Marsz przeciwko brutalności policji w związku ze śmiercią Igora Stachowiaka.
Marsz przeciwko brutalności policji w związku ze śmiercią Igora Stachowiaka. Tomasz Pietrzyk/Agencja Gazeta
Reklama.
Adam W. pracuje w ŻW od 1 czerwca 2016 r., czyli dwa tygodnie po śmierci Igora Stachowiaka. Komendant Główny Policji po nagłośnieniu przez media wydarzeń z Wrocławia zapewniał, że w policji nie ma miejsca dla takich ludzi. Okazało się, że W. nie został wydalony ze służby dyscyplinarnie. Rzecznik Żandarmerii Wojskowej potwierdził mailowo, że W. pracuje w żandarmerii.
Czterej byli policjanci usłyszeli we wtorek zarzuty przekroczenia uprawnień oraz fizycznego i psychicznego znęcania się w związku ze śmiercią Igora Stachowiaka. Grozi im do 5 lat pozbawienia wolności. Jak powiedziała rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik, zebrany materiał dowodowy pozwolił ustalić, że funkcjonariusze zastosowali do obezwładnienia Stachowiaka środki nieadekwatne do zagrożenia, jakie stwarzał zatrzymany.
logo
Screen/Polsat News
Ich użycia nie uzasadniał także fakt, że Stachowiak miał być agresywny w stosunku do policjantów od momentu przewożenia go do komisariatu. Naruszeniem zasad użycia środków przymusu bezpośredniego było zastosowanie wobec Igora Stachowiaka paralizatora elektrycznego, gdy zatrzymany miał ręce skrępowane kajdankami, co potęgowało ból. Według rzeczniczki, policjanci mieli szarpać Stachowiaka, popychać go i przewrócić na podłogę, a także zwracać się do niego wulgarnie i obelżywie, strasząc ponownym użyciem tasera czyli paralizatora.
źródło: Polsat News