
Co się stanie, gdy do programu Kuby Wojewódzkiego przyjdzie genialny lekkoatleta i młoda piosenkarka? Czego dowiemy się o sporcie, rywalizacji czy muzyce? Tego, że żona pana Kszczota jest znaczona, bo zaszła w ciążę i ma mały przebieg, bo sportowiec często wyjeżdża. Nie dowiemy się natomiast czy Natalia Szroeder jest dziewicą i z którym politykiem chciałaby mieć potomka, mimo że prowadzący usilnie próbował wydobyć te informacje. Wiedza i niewiedza bezcenna.
REKLAMA
Kuba Wojewódzki, niejednokrotnie określany piotrusiem panem polskiego show biznesu, rzeczywiście legitymizuje swoje seksistowskie, rasistowskie, ksenofobiczne, homofobiczne żarty paszportem do Nibylandii. Tu, u niego w studiu, wszystko jest na niby. Te żarty to groteska, to wszystko trzeba wziąć w nawias, to subtelna taktyka dziennikarska, a ci co mają zrozumieć – zrozumieją. Reszta to głąby, przewrażliwieni, pozbawieni mitycznego dystansu i w ogóle lamy, które jak nie chcą, niech nie oglądają.
Nakładając maskę klauna, stańczyka i prześmiewcy, redaktor wychodzi z założenia, że wszystko wolno, skoro wszystko jest na niby.
Wodzianki, topiki i małe przebiegi
Od dawna nie oglądam programu Kuby Wojewódzkiego. Ale jak na złość, akurat w ten wtorek podłączyli mi telewizję w mieszkaniu i padło na TVN. Ciarki wstydu to najdelikatniejsze określenie doznań, jakie wywołał u mnie ten show. Słuchanie tego bolało prawie fizycznie.
Od dawna nie oglądam programu Kuby Wojewódzkiego. Ale jak na złość, akurat w ten wtorek podłączyli mi telewizję w mieszkaniu i padło na TVN. Ciarki wstydu to najdelikatniejsze określenie doznań, jakie wywołał u mnie ten show. Słuchanie tego bolało prawie fizycznie.
Co ciekawe, redaktor zaczął od misyjnej gadki odnoszącej się do gości z poprzedniego tygodnia: pary Deynn i Majewski, których komentatorzy określili mianem ameb i troglodytów. Dziennikarz sprytnie wywinął się voltą, że jeśli ameby i troglodyci mają taką oglądalność, jak wspomniana para YouTuberów, to, co to świadczy o naszym społeczeństwie. A wszystko wina złych mediów, które lansują takie beztalencia, jak np. nasi piłkarze nożni, o których żonach, dzieciach i kupach dzieci pisze się na okrągło. A o żonach, dzieciach i kupach dzieci genialnych lekkoatletów nie pisze nikt. Właśnie dlatego Kuba Wojewódzki postanowił zaprosić do swojego studia Adama Kszczota, wicemistrza świata w biegu na 800 metrów.
Ta misyjność wyczerpała się co prawda na zaproszeniu, bo już rozmowa, którą przeprowadził z lekkoatletą, równie dobrze mogłaby być przeprowadzona, z piekarzem, kucharzem, alfonsem czy kimkolwiek innym.
Panowie poheheszkowali sobie na temat wypożyczania żon, tego, że pani Kszczotowa jest już znaczona, bo spodziewa się potomka, ale na szczęście ma mały przebieg, bo lekkoatleta często wyjeżdża (tutaj pałeczkę żenady zdecydowanie przejął lekkoatleta). Potem jeszcze było niepomierne zdziwienie prowadzącego, że państwo Kszczotowie tak młodo wzięli ślub. "To syndrom sztokholmski, uzależnienie od terrorysty" – skwitował Kuba Wojewódzki. Potem pan Adam powiedział, hehe, że zachciało mu się pić, hehe. Na co prowadzący, hehe, wezwał wodziankę, hehe. He he he. Tego już nie mam siły skomentować. A potem do studia weszła Natalia Szroeder i zaczęło się piekło.
Droga dziewczynko, porozmawiajmy o polityce. Z którym liderem partii chciałabyś mieć dziecko?
