
Co się dzieje, gdy weganin udaje się na przystępny cenowo posiłek do sieciówki? Z pozoru wszystko wyglądało niewinnie. Zamówił wegańskie klopsiki. I się zaczęło...
REKLAMA
"Jestem w IKEA Targówek. Kucharze zaproponowali mi do wegańskich klopsików sosy curry i tzatziki oba jak powiedzieli z mlekiem , a więc niewegańskie" – tak opisuje swoje doświadczenie w sklepie szwedzkiej sieci jeden z internautów (post został już usunięty). "Jeden jedyny posiłek wegański w IKEA i już zniszczony przez brak sosu, za który zapłaciłem, a którego nie otrzymałem" – pisze wzburzony.
Dalej relacjonuje, że nie dostał w IKEA sosu pomidorowego i wzburzony pyta "czy tak ma być już na stałe?!" I nazywa absurdem dodawanie do wegańskich klopsików niewegańskich sosów. Zgłasza też zastrzeżenia do baru sałatkowego, gdzie nie wiadomo, które sałatki są wegańskie, a które nie. Jego zdaniem bardzo proste jest umieszczenie na nich tabliczek z literą "V" albo opisanie pełnego składu posiłku. Wyraża nadzieję, że jest to okres przejściowy i sieć niebawem dostosuje swój bar do wymagań wegan.
Klient wymownie podsumowuje swój pobyt w sklepie IKEA: "Nie jestem zadowolony z dzisiejszej wizyty w Państwa sklepie”.
Wpis był szeroko komentowany zwłaszcza przez dziennikarzy przychylnych obozowi władzy, którzy nie mogą się nadziwić, jakie problemy stwarzają dziś weganie.
