
30 września w stadninie w Janowie Podlaskim mają odbyć się Mistrzostwa Polski Młodych Koni. To bardzo ważne wydarzenie dla zawodników i ich wierzchowców. Dzięki startowi w konkursie zdobywają punkty, które przekładają się na ich notowania w międzynarodowym rankingu. Okazuje się jednak, że Mistrzostwa mogą się nie odbyć, choć sama stadnina, przejęta przez PiS, pod koniec zeszłego roku ubiegała się, by je zorganizować.
REKLAMA
Wszystko dlatego, że – jak twierdzi nasz informator z Polskiego Związku Jeździeckiego – dobrozmienni pracownicy stadniny nie ruszyli z przygotowaniami, choć wrzesień już za pasem. Tego typu impreza wymaga dobrej organizacji – koniom trzeba wyznaczyć wielokilometrową trasę zgodnie z przepisami międzynarodowymi, które drobiazgowo określają, jaki dystans konie mają przebiec drogą, jaki w lesie, na jakiej nawierzchni itp. Należy zadbać o bezpieczeństwo imprezy – skontaktować się z policją i strażą pożarną. I wreszcie organizator powinien opracować tzw. propozycję zawodów – czyli informację o kryteriach, na podstawie których zawodnicy i konie mogą wystartować.
"Pierwsze słyszę"
Żeby sprawdzić jak wygląda kwestia zabezpieczenia Mistrzostw, dzwonimy do komisariatu policji w Janowie Podlaskim. Kilkadziesiąt koni na drodze, niezależnie od tego czy krajowej czy gminnej, musi być zabezpieczanych przez funkcjonariuszy. Podobnie dzieje się przy innych sportowych imprezach lub zgromadzeniach publicznych.
Żeby sprawdzić jak wygląda kwestia zabezpieczenia Mistrzostw, dzwonimy do komisariatu policji w Janowie Podlaskim. Kilkadziesiąt koni na drodze, niezależnie od tego czy krajowej czy gminnej, musi być zabezpieczanych przez funkcjonariuszy. Podobnie dzieje się przy innych sportowych imprezach lub zgromadzeniach publicznych.
Tymczasem policjanci z Janowa nic nie wiedzą o imprezie, a tym bardziej o tym, że mieliby ją ochraniać. Nie mieli żadnego sygnału od stadniny w tej sprawie. – Pierwsze słyszę. Skontaktuję się ze stadniną, jutro powinienem coś wiedzieć – mówi policjant z janowskiej komendy. To gest dobrej woli ze strony policji, bo to organizator wydarzenia powinien zwrócić się do funkcjonariuszy, a nie odwrotnie.
Stan zawieszenia
Jak mówi informator naTemat z PZJ, jak dotąd nie ukazała się też propozycja zawodów z informacją o kryteriach startu. To oznacza, że zawodnicy nadal nie wiedzą, czy mogą wystartować. A punkty za udział w Mistrzostwach, nie mówiąc już o zajęciu czołowych miejsc, są tym, co jest zawodnikom bardzo potrzebne. Nagłe odwołanie Mistrzostw byłoby szczególnie bolesnym ciosem dla tych, którym punkty są niezbędne do awansu o klasę wyżej.
Jak mówi informator naTemat z PZJ, jak dotąd nie ukazała się też propozycja zawodów z informacją o kryteriach startu. To oznacza, że zawodnicy nadal nie wiedzą, czy mogą wystartować. A punkty za udział w Mistrzostwach, nie mówiąc już o zajęciu czołowych miejsc, są tym, co jest zawodnikom bardzo potrzebne. Nagłe odwołanie Mistrzostw byłoby szczególnie bolesnym ciosem dla tych, którym punkty są niezbędne do awansu o klasę wyżej.
Dzwonimy do stadniny w Janowie Podlaskim. Pracownica stadniny nie orientuje się nawet z grubsza jaką trasą mają pobiec wierzchowce. Nie wie też nawet orientacyjnie czy i ilu zawodników zgłosiło swój udział. Obiecuje dosłanie dokumentu propozycji zawodów, tego którego istnienie neguje informator z PZJ. Redakcja nadal czeka na wiadomość od stadniny.
Rzut na taśmę?
Może jednak mimo wszystko Mistrzostwa się odbędą, jeśli organizatorzy wezmą się teraz ostro do roboty? – Takich rzeczy nie przygotowuje się w miesiąc. To dużo pracy – mówi redakcji naTemat członek PZJ. – Tak naprawdę teraz są dwie możliwości: albo Janów Podlaski zorganizuje imprezę na łapu-capu, łamiąc międzynarodowe przepisy, albo Mistrzostwa się nie odbędą. Żadna z nich nie jest dobra – przekonuje.
Może jednak mimo wszystko Mistrzostwa się odbędą, jeśli organizatorzy wezmą się teraz ostro do roboty? – Takich rzeczy nie przygotowuje się w miesiąc. To dużo pracy – mówi redakcji naTemat członek PZJ. – Tak naprawdę teraz są dwie możliwości: albo Janów Podlaski zorganizuje imprezę na łapu-capu, łamiąc międzynarodowe przepisy, albo Mistrzostwa się nie odbędą. Żadna z nich nie jest dobra – przekonuje.
Jakie byłyby konsekwencje przeprowadzenia konkursu niezgodnie z międzynarodowymi standardami? – Ktoś prędzej czy później wyciągnie to na światło dzienne. Nagle się okaże, że koń nie może wystartować, bo odbiorą mu tytuł lub punkty z niechlujnie przeprowadzonego konkursu. Ktoś poleci w dół w rankingu, kogoś zdyskwalifikują, zmaleje wartość konia. Efekt domina – podsumowuje członek PZJ.
Na pytanie skąd to zamieszanie przy organizacji Mistrzostw, ekspert na chwilę milknie. – Moim zdaniem po prostu nie wiedzą co robić. Nowa kadra w Janowie nie zdaje sobie sprawy z tego jakie działania i kiedy powinna podjąć. W lipcu PiS wymiótł z Polskiego Związku Jeździeckiego praktycznie wszystkich, którzy znają się na rzeczy – odpowiada. – Były czystki, nie wiedzą co robić – konkluduje.
"Dobra zmiana" w stadninach
Niepokojące wieści dotyczące Mistrzostw, to pokłosie zmian kadrowych PiS w stadninach koni. Wieloletnich fachowców zastąpili amatorzy. Niedawno głośno było o tym, że aukcja "Pride of Poland" zakończyła się spektakularną klapą. Sprzedano zaledwie sześć z dwudziestu pięciu wystawionych koni za 410 tys. euro.
Niepokojące wieści dotyczące Mistrzostw, to pokłosie zmian kadrowych PiS w stadninach koni. Wieloletnich fachowców zastąpili amatorzy. Niedawno głośno było o tym, że aukcja "Pride of Poland" zakończyła się spektakularną klapą. Sprzedano zaledwie sześć z dwudziestu pięciu wystawionych koni za 410 tys. euro.
Jak pisał Piotr Rodzik, żeby zrozumieć, jak fatalny to wynik, najlepiej porównać go z tym sprzed dwóch lat, przed "dobrą zmianą", kiedy stadniną w Janowie Podlaskim rządził jeszcze Marek Trela. Wtedy zlicytowano konie za prawie 4 mln euro.
