"Myśmy myśleli, że komu jak komu, jej się musi udać". Siostra Anny Przybylskiej udzieliła poruszającego wywiadu
Bartosz Świderski
13 września 2017, 07:41·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 13 września 2017, 07:41
Anna Przybylska zmarła 5 października, niedługo miną trzy lata od jej śmierci. Na trzy tygodnie przed tą rocznicą, jej siostra, Agnieszka Kubera, udzieliła bardzo osobistego wywiadu magazynowi "Uroda Życia". I w bardzo poruszających słowach opowiedziała w nim, jak walczyła z siostrą o jej życie. "Anka, bez przesady… Robota, talent, uroda, fajne dzieci i facet. Wszystko jest. To z chorobą sobie nie poradzisz?" – tak podtrzymywała ją na duchu.
Reklama.
Agnieszka Kubera opowiedziała o tym, jak nikt nie spodziewał się, że to będzie nowotwór, "najwyżej coś, co można przeleczyć na przykład hormonami".
A także o tym, jak sama aktorka już wcześniej podejrzewała, że coś jest nie tak i obsesyjnie drążyła temat, czym doprowadzała ją do szału. Agnieszka Kubera pracuje w gabinecie tomografii komputerowej w Uniwersyteckim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni, w trakcie choroby jeździła z siostrą po lekarzach, umawiała na badania, robiła u siebie tomografię, o czym też opowiada.
"Mówię: "Anka, ja nie pracuję w tym zawodzie od dzisiaj. Na niektóre choroby naprawdę trzeba sobie zasłużyć". "Naprawdę coś mi jest". "Ale boli cię?". "No nie". "Jesteś po prostu za chuda…" – opowiadała Annie Maruszeczko.
Siostra w szczegółach wspomina tamten czas. Przytacza ich rozmowy. "W poniedziałek przyjdziesz do mnie na tomografię", uspokajałam. Ona była niecierpliwa, zadzwoniła jeszcze raz: "A jak ja bym rezonans zrobiła?". "Gdzie ja ci przed weekendem rezonans załatwię?". "Zapłacę. Zadzwoń do koleżanek, niech mnie jutro przyjmą". Zadzwoniłam i niby w żartach mówię do znajomej doktor: "Ale jakby coś było, to mi powiedz". "Przestań, gdzie, u młodej dziewczyny?!".
Anna Przybylska zmarła 5 października 2014 r. na raka trzustki. Miała 35 lat. "Siostra, jak chcesz zobaczyć jeszcze Ankę, to wsiadaj w samochód i jedź na sygnale" – wspomina tamten dzień i telefon od Jarosława Bieniuka.
Tu pisaliśmy o tym, jak milczenie przerwała mama aktorki. By ukrócić domysły i zdementować plotki na temat córki.
"Powiem szczerze: myśmy myśleli, że komu jak komu, jej się musi udać. Mówiłam: "Anka, bez przesady… Robota, talent, uroda, fajne dzieci i facet. Wszystko jest. To z chorobą sobie nie poradzisz?". Potem, gdy już wiedzieliśmy, że jest niefajnie, uczepiliśmy się statystyk. "Na bank jesteś w tych dwóch procentach, które dożywają pięciu lat!".
Agnieszka Kubera
"Ale ona tak szukała, aż znalazła. Zadzwoniła do mnie i mówi: "Słuchaj, coś mnie pobolewa. Zrobiłam gastroskopię, ale tam nic nie było. Zrobiłam USG, i jest coś do przeleczenia. Taki stan zapalny, ma zniknąć po dwóch tygodniach". Ale to nie zniknęło. To był piątek, godzina 12". Czytaj więcej
Agnieszka Kubera
" Panicznie bałam się, że Ania może umrzeć w domu, przy nas. Wydawało mi się, że nie zniosłabym tego. A to przyszło naturalnie. Telefon zadzwonił, gdy byłam w wannie. Jarek: „Siostra, jak chcesz zobaczyć jeszcze Ankę, to wsiadaj w samochód i jedź na sygnale”. Człowiek myśli: „Boże, żeby to się już skończyło”, ale z drugiej strony: „Niech to trwa, bo co to będzie dalej?”.Czytaj więcej