Przyznał, że znali się od ponad 30 lat i że w ostatnim czasie relacje między nimi były "nie aż tak serdeczne". Tomasz Sianecki, również współtwórca "Szkła kontaktowego", wspominał Grzegorza Miecugowa w specjalnym, pożegnalnym wydaniu programu w TVN24.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Grzegorz Miecugow zmarł dzisiaj popołudniu, od wielu lat zmagał się z chorobą nowotworową. Współtworzył "Szkło kontaktowe" w TVN24, wcześniej samą telewizję TVN24, jeszcze wcześniej TVN i "Fakty". Na początku lat 90' pracował w "Wiadomościach" TVP – zaczął, gdy tylko przestały być "Dziennikiem Telewizyjnym". A jeszcze wcześniej był m.in. dyrektorem radiowej "Trójki" oraz prowadzącym i szefem kultowej audycji "Zapraszamy do Trójki".
To właśnie przy Myśliwieckiej Tomasz Sianecki poznał Grzegorza Miecugowa. Dziś wspominał go w programie w TVN24. "Był specjalistą od żegnania. To on przecież na antenie żegnał Marcina Pawłowskiego, Ojca Świętego Jana Pawła II... Jemu to przypadało zawsze w udziale, w związku z tym żegnanie jego dzisiaj jest bardzo, ale to bardzo trudne" – przyznawał na początku rozmowy Tomasz Sianecki. Przypomniał, że jeszcze 9 sierpnia Miecugow prowadził "Szkło kontaktowe", ujawnił, że jeszcze dziś o godzinie 10 "Grzegorz jeszcze próbował nawiązać kontakt". Zmarł przed godziną 15.
– To była rzeczywiście wielka postać – mówił Sianecki, choć przyznał przy tym, że obaj twórcy "Szkła kontaktowego" w ostatnim czasie nie zawsze się dogadywali.
Sianecki tak dokładnie wyliczył, jak długo znał się z Miecugowem, ponieważ pamiętał, że w lipcu 1987 r. to właśnie Miecugow przyjmował go do pracy w Trójce. Jak widzowie i słuchacze zapamiętali Grzegorza Miecugowa – o tym piszemy tutaj.
Ja miałem z Grzegorzem różne etapy znajomości. Znamy się od najprawdopodobniej 30 lat i... chyba jednego miesiąca. Ostatnie lata między nami były trudne. To jest taki dzień kiedy trzeba się do tego przyznać. Te relacje między nami były nie aż tak serdeczne, powiem to tak delikatnie. Natomiast zawsze jakąś taką więź pozawerbalną, mam nadzieję, mieliśmy.