybrydę robi się dwa razy w miesiącu. Nic więc dziwnego, że bardziej zaradne Polki, wyposażając się w profesjonalne zestawy do hybrydy, zaczęły robić ją na własną rękę. Widząc ten trend, producenci, wypuścili na rynek lakiery hybrydowe, dzięki którym hybrydę z powodzeniem można wykonać w domowym zaciszu.
Reklama.
Jednak Polki wciąż nieufnie podchodzą do samodzielnie wykonywanego zabiegu. Okazuje się bowiem, że najczęściej obawiają się o trwałość i jakość zabiegu. Dostępne na You Tube tutoriale, o ile pokazują jak wykonać zabieg, nie mówią już nic na temat tego, czego absolutnie nie robić, by uzyskać trwały i piękny maniucure i nie zniszczyć sobie paznokci. A jak wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach.
Z tej okazji postanowiłyśmy porozmawiać z manicurzystką Anią Cendrowską, dzięki której instrukcjom nie tylko wykonałyśmy samodzielnie manicure hybrydowy, ale również zidentyfikowałyśmy wszystkie najczęściej popełniane błędy. Oto czego nie robić, jeśli chcecie cieszyć się samodzielnie wykonanym zabiegiem i zdrowymi paznokciami.
Zwróć uwagę jakim preparatem odsuwasz skórki
Odsunąć skórki. Wydawałoby się, że to całkiem prosta sprawa. Tymczasem jak mówi Ania, często robimy to różnymi preparatami, które nie są przeznaczone do tego celu, np. oliwką do paznokci. – Preparat, którym smarujemy skórki, nie może być tłusty. Nie może w sobie również zwierać sylikonu. Zarówno jeden jak i drugi składnik trwale natłuszcza płytkę, a na natłuszczonych paznokciach, nawet po przemyciu jej płynem odtłuszczającym, hybryda po prostu nie będzie się trzymać, mówi Ania. - Dlatego aby zmiękczyć skórki, powinnyśmy używać tylko i wyłącznie preparatów do tego celu przeznaczonych. Jednak co zrobić, kiedy nie posiadamy kremu lub żelu, który służy od usuwania skórek? – Wystarczy zwilżyć je wodą. Nie za długo, wystarczy dosłownie 30 sekund. Chodzi bowiem o to, aby skórki się uelastyczniły, dzięki czemu będzie je można łatwo usunąć. - Zbyt długie ich moczenie to błąd, mówi Ania, dodając, że długo traktowane wodą tracą kolor stając się niemal przezroczyste. - Przez moment wygląda to lepiej, ale chwilę później, kiedy odparuje woda, wysuszone wyglądają nieestetycznie, dodaje nasza rozmówczyni.
Czym najlepiej odsuwać skórki? Z powodzeniem możemy używać drewnianych patyczków. Natomiast w bardziej wprawionych w manicure dłoniach, doskonale sprawdzi się również profesjonalny przyrząd do usuwania skórek zwany kopytkiem. Kopytko, które jest dość ostre, będzie pomocne przy usuwaniu hybrydy.
Opiłowanie paznokcia, czyli jak nie zniszczyć płytki
To kolejny etap, którego absolutnie nie można pominąć. – Chodzi o to, aby płytkę paznokcia otworzyć tak, aby nie była gładka i śliska. Inaczej mówiąc hybryda musi mieć szansę, by ‘złapać’ się powierzchni, mówi Ania. – Jeśli jej nie opiłujemy, nie zmatowimy, pod wpływem światła lampy, przy utwardzaniu, będzie po prostu ‘ściągała się’. – W matowieniu nie chodzi o to, by spiłować pół płytki paznokcia (ten błąd popełniają często same manikiurzystki). - Tę wystarczy delikatnie musnąć bloczkiem dwa - trzy razy, dodaje Ania, pokazując jednocześnie jak to zrobić. - Niestety kobiety mają tendencję do nadgorliwości, co powoduje, że usuwają jej zbyt dużo. Dlaczego jest to złe? Bo niszczy paznokieć. To jedna z przyczyn, z powodu których po zdjęciu hybrydy, paznokcie bywają zniszczone, mówi Ania.
I faktycznie, instruktorka bardzo delikatnie traktuje nasze redakcyjne paznokcie, praktycznie w ogóle nie przyciskając bloczka do płytki. Robi to przy samych skórkach, tak aby przy okazji częściowo je usunąć. - Ważne jest aby opiłowanej płytki paznokcia nie dotykać palcami, mówi Ania. - Na nich bowiem znajduje się naturalne sebum, które również natłuszcza. Opiłowane i zmatowione paznokcie króciutko moczymy w wodzie, po to by zmyć z nich pozostały pyłek i raz jeszcze zmiękczyć skórki. Tak przygotowane nadają się do odtłuszczenia specjalnym preparatem.
Hybrydy nie trzymaj na paznokciach dłużej niż dwa tygodnie
Kobiety często cieszą się, że hybryda trzyma się bardzo długo, nawet miesiąc. To duży błąd, który popełniają nie słuchając zaleceń producenta, który rekomenduje ściągnięcie lakieru po czternastu dniach. Te zalecenia nie są wyssane z palca. Po dwóch tygodniach baza traci swoje właściwości. - Rolą bazy jest związanie lakieru z paznokciem, mówi Ania. – Kiedy trzymamy ją dłużej, ta zwyczajnie staje się inwazyjna dla płytki. Poza tym, każda z nas najlepiej zna swoje paznokcie i ich indywidualne predyspozycje. Są panie, które nie potrzebują robić przerw pomiędzy nałożeniem jednej i drugiej hybrydy, są też takie, które potrzebują przerwy po dwóch, trzech nałożeniach. Dlatego jak we wszystkim, tak i tu wskazany jest zdrowy rozsądek.
Gęstość lakieru ma przełożenie na jakość manicure
Kiedy nasze paznokcie zostały już przygotowane (odsunięte skórki, opiłowane i odtłuszczone płytki), przyszła kolej na nałożenie pierwszej warstwy, czyli bazy oraz wybór koloru. Na rynku dostępnych jest co najmniej kilka marek oferujących lakiery hybrydowe do domowego użytku. Ponad rok temu testowałyśmy jedną z nich. O ile baza i top coat nie czynią różnicy, o tyle same lakiery ogromną. Dlaczego o tym piszemy? Ponieważ gdy robicie ten zabieg samodzielnie, liczy się nie tylko jakość lakieru, ale również jego gęstość i pędzelek, które sprawiają, że malowanie jest sprawne i precyzyjne. Ta popularna, testowana przez nas wcześniej marka nie do końca spełniła nasze oczekiwania. Precyzyjne nałożenie czerwonego czy ciemnego koloru było bardzo trudne. Lakier był gęsty i ciągnący się, co sprawiało, że dokładne nałożenie cieniutkiej warstwy było dla niewprawnej dłoni praktycznie niewykonalne. Dlatego widząc świeżutki produkt w postaci hybrydy w portfolio marki Eveline, podeszłyśmy do niego sceptycznie.
Cienko znaczy najlepiej
Podstawowa zasada nakładania hybrydy na paznokcie brzmi: im cieńsza warstwa, tym lepsza. Dotyczy ona zarówno bazy, top coatu jak i lakieru. Tego ostatniego możecie nałożyć nawet trzy warstwy dla uzyskania pożądanego koloru. Cienkie nakładanie pozwala na znacznie większą precyzję. Dzięki temu łatwiej uniknąć najechania pędzelkiem z lakierem na skórki (co powoduje, że paznokieć najlepiej zmyć i nałożyć lakier raz jeszcze). Po szczegółowych instrukcjach Ani, dość sprawnie udaje nam się nanieść bazę i umieścić dłoń pod lampą. Po trzydziestu sekundach paznokcie są gotowe do pomalowania kolorem. Tu Eveline zaskoczyło nas po raz pierwszy. Seria, która jest już do kupienia w drogeriach, ma piękną paletą kolorystyczną. Czerwienie, różne, naturalne beże ale też czernie, granaty i grafit. Wyjątkowo intensywne, głębokie, dokładnie takie jakie kochamy najbardziej. Wybrałyśmy odcień śliwki z domieszką fuksji. Elegancki i kobiecy jednocześnie. Choć krwista, żywa czerwień również nas kusiła!
