Pani Agnieszka została pobita, teraz będzie odpowiadać za napaść na funkcjonariusza.
Pani Agnieszka została pobita, teraz będzie odpowiadać za napaść na funkcjonariusza. Fot. Screen / Youtybe Portalik24
Reklama.
To miał być zwykły protest. Do jednej ze szkół w Jeleniej Górze przyjechała minister Zalewska, która w tym czasie dość aktywnie pielgrzymowała po placówkach edukacyjnych przemawiając za koniecznością przeprowadzenia reformy edukacji w Polsce. – Było nas 7 osób, w tym jedna uczennica. W drodze do szkoły minister przemknęła cichcem, nawet na nas nie spojrzała. Postanowiliśmy na nią zaczekać – opowiada Agnieszka Lidia Grzęda.
Stali w siedmioro znajomych, ale to nie były jedyne osoby, które czekały na wyjście minister Zalewskiej. – Było jeszcze z 10, może 12 osób. Normalnie ubrani, podchodzili do nas, zagadywali. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że to mogą być policjanci, Już prędzej bym powiedziała, że to jacyś aktywiści Prawa i Sprawiedliwości czy członkowie ONR – opowiada nasza rozmówczyni. W końcu minister wyszła z budynku i się zaczęło.
– Miało być normalnie, skandowaliśmy hasła. W pewnym momencie poczułam, jak ktoś mnie próbuje podciąć, o mały włos się nie przewróciłam. Ktoś mi zrzucił czapkę z głowy, później w trakcie szamotaniny zniszczył kurtkę. Minister uciekła do samochodu i odjechała – mówi pani Agnieszka. Na tym jednak sprawa wcale się nie zakończyła.
Panią Agnieszkę bolał bark. Wspólnie z mężem uznali, że trzeba pojechać na obdukcję do szpitala. Tam zbadał ją lekarz i wezwał Policję. Sprawa wydawała się banalnie prosta – złoży zeznania, w przypadku złapania sprawców zostaną postawione zarzuty pobicia i tyle. Policja też miała ułatwione zadanie, członkom KOD udało się nagrać filmik z całego zajścia, na którym wyraźnie było widać twarz mężczyzny, który pobił panią Agnieszkę. – Gdy policjanci w szpitalu zobaczyli zdjęcia sprawców, mieli bardzo niewyraźne miny. Jeden z nich przyznał, ze to ich kolega z komendy, pracujący w wydziale gospodarczym.
Na tym można by zakończyć tę historię, gdyby nie pewien szczegół. Kobieta, która przez kilka miesięcy domagała się ukarania winnego pobicia funkcjonariusza Policji sama dostała wezwanie na komendę w związku z … napaścią na funkcjonariusza policji. – W trakcie szamotaniny poczułam u niego pod kurtką jakiś twardy przedmiot, przez głowę mi przeszło, że to policjant, ale to była tylko taka ulotna myśl. Nikt nam blachami przed oczami nie machał, nikt nie mówił, żeby się rozejść, że są z Policji – wspomina Agnieszka Lidia Grzęda.
Podobne wezwania otrzymali pozostali działacze KOD, którzy feralnego dnia próbowali zamanifestować przed ministrem Anną Zalewską swoją niechęć wobec reformy edukacji. – Kolega już był, odmówił składania wyjaśnień. Ja mam wezwanie na 8 września, właśnie idę na spotkanie z adwokatem, który będzie mi doradzał w tej sprawie.