
Harcerz miał odczytać apel poległych na Westerplatte. Skończyło się jednak gigantyczną awanturą, bo mównicę zablokował mu mężczyzna, a kobieta podeszła do harcerza i powiedziała: "proszę stać!". Wiemy, jak sytuacja wyglądała z punktu widzenia Ministerstwa Obrony Narodowej. Rzeczniczka Anna Pęzioł-Wójtowicz przekonuje, że było nieco inaczej, niż wygląda to na filmie.
REKLAMA
Jak pani się odniesie do dzisiejszego skandalu na Westerplatte?
Naszym komentarzem do sytuacji jest oświadczenie, które zamieściliśmy na stronie internetowej MON. Chodzi tu przede wszystkim o to, że obchody 78. rocznicy wybuchu II wojny światowej, zwłaszcza na Westerplatte, odbyły się z udziałem najwyższych władz państwowych, w tym przypadku marszałka Senatu i premier Beaty Szydło. W takim wypadku uroczystości przebiegają zgodnie z ceremoniałem wojskowym. Podczas nich apel odczytuje żołnierz. Co do zarzutów wobec żandarmerii wojskowej, realizowała swoje zadania zgodnie z prawem i żołnierze żandarmerii w żaden sposób nikomu nie utrudniali dostępu do udziału w ceremonii.
Naprawdę? To dlaczego mężczyzna podszedł i zablokował fizycznie harcerza, stając przed nim?
Zacznijmy od tego, że nie podszedł, bo po prostu cały czas tam stał (na filmie widać, jak w pewnym momencie staje tuż przed harcerzem – red.).
Jak w takim razie odniesie się pani do wypowiedzi prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, który twierdzi, że nie tak się z wami umawiał i że apele mieli odczytać harcerze i że wojsko, cytuję prezydenta Adamowicza z Facebooka, "złamało dane Miastu Gdańsk słowo!”?
Jeszcze raz powtarzam i pan prezydent o tym doskonale wie, że wszystkie uroczystości z udziałem władz państwowych są realizowane zgodnie z ceremoniałem wojskowym, który przewiduje, że apel pamięci odczytuje przedstawiciel służb zbrojnych.
Tak? To dlaczego harcerz zmierzał do odczytania apelu?
O to proszę zapytać się prezydenta Adamowicza, nie wiem czy harcerz zmierzał czy nie zmierzał do odczytania apelu. Jedyną informacją, którą dysponujemy jest ta, że były to uroczystości państwowe. W mediach pojawiają się zarzuty dotyczące współpracy wojska z harcerzami. Oczywiście wojsko jest za tą współpracą i jeśli kiedykolwiek harcerze będą chcieli z wojskiem odczytywać apele pamięci, jesteśmy na to otwarci.
Prezydent Adamowicz powiedział, że od 18 lat przychodzi na Westerplatte i nigdy nie spotkał się z tak niską kulturą jak dziś.
Nie będę się do tego w żaden sposób odnosić. Jeszcze raz powtarzam: uroczystości państwowe przebiegły zgodnie z ceremonią wojskową i było to widać od początku uroczystości. Obecność wojska na ceremoniach wojskowych była, jest i, mam nadzieję, będzie.
Prezydent Adamowicz powiedział, że MON nie zgodziło się na uczestnictwo harcerzy w tradycyjnym śniadaniu na terenie jednostek Straży Granicznej?
Przepraszam, nie będę się odnosić do tej sprawy.
Pani, która podeszła do harcerza i powiedziała „proszę stać!”, to przedstawicielka MON?
Trudno mi na podstawie filmu, który jest w przestrzeni publicznej, powiedzieć kto to dokładnie jest. Zakładam jednak, że jest to przedstawicielka Ministerstwa Obrony Narodowej. Ale naprawdę nie miałam jeszcze możliwości obejrzenia filmu w dobrej jakości, więc trudno mi się do tego odnieść. (Redakcja naTemat ustaliła, że to najprawdopodobniej była kandydatka PiS do rady powiatu kaliskiego w 2014 roku.)
Prezydent Adamowicz powiedział, że ta kobieta miała powątpiewać w polską narodowość jego pracowników i pytała, czy maja polskie paszporty.
Nie byłam świadkiem takiej sytuacji i o niej nie słyszałam.
