Pod rządami prezes Julii Przyłębskiej i sędziego Mariusza Muszyńskiego TK zamienił się w jeden z departamentów resortu sprawiedliwości – powiedzieli dziennikarzom "Newsweek Polska" pracownicy biura Trybunału Konstytucyjnego. Gmach budynku przy ulicy Szucha odwiedzają szefowie resortu, posłowie, zaś sędziowie widywani są zarówno w biurze PiS, jak i w Kancelarii Premiera i Kancelarii Sejmu.
Stanisław Biernat, do niedawna jeszcze wiceprezes TK, w gmachu Trybunału Konstytucyjnego w pierwszym półroczu roku widział wielu polityków Prawa i Sprawiedliwości, m.in. posła Arkadiusza Mularczyka, a także wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła. Odwiedzali oni pokoje prezes Julii Przyłębskiej i wiceprezesa Mariusza Muszyńskiego. – Wizyty polityków w gabinecie Przyłębskiej lub Muszyńskiego były szeroko komentowane wśród pracowników Trybunału, nieprzyzwyczajonych do takich praktyk – powiedział dziennikarzom "Newsweeka" Stanisław Biernat. W TK widywany miał być także minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
O tym, że "członkowie rządu i politycy PiS goszczą w Trybunale", Biernat opowiedział także Onet.pl. Do tych informacji natychmiast odniósł się TK.
Reakcja TK na słowa sędziego Biernata:
Trybunał Konstytucyjny z przykrością odnotowuje kolejną publiczną wypowiedź sędziego TK w stanie spoczynku Stanisława Biernata zawierającą nieuprawnione sugestie i interpretacje. Jednocześnie Trybunał Konstytucyjny przypomina, że współdziałanie i komunikowanie się konstytucyjnych organów władzy stanowi jeden z fundamentów demokratycznego państwa prawa, co exlpicite wynika z preambuły Konstytucji RP.Czytaj więcej
Ponadto tygodnik donosi, że w Trybunale pojawiał się także minister-koordynator ds. służb specjalnych Mariusz Kamiński.
Jeden z informatorów "Newsweeka" powiedział, że podczas "jednej z wizyt Kamińskiego do sekretariatu sędziego Muszyńskiego przyniesiono teczkę personalną pracownicy biura Trybunału Iwony Łączewskiej". To żona sędziego, który przed dwoma laty skazał Mariusza Kamińskiego na trzy lata więzienia. Powód: przekroczenie uprawnień przy operacji CBA związanej z aferą gruntową. Po wizycie Kamińskiego "nie spotkały jej żadne nieprzyjemności", ale "kilka tygodni temu wybrano ją do komisji, która ma porządkować trybunalskie archiwa". "To boczny tor" – tak o zasiadaniu w tej komisji powiedziała tygodnikowi znajoma Łączewskiej. Do tej samej komisji skierowano byłego dyrektora Zespołu Prezydialnego, drugiego najważniejszego urzędnika biura w czasach Andrzeja Rzeplińskiego.
W tekście Wojciecha Cieśli i Michała Krzymowskiego przeczytamy również o inwigilacji pracowników Trybunału, nepotyzmie i "papierowej prezes", którą w praktyce zastępuje wiceprezes TK sędzia Mariusz Muszyński. To "on sprawuje faktyczną władzę w TK" . I wprowadza swoje porządki, m.in. "przegląda teczki pracowników, osobiście otwiera korespondencję sędziów, nadzoruje kadrowe roszady".
"W Trybunale od pół roku obowiązują na przykład nowe zasady ruchu na bramkach wejściowych. Żeby wyjść z budynku, każdy pracownik musi odbić kartę jak w fabryce i wpisać do 'zeszytu ewidencji' prowadzonego przez Straż Trybunalską swoje dane, stanowisko, godzinę wyjścia, godzinę planowanego powrotu i cel" – czytamy na łamach tygodnika.
Jak podaje portal oko.press, minister-koordynator ds. służb specjalnych Mariusz Kamiński w ciągu ostatnich siedmiu miesięcy był w Trybunale trzykrotnie. Służby prasowe TK podają, że jedna z tych wizyt miała charakter kurtuazyjny i jej celem było złożenie gratulacji Julii Przyłębskiej w związku z objęciem przez nią funkcji prezesa (sędziowie złożą później rewizytę w Kancelarii Premiera). W tym czasie Trybunał badał sprawy ważne dla Kamińskiego: ustawę antyterrorystyczną i zasady kontroli operacyjnej stosowanej przez służby. W przypadku obu postępowań prezes Przyłębska zmieniała skład sędziowski, a sprawozdawcą zostawał Mariusz Muszyński. Czytaj więcej