Harcerz miał odczytać apel poległych na Westerplatte. Skończyło się jednak gigantyczną awanturą, bo mównicę zablokował mu mężczyzna, a kobieta podeszła do harcerza i powiedziała: "proszę stać!". Wiemy, jak sytuacja wyglądała z punktu widzenia Ministerstwa Obrony Narodowej. Rzeczniczka Anna Pęzioł-Wójtowicz przekonuje, że było nieco inaczej, niż wygląda to na filmie.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Jak pani się odniesie do dzisiejszego skandalu na Westerplatte?
Naszym komentarzem do sytuacji jest oświadczenie, które zamieściliśmy na stronie internetowej MON. Chodzi tu przede wszystkim o to, że obchody 78. rocznicy wybuchu II wojny światowej, zwłaszcza na Westerplatte, odbyły się z udziałem najwyższych władz państwowych, w tym przypadku marszałka Senatu i premier Beaty Szydło. W takim wypadku uroczystości przebiegają zgodnie z ceremoniałem wojskowym. Podczas nich apel odczytuje żołnierz. Co do zarzutów wobec żandarmerii wojskowej, realizowała swoje zadania zgodnie z prawem i żołnierze żandarmerii w żaden sposób nikomu nie utrudniali dostępu do udziału w ceremonii.
Naprawdę? To dlaczego mężczyzna podszedł i zablokował fizycznie harcerza, stając przed nim?
Zacznijmy od tego, że nie podszedł, bo po prostu cały czas tam stał (na filmie widać, jak w pewnym momencie staje tuż przed harcerzem – red.).
Jak w takim razie odniesie się pani do wypowiedzi prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, który twierdzi, że nie tak się z wami umawiał i że apele mieli odczytać harcerze i że wojsko, cytuję prezydenta Adamowicza z Facebooka, "złamało dane Miastu Gdańsk słowo!”?
Jeszcze raz powtarzam i pan prezydent o tym doskonale wie, że wszystkie uroczystości z udziałem władz państwowych są realizowane zgodnie z ceremoniałem wojskowym, który przewiduje, że apel pamięci odczytuje przedstawiciel służb zbrojnych.
Tak? To dlaczego harcerz zmierzał do odczytania apelu?
O to proszę zapytać się prezydenta Adamowicza, nie wiem czy harcerz zmierzał czy nie zmierzał do odczytania apelu. Jedyną informacją, którą dysponujemy jest ta, że były to uroczystości państwowe. W mediach pojawiają się zarzuty dotyczące współpracy wojska z harcerzami. Oczywiście wojsko jest za tą współpracą i jeśli kiedykolwiek harcerze będą chcieli z wojskiem odczytywać apele pamięci, jesteśmy na to otwarci.
Prezydent Adamowicz powiedział, że od 18 lat przychodzi na Westerplatte i nigdy nie spotkał się z tak niską kulturą jak dziś.
Nie będę się do tego w żaden sposób odnosić. Jeszcze raz powtarzam: uroczystości państwowe przebiegły zgodnie z ceremonią wojskową i było to widać od początku uroczystości. Obecność wojska na ceremoniach wojskowych była, jest i, mam nadzieję, będzie.
Prezydent Adamowicz powiedział, że MON nie zgodziło się na uczestnictwo harcerzy w tradycyjnym śniadaniu na terenie jednostek Straży Granicznej?
Trudno mi na podstawie filmu, który jest w przestrzeni publicznej, powiedzieć kto to dokładnie jest. Zakładam jednak, że jest to przedstawicielka Ministerstwa Obrony Narodowej. Ale naprawdę nie miałam jeszcze możliwości obejrzenia filmu w dobrej jakości, więc trudno mi się do tego odnieść. (Redakcja naTemat ustaliła, że to najprawdopodobniej była kandydatka PiS do rady powiatu kaliskiego w 2014 roku.)
Prezydent Adamowicz powiedział, że ta kobieta miała powątpiewać w polską narodowość jego pracowników i pytała, czy maja polskie paszporty.
Nie byłam świadkiem takiej sytuacji i o niej nie słyszałam.