
Tragiczna śmierć harcerek, które zginęły w trakcie nawałnicy w noc z piątku na sobotę, przyciąga uwagę mediów i nie tylko. Prokuratorzy właśnie zaczęli sprawdzać, czy ktoś nieumyślnie nie przyczynił się do śmierci, okaleczenia lub narażenia życia harcerzy.
REKLAMA
Prokuratorzy będą badać trzy wątki jednocześnie. Po pierwsze sprawdzą, czy ktoś nie przyczynił się nieumyślnie do śmierci dwóch harcerek. Drugim badanym wątkiem będzie nieumyślne narażenie życia. Trzecim wątkiem, który właśnie zaczynają badać biegli, jest ten, czy czyjeś zaniedbanie nie było przypadkiem przyczyną okaleczenia kilkunastu harcerzy, którzy przebywali na obozie w Suszku.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że obozy w tym miejscu odbywały się od lat i nigdy wcześniej nie dochodziło do podobnych tragedii. Ale też nigdy wcześniej nie przechodziły nad Suszkiem takie nawałnice, które połamałyby lub powyrywały setki drzew. W trakcie burzy w nocy z piątku na sobotę życie straciły dwie harcerki.
Wiadomo, że opiekunowie harcerzy około godziny 23:00 podjęli decyzję o ewakuacji obozowiczów i powiadomili o tym odpowiednie służby. Niestety szybko się okazało, że ewakuacja jest praktycznie niemożliwa. Strażacy przez wiele godzin próbowali przebić się do harcerzy poprzez połamane drzewa. Teraz prokuratura będzie badać, czy decyzja o ucieczce nie została podjęta zbyt późno.
Premier Beata Szydło powiadomiła dziś, że dodatkowo zostaną przeprowadzone kontrole w innych obozach, na których wypoczywają dzieci. Minister Błaszczak dostał polecenie sprawdzenia, czy obozowiczom nie zagraża niebezpieczeństwo.