Pierwsze pytanie, jakie zadałyśmy Ani brzmiało: ile lakieru powinno znaleźć się na pędzelku? – Niewiele, mówi Ania, dodając, że owo niewiele można osiągnąć wycierając jedną część pędzelka o brzeg szyjki buteleczki. To co pozostanie na drugiej połowie, to ilość wystarczająca do nałożenia jednej warstwy hybrydy. Próbujemy. I tu drugie zaskoczenie. Lakier Eveline ma doskonałą konsystencję. Nie za rzadką, nie za gęstą, dzięki czemu można bardzo precyzyjnie manewrować pędzelkiem tuż przy skórkach, nie najeżdżając na nie i nie brudząc ich kolorem. Łatwo też zrobić poprawkę, dołożyć lakieru, sprawnie manewrować z boku paznokcia. To wielki plus, bo tego kobiety obawiają się najczęściej – niewprawnych dłoni i lakieru, który zamiast ułatwiać, utrudnia. Z tym lakierem nie musicie się tego obawiać. By uzyskać głęboki kolor, nałożyłyśmy trzy warstwy, każdą utwardzając w lampie. Przy nałożeniu każdej kolorowej powłoczki trzeba pamiętać, że hybryda nieco skurczy się na paznokciu, dlatego przed włożeniem jej do lamy trzeba pociągnąć pędzelkiem z odrobiną lakieru brzeg paznokcia. Na koniec top coat, który po nałożeniu i utwardzeniu przeciera się specjalnym płynem odtłuszczającym. I gotowe!
Lampa nie ma znaczenia
W sieci można przeczytać sporo różnych opinii na temat lampy. Ania odpowiada nam, że taką do użytku domowego, najlepiej kupić najtańszą, za kilkadziesiąt złotych. – Zawsze polecam najtańsze. Cena oczywiście przekłada się na żywotność jakość żarówek. To ma znaczenie, ale dla salonu kosmetycznego, który takich zabiegów wykonuje setki. Kiedy robi się manicure w domu, lampy używamy najwyżej kilka razy w miesiącu, dlatego wydawanie na niej dużych pieniędzy naprawdę nie ma sensu, mówi Ania.
Skąd zła sława hybrydy?
Skoro wystarczy zdrowy rozsądek i stosowanie się do powyższych zasad, dlaczego tak wiele kobiet niszczy paznokcie używając lakierów hybrydowych? - Hybryda cieszy się złą sławą, przez nieumiejętne jej stosowanie, mówi Ania. Zbyt spiłowane płytki paznokci, za długie trzymanie lakieru na paznokciach, nieumiejętne usuwanie i wreszcie niezwracanie uwagi na jakość naszych paznokci przed i w trakcie zabiegu, wymienia manikiurzystka. - Z tym ostatnim jest podobnie jak ze słynną odżywką 8w1 Eveline. Jeśli ma się słabe i cienkie płytki, należy używać wersji light bez formaldehydu, która nie podrażni paznokci. Tak samo jest z hybrydą, o czym wspominałam wcześniej. Po każdym zdjęciu lakieru trzeba przyjrzeć się paznokciom i jeśli tego wymagają, dać im chwilę na odżywienie, stosując jeden z wielu preparatów marki, dodaje Ania. Wydaje się więc, że pięknym manicure hybrydowym i mocnymi paznokciami można cieszyć się naprawdę długo, stosując się zaledwie do kilku zaleceń. A wybór koloru, to już rzecz upodobania.
Materiał został przygotowany we współpracy z firmą Eveline Cosmetics.