Ministerstwo Spraw Zagranicznych wypowiedziało umowę o finansowaniu Biełsatu, a stacja jest podtrzymywana przy życiu tylko dzięki pieniądzom z TVP. „Co będzie dalej” – zastanawia się Agnieszka Romaszewska, która poświęciła kierowanej przez siebie telewizji obszerny wpis na Twitterze.
Romaszewska w obszernym poście przypomniała, że w tym roku mija dekada od pierwszej godziny audycji Biełsatu. Po 10 latach sytuacja stacji jest jednak dramatyczna. "A teraz żeby wszystko było jasne: mało kto wie, że formalne podstawy finansowania Biełsatu w następnych latach zostały UCIĘTE, bo 30 XII 16 r MSZ wypowiedziało obowiązującą od 2007 r umowę pomiędzy MSZ a TVP na temat finansowania kanału" – napisała.
Jak dodała, długo żyła z tym faktem, ponieważ miała obietnicę premier Szydło, że postara się znaleźć rozwiązanie na rok kolejny. Oczywiście rozwiązania nie ma.
Ponadto Romaszewska broniła dorobku stacji, której niektórzy zarzucają, że nie jest oglądana. Tymczasem jest to jedno z najsilniejszych niezależnych mediów na Białorusi.
"W badaniach z maja tego roku okazało się, że pomimo nieoficjalnego statusu, braku oficjalnej promocji, niedostępności w kablówkach, systematycznego nękania dziennikarzy administracyjnymi i karnymi sprawami, przetrzymywania niektórych z nich w aresztach itd. Biełsat ogląda ok. 10 proc. dorosłych Białorusinów, czyli jakieś 750 tys. ludzi na 9 mln. A znajomość naszej marki deklaruje co 3 dorosły Białorusin (znaczy się wie co to takiego ten Biełsat). To potwierdza codzienne doświadczenie, gdzie nasi prowadzący są rozpoznawani na ulicy, w pociągu itd." – napisała Romaszewska i podkreśliła, że stację darzy zaufaniem 82 proc. widzów.
To nie był jednak koniec. Romaszewska wdała się w dyskusję z komentującymi jej post internautami. W pewnym momencie zauważyła, ze na działaniach polskiego rządu zyskuje tylko Rosja. "Jeżeli zapytać 'Qui bono?' to JEDYNYM (pisownia oryginalna – red.) KORZYSTAJĄCYM NA TYM JEST ROSJA. Bo wbrew pozorom w białoruskiej przestrzeni dominują nawet nie białoruskie państwowe, a ROSYJSKIE media" – zauważyła.
Przypomnijmy, że na przełomie roku Witold Waszczykowski chwalił się "dealem" zawartym z przywódcą białoruskiego reżimu w sprawie zastąpienia Biełsat TV nadawaniem na Białorusi TVP Polonia. Władze w Mińsku tymczasem... wszystkiemu zaprzeczyły.