
Emmanuel Macron dąży do wprowadzenia przepisów, które uderzą w firmy delegujące polskich pracowników do pracy w Unii Europejskiej. Rząd Beaty Szydło nie może nic zrobić, bo... jest po prostu ignorowany przez francuską głowę państwa – pisze "Gazeta Wyborcza".
REKLAMA
Jak pisze "GW", Polska to europejski lider w delegowaniu pracowników. Według danych KE w 2015 roku za granicę pojechało 460 tys. rodaków. Francja chce jednak rewizji unijnej dyrektywy o pracownikach delegowanych. Dotychczas było tak, że np. opiekunka delegowana przez polską firmę do Niemiec czy Francji musiała zarabiać co najmniej na poziomie płacy minimalnej państwa przyjmującego. Rewizja sprawi, że zarobki pracowników delegowanych będą musiały być takie same, jak w przypadku pracowników lokalnych. Efekt? Wyższe koszty zatrudnienia, mniejsza konkurencyjność polskich firm.
Najgorsze jest to, że Francuzi konsultują się w tej sprawie ze wszystkimi, tylko nie z Polakami i Węgrami. "Już za dziesięć dni prezydent Francji Emmanuel Macron odwiedzi Austrię, gdzie spotka się z kanclerzem Christianem Kernem oraz premierami Czech i Słowacji. W kolejnych dniach uda się do Rumunii i Bułgarii" – pisze "Wyborcza".
Do tej pory przeciwko rewizji dyrektywy opowiadało się 11 państw, głównie z Europy Środkowej. Macron będzie z nimi negocjował i próbował przeciągnąć na swoją stronę. Jeśli się powiedzie, Polska zostanie sama.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
