
To nie będzie kolejny tekst o seksizmie w grach wideo. Sytuacja w wirtualnych światach spodoba się nawet najbardziej zatwardziałej feministce, bo parytet płci istnieje praktycznie od początku. W grach wideo od kilku dekad mamy bohaterki, którymi fajnie się gra nawet będąc facetem. I wcale nie przez powabne kształty generowane przy pomocy bajeranckich kart graficznych, ale dzięki temu, że są po prostu dobrze wykreowane. Ikoniczna Lara Croft to tak naprawdę jedna z wielu świetnych heroin, których w grach nie brakuje.
Nintendo jako pierwsze zdecydowało się na ten jakże odważny krok. Gdy okazało się, że Samus Aran - główny bohater przeboju na konsolę NES "Metroid Prime" - to jednak bohaterka, świat graczy był w szoku. To była zupełna nowość, a mieliśmy dopiero 1986 roku, gdy gry raczkowały. W platformówce uganialiśmy się za kosmitami w kombinezonie oraz hełmie i dopiero na koniec można było ujrzeć kto się pod nim kryje. Samus Aran była pierwszą postacią kobiecą w grach i jaskółką zwiastującą wiosnę.
Nie ma co się oszukiwać, że jedna z ikon popkultury powstała po to, by kobiety miały swojego Indianę Jonesa. Trójkątne piersi Lary Croft w 1996 roku były "fotorealistyczne" (to określenie używane jest za często przez recenzentów gier, a po latach wywołuje śmiech), a kwadratowe pośladki elektryzowały męską część publiki, ale to był kolejny przełom w branży rozrywkowej i nie tylko ze względu na to, że jako pierwsza wirtualna kobieta została króliczkiem "Playboya" (choć pozowała modelka). Może i był to czysty chwyt marketingowy, jednak brytyjska archeolog w kolejnych przygodach przyciągnęła przed monitory i telewizory rzeszę graczek, stając się dla wielu idolką i udowadniając, że branża wideo nie jest zarezerwowana tylko dla mężczyzn. Bo w końcu ile można grać w te "Simsy"?
W moim sercu na stałe gości April Ryan bohaterka gry "The Longest Journey: Najdłuższa Podróż". Mam strasznie miłe wspomnienia, gdy przypominam sobie jak wspólnie przemierzaliśmy dwa światy: futurystyczny Stark i bajkową Arkadię. April to rezolutna studentka ASP, której realności w polskim dubbingu dodawał zachrypnięty głos Edyty Olszówki. Dziewczyna nie miała łatwej przeszłości - dzieciństwo spędziła w sierocińcu, a potem na wsi w przybranej rodzinie. Przez napięte stosunki z ojczymem i chęć zostania artystką - uciekła z domu. Dowiadujemy się tego wszystkiego z jej pamiętnika. Rozbudowuje postać widzianą na ekranie, która ma cyniczne poczucie humoru, jest wrażliwa i kobieca. Ma po prostu osobowość. "Żona taka" - jakby powiedział Adaś Miauczyński.
Każdy z graczy ma pewnie swoją April Ryan. Wspaniałych heroin z gier jest mnóstwo m.in. Ellie ("The Last of Us"), Jill Valentine ("Resident Evil"), bohaterki "Final Fantasy" oraz "James Bond w spódnicy" czyli Cate Archer ("No One Lives Forever"). Do tego są też cudne postacie drugoplanowe jak Alyx Vance (Half-Life 2) czy Triss Merigold ("Wiedźmin"). Grom na konsole i komputery udało się zrobić to czego nie udawało się przez lata filmom, serialom czy pewnie nawet książkom: przedstawić płeć piękną jako zjadliwą nