Wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego Mariusz Muszyński
Wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego Mariusz Muszyński Fot. Wojciech Surdziel / Agencja Gazeta
Reklama.
Były minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak dorzuca: – Celnie określiła to prof. Jadwiga Staniszkis. Powiedziała, że Kaczyński ośmielił lumpiarstwo i to jest tego przykład.
Sędzia Mariusz Muszyński zasłynął z mało parlamentarnego języka i braku apolityczności. Zanim usunął konto na Twitterze na prawo i lewo dawał upust swoim emocjom. W słowach nie przebierał, polityków Platformy Obywatelskiej nazywał "bydłem", Tomaszowi Siemoniakowi kazał "spier ***, Donalda Tuska określił największym szkodnikiem. "Klub Nowoczesna.pl. Same staropolskie rodziny w władzach – Petru, Lubnauer, Scheuring, Szmidt. Myślałem, że to Bundestag" (pisownia oryginalna) – tak brzmiał jeden z jego wpisów. Ale posunął się nawet dalej. Śmierć prof. Władysława Bartoszewskiego skomentował tak: "Normalnie Bóg się zaczyna uśmiechać do Polaków". To tylko wierzchołek góry jego bluźnierstw i obelg, którymi obrzucał ówczesną opozycję PiS i swoich przeciwników.
Kiedy w grudniu 2015 roku uczyniono go głosami PiS i klubu Kukiz'15 jednym z pięciu sędziów TK, konto na Twitterze usunął. – To były żałosne wpisy. Mówiąc bardzo, bardzo delikatnie, słownictwo, którym się posługiwał było niewłaściwe – starannie dobiera słowa jeden z prawników. Były prezes TK mówi wprost, że Muszyński po usunięciu konta na Twitterze, dalej aktywnie działał w sieci. – Pod nazwiskiem własnego syna publikował obcesowe teksty o TK. To nie jest w porządku. A później działał jako Janicki. Ma do tego prawa, nie poniesie za to żadnej odpowiedzialności – ironizuje.
Wczoraj, gdy oczy wszystkich Polaków wypatrywały przyjazdu prezydenta Donalda Trumpa, Andrzej Duda awansował Muszyńskiego na wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego. Wielu osobom trudno przyjąć tę informację do wiadomości. Niektórzy kpili, że Muszyński nie może zostać wiceprezesem Trybunału, "skoro nie jest nawet sędzią TK".

– Muszyński ma etykietkę sędziego wybranego jako dublera. No więc to jest podstawowy zarzut, który zawsze będzie dawał o sobie znać. Poza tym w okresie kiedy pełnił swoją funkcję szczególnego pomocnika pani Przyłębskiej w sposób wyjątkowo nietaktowny traktował pana wiceprezesa Biernata – mówi nam były prezes TK Jerzy Stępień. Zaznacza, że sędzia Muszyński łączy dwie funkcje: wiceprezesa i szefa biura TK.
Inny były prezes TK dodaje ze smutkiem w głosie: – Nie jest to właściwa osoba na tym urzędzie. I lepszy nie będzie, będzie raczej gorszy. Czy on jeszcze bardziej zepsuje Trybunał niż robi to od pół roku? To jest chyba pytanie retoryczne. Ani pani, ani ja nie mamy wpływu na decyzje prezydenta Dudy – kończy. – Ta nominacja to wielki wstyd dla prezydenta Dudy. Powołuje osobę o niejasnej przeszłości. Przecież pojawiał się wątek nieujawnionej współpracy Muszyńskiego ze służbami – uważa Tomasz Siemoniak.


Z PiS

53-letni sędzia Muszyński na stanowisku wiceprezesa TK zastąpił Stanisława Biernata. Miał silne wsparcie ze strony PiS. Z tą partią związany jest od wielu lat. I to tej partii zawdzięcza wiele ciepłych posadek. Był m.in. pełnomocnikiem do spraw stosunków Polski z Niemcami za czasów, kiedy ministrem spraw zagranicznych była Anna Fotyga. W październiku 2015 roku prezydent Andrzej Duda powołał go w skład Narodowej Rady Rozwoju. Również z rekomendacji PiS został członkiem, a następnie zastępcą przewodniczącego Trybunału Stanu.
Muszyński odpowiedzialny był za wiele ekspertyz prawnych przygotowanych dla PiS. Również tę, w której formacja ta domagała się dopisania dodatkowych pytań w referendum ogłoszonym przez Bronisława Komorowskiego. Był członkiem komitetu naukowego II i III Konferencji Smoleńskiej (lata: 2013 i 2014 rok), która zajmowała się wyjaśnieniem katastrofy lotniczej z 10 kwietnia 2010 roku.

Z niejasną przeszłością

Nowy wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego jest prawnikiem, doktorem habilitowanym nauk prawnych. Absolwent Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, który specjalizuje się w prawie międzynarodowym publicznym, europejskim, a także w stosunkach polsko-niemieckich. Był m.in. pracownikiem MSZ i kierował działem prawnym Ambasady RP w Belinie.
"Gazeta Wyborcza" szeroko opisała niejasną przeszłość sędziego Muszyńskiego. Według anonimowych informatorów gazety, Muszyński po studiach prawniczych w 1993 roku miał zostać przyjęty do UOP-u i wysłany na szkolenie w Ośrodku Kształcenia Wywiadu w Kiejkutach Starych. Potem – według informacji "GW" – miał przez rok pracować w warszawskiej centrali UOP.
Prawnik, konstytucjonalista (prosi, by zachować anonimowość)

Luki w życiorysie to właściwie wydaje się pewne, że miał pewien epizod. I znowu, praca dla wywiadu wolnego państwa nie jest niczym nagannym. Wszystko zależy od tego, co później z ta pracą się robi i czy można swoje doświadczenia wykorzystać. Nikogo z funkcjonariuszy nie będę ganił, jeżeli pracowali dla demokratycznego państwa polskiego. Natomiast w późniejszym doświadczeniu zawodowym może się pojawić kłopot, zwłaszcza jeśli jest to ukrywane. Inaczej byłoby, gdyby to było ujawnione.


Bez autorytetu

– Jego aktywność w sieciach społecznościowych świadczy po prostu o człowieku. To nie ma wpływu na jego formalne kwalifikacje zawodowe. Kwalifikacje do bycia sędzią Trybunału Konstytucyjnego ma. Innych wymogów, jeśli chodzi o prezesa czy wiceprezesa, nie ma – ocenia dr Ryszard Balicki, konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego.
dr Ryszard Balicki
konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego

Zawsze ciężko ocenić, czy osoba jest kompetentna. Ani Konstytucja, ani ustawa nie precyzują tego. To była ocena tej doskonałości zawodowej, którą musieli zrealizować posłowie. Z punktu widzenia formalnego: wszelkie kwalifikacje ma, jest doktorem habilitowanym nauk prawnych, zajmował się prawem międzynarodowym.

Ale brakuje mu autorytetu do sprawowania funkcji, na którą wczoraj powołał go prezydent Duda. – Jest to osoba, która nie ma elementarnej kultury osobistej do sprawowania tej funkcji. I tym samym nie ma żadnego autorytetu – stwierdza Tomasz Siemoniak.
Tomasz Siemoniak
poseł PO

Oczywiście, ta poprzeczka w tym tzw. "TK" jest bardzo nisko. Mamy tam przecież: pirata drogowego, adwokata, który naciągał klientów, pani prezes TK nie nadawała się do bycia dalej sędzią i jeszcze parę lat temu miała negatywne opinie. Więc on nie odbiega od tej złej normy, która tam jest. Autorytet "Trybunału" leży tak nisko, że nie dziwi mnie, że hejter internetowy może zostać wiceprezesem. To pokazuje skalę upadku wszelkich standardów.

Jerzy Stępień
były prezes TK

Ta nominacja dowodzi, że obóz rządzący postanowił zniszczyć Trybunał Konstytucyjny. Posyłani są tam ludzie, którzy albo nie mają kompetencji moralnych, albo zatajają pewne ciemne strony ich życiorysów. To wszystko jest niezmiennie smutne. Moim zdaniem to dowodzi, że chodzi o zniszczenie sądownictwa konstytucyjnego. Rządzący uważają się za czynnik stojący ponad prawem. To się nie mieści w ich koncepcji sprawowania władzy. Bo trybunał oznaczałby możliwość dezawuowania niektórych decyzji rządzącego. A przecież rządzący definiują się jako bezpośredni pełnomocnik suwerena. A suwerenowi podobno można wszystko.

Były minister obrony narodowej sądzi, że to sędzia Muszyński będzie grał pierwsze skrzypce w Trybunale Konstytucyjnym. – Pani Przyłębska jest tylko figurantem. To on jest tam głównym komisarzem PiS i jako takiemu mu wszystko wolno. Widocznie prezesowi Kaczyńskiemu nie przeszkadza, że jest to człowiek, który ma wulgarne wpisy na Twitterze i że ktoś taki nie powinien funkcjonować w życiu publicznym. W głowie się nie mieści, że takimi ludźmi obsadzają TK, chyba, że nikt inny nie chce współpracować z PiS. Celnie określiła to prof. Staniszkis. Powiedziała, że Kaczyński wpuścił lumpa do życia publicznego i to jest na to przykład – podsumowuje Siemoniak.