
Ostatnio trafiłam w internecie na coś, o czym wcześniej w życiu bym nie pomyślała. Kobieta z Australii opublikowała zdjęcie plastrów kurczaka przyrządzonych w stylu "medium rare", czyli wysmażonych tak, że są właściwie ciągle surowe. Stwierdziła, że są przepyszne i aż dziwne, że nie spróbowała ich wcześniej. Efekt? Niedowierzanie do tego stopnia, że postanowiłam sprawdzić, ile w tym prawdy. Zwłaszcza zanim ktokolwiek spróbuje powtórzyć to w domu.
Postanowiliśmy sprawdzić, czy coś w tym jest i o opinię w tej sprawię zapytaliśmy jednego z warszawskich kucharzy. – Nigdy nie przyrządzałem kurczaka w ten sposób, nigdy też nie spotkałem się z podawaniem na surowo mięsa drobiowego. Uważam, że to wątpliwie bezpieczne i zawsze byłem uczony, że kurczaka należy podawać dobrze wysmażonego. Dzięki czemu jest on odpowiedni do spożycia, ponieważ podczas obróbki termicznej zabijane są bakterie. Nie widzę jakiegokolwiek sensu w podawaniu surowego kurczaka, ani zdrowotnego, ani też kulinarnego. Po prostu nie jest smaczny w takiej postaci – mówi nam Paweł, który jest kucharzem od 5 lat.
Kampylobakterioza to zakażenie, które atakuje nasz przewód pokarmowy. Jest to najczęściej spowodowane spożyciem niedogotowanego lub niedopieczonego drobiu. Choroba wywołana zakażeniem bakterią Campylobacter trwa przeciętnie kilka dni, towarzyszą jej bardzo nieprzyjemne objawy takie jak ostre bóle brzucha, gorączka, biegunka, wymioty i nudności. Campylobacter jest odporna na zamrażanie w bardzo niskich temperaturach, jednak ginie po kwadransie w temperaturze powyżej 60 st. C.
Odnośnie do sashimi z kurczaka, mogę powiedzieć, że 30 sek. obróbka termiczna we wrzątku może zabić bakterie tylko powierzchniowo. Nie wykluczam jednak, że wyspecjalizowane i sterylne hodowle drobiu mogą wyeliminować zakażenie Campylobacter. Natomiast drób dostępny w sklepach należy poddać odpowiedniej obróbce termicznej. Nigdy nie uczono mnie, że taką obróbkę należy pominąć.