Natalia Szroeder jest młodą wokalistką, która znana jest głównie z hitu "Lustra". Nie wiem, czy Natalia ma coś do powiedzenia, czy nie. Nie potrafię dojść , jaki był powód zaproszenia jej do studia (poza oczywistym powodem reklamowym, dziewczyna miała opowiedzieć o filmie, do którego napisała piosenkę). Jakikolwiek był cel, jej pojawienie się w studiu było dla redaktora prowadzącego katalizatorem parapedofilskiego seksistowskiego rauszu, który był na tyle ciężkostrawny, że odbija mi się czkawką do dzisiaj.
Zaczęło się od spadającego topiku: "Postaram się patrzeć ci w oczy w trakcie tej rozmowy, ale jak by mi wzrok opadał, to się nie dziw". Pani Natalio, to była informacja, że redaktor z góry założył, że nic ciekawego pani nie powie, a na pewno nie będzie to ciekawsze niż pani piersi.
"Byłaś u mnie trzy lata temu, ale tyle rzeczy ci urosło" – to taki żarcik, że niby znowu chodzi o piersi, ale tak naprawdę to chodziło o to, że kariera dziewczyny rozwija się bajecznie. Da się seksistowsko i merytorycznie!? Hę?
Potem ciąg pytań pozornie bez znaczenia, "kiedy zaczęłaś życie seksualne? czy fani krzyczą do ciebie, żebyś rozbierała się na scenie? –ubaw, że boki zrywać, karuzela beki rozpędza się niebezpiecznie, a koniec końców pani Natalia w oczach widzów właśnie przestaje być piosenkarką, a staje się apetycznym mięskiem, możliwe, że jeszcze przez nikogo nietkniętym (cyt. z Wojewódzkiego "na mój nos, to ty jesteś jeszcze dziewicą").
Niepomierne zdziwienie u dwóch panów w studiu wywołuje wyznanie gościni, że nie ma chłopaka. "Jak to, taka ładna dziewczyna nie ma chłopaka? Przecież jesteś piękną młodą kobietą!". Bo, jak by ktoś nie wiedział, chłopak dla pięknej i młodej kobiety jest jak płuco, serce, nerka – jego brak jest bardzo niebezpieczny dla zdrowia.
Potem zahaczamy o kulturę gwałtu, pan Wojewódzki akurat w tej tematyce czuje się przecież, jak ryba w wodzie, he he he. Kiedy dochodzimy do kwestii dzielnicy, w której mieszka Natalia Szroeder, przerażony Wojewódzki stwierdza, że tam jest niebezpiecznie. Kiedy rozmówczyni zaprzecza i zaznacza, że jej się jeszcze nic nie przydarzyło, redaktor kwituje: czekasz, czekasz i nikt cię na tym osiedlu nie chce. Tak, serio, wracamy do rubasznej poetyki: myjcie się dziewczyny, bo nie znacie ani dnia, ani godziny.
Jest szansa na coś poważniejszego, pojawia się polityka. Ale, o co pyta prowadzący? "Lądujesz na bezludnej wyspie, jesteś jedyną szansą na uratowanie ludzkości, z kim spłodziłabyś dziecko: z Petru czy Schetyną?"
Czas sięgnąć po maszynkę do golenia
Można zasłaniać się konwencją, żartami, próbą pokazania głupoty. Ale program Kuby Wojewódzkiego to nie literacki "Pegaz" z wysublimowaną widownią doszukującą się podwójnego dna. To masówka i jest spore ryzyko, że większość widzów nie załapie, że wszystko jest tu wzięte w cudzysłów.
Można zasłaniać się konwencją, żartami, próbą pokazania głupoty. Ale program Kuby Wojewódzkiego to nie literacki "Pegaz" z wysublimowaną widownią doszukującą się podwójnego dna. To masówka i jest spore ryzyko, że większość widzów nie załapie, że wszystko jest tu wzięte w cudzysłów.
Poza tym, takich cudzysłowów już się nie używa, bo one utrwalają status quo, bo są krzywdzące, bo nie. Po prostu.
Podczas całego programu Wojewódzki zadał Natalii Szroeder jedno sensowne pytanie: – Czy bywasz przedmiotem agresji seksistowskiej?
Rozmówczyni zaprzeczyła.
Rozmówczyni zaprzeczyła.
Pani Natalio, cały ten wywiad był agresją seksistowską skierowaną w panią, pani wizerunek, a co najgorsze także w inne młode kobiety.
