Polska wersja "Despasito" w wykonaniu siostry zakonnej, która idzie z pielgrzymką na Jasną Górę stała się przebojem internetu. Śpiewali ją potem pielgrzymi i księża, pątników opanował istny szał. Ciekawe tylko, czy ten przebój przetrwa kolejne lata – jak inny, bez którego nie ma dziś praktycznie żadnej pielgrzymki w Polsce. Ale nie tylko. Ta piosenka i taniec, który się wokół niej wytworzył to istny fenomen. Wesela, obozy, studniówki – wszędzie to tańczą. Całe miasta biją rekordy Polski w tańczeniu belgijki.
"Despasito" przy belgijce nawet się nie umywa, a na pewno nie wywołuje takich emocji. Bo w tym tańcu i piosence, która mu towarzyszy, jest jakaś moc i każdy, kto choć raz się z nim zetknął, pewnie tak powie. Im więcej ludzi go tańczy, tym lepiej. Na pielgrzymkach – to już prawdziwa tradycja.
Od lat tańczą go księża, siostry zakonne i tysiące pielgrzymów. W sposób – nazwijmy to – bardziej uporządkowany lub mniej. W każdym razie – dzieje się! Szaleństwo wokół belgijki widać , i to nie małe
Jest w przedniku pielgrzyma
W tym roku nie jest inaczej. Zobaczcie, jak bawią się pielgrzymi, zresztą nie tylko ci idący na Jasną Górę. Tańczą przed kościołami, na parkingach, podczas postojów. Tak było też podczas Światowych Dni Młodzieży i nie tylko.
"Ten taniec jest rewelacyjny, wspaniały, cudowny… Znam go już od drugiego zjazdu Papieskich Dni Młodych i taniec ten od tego czasu towarzyszy mi na większości imprez, ostatnio na weselu był hitem!!!" – to tylko jeden z komentarzy, ale tak mnóstwo ludzi go ocenia.
Belgijka, czy inaczej "taniec belgijski", została już wpisana do niejednego przewodnika pielgrzyma. "Dowiedziono empirycznie, że jest dobra na wszelkiego rodzaju bóle i bąbelki, prawie tak samo dobrze jak tajemnicze maści sióstr pielęgniarek. To taniec do którego zawsze biegnie nawet najbardziej zmęczony pielgrzym" – czytamy w pewnym słowniczku dla pielgrzymkowych debiutantów.
O tym, jaką ma religijną rangę, niech świadczy ten komunikat, jakim zakończyła się w lipcu jedna z pieszych pielgrzymek do Częstochowy: "148. Piesza Piotrkowska Pielgrzymka na Jasną Górę przechodzi do historii. Uroczysta msza święta oraz taniec belgijski zakończyły nasze tegoroczne pielgrzymowanie". A tak ci sami pielgrzymi z Piotrkowa bawili się już przed pięciu laty:
Tak bili rekord Polski
Ale fenomen belgijki jest dużo, dużo większy. Początkowo kojarzony tylko z pielgrzymkami, obozami harcerskimi i oazami, w ostatnich latach zyskał o wiele, wiele większy zasięg, choć wciąż – w co trudno uwierzyć – wielu Polaków o nim nie słyszało. "Pierwsze słyszę, co to" – spotkałam się z mnóstwem takich reakcji.
Tymczasem belgijkę od lat tańczy się na weselach, na YouTube pełno jest prywatnych nagrań, gdy goście przy tym tańcu szaleją. "To zdecydowanie jeden z najbardziej wymagających od gości tańców. Cierpliwości do nauki trochę trzeba, ale gdy już się go umie zawsze jest bardzo fajnie. (...) Taniec belgijski to zdecydowanie żelazna pozycja w repertuarze każdego wodzireja"– instruuje jeden z wodzirejów na portalu poświęconym zabawom weselnym.
Belgijka coraz częściej musi też być, oprócz poloneza, na studniówce. Jest na balach maturalnych czy gimnazjalnych, towarzyszy imprezom lokalnym, koloniom i obozom. Bawią się i duzi i mali. Przy tej piosence tańczą nawet dzieci w przedszkolach. Na wsi, w mieście, wszędzie. Również na ulicy.
1 czerwca na Rynku w Zamościu blisko 3 tysiące ludzi tańczyło ją razem, bijąc rekord Polski.
Historia o kowalu
Jest jakiś zryw wokół tej muzyki. Piosenki belgijskiego zespołu Laïs z 1998 roku pt. "Smidje", co po polsku znaczy "Kowal". "Kto chce usłyszeć historię pewnego młodego kowala, który próbuje spalić swą historię każdego dnia w płomieniach" – od takich słów się zaczyna.
Utwór znalazł się w spisie piosenek religijnych – uwzględnił go polski portal Piosenki Religijne. Na pielgrzymkach urósł już do rangi kultowego, tak przez wielu jest oceniany. "Nie może być pogodnego wieczorku bez tańca belgijskiego!" – piszą pielgrzymi w sieci zalewając internet zdjęciami i nagraniami. Ale, jak widać, świetnie bawią się przy nim wszyscy.
Dwa lata temu w Szczecinku powstał oficjalny teledysk, a wydarzenie, jak napisał portal Miasto z Wizją, przejdzie do historii miasta. "Zabawa była fantastyczna. Roztańczona młodzież była obserwowana przez przypadkowych przechodniów. Projekt wywarł również wrażenie na burmistrzu, który przerwał swoją pracę i dołączył do młodzieży" – tak podsumowano ten happening. Nic, tylko spróbować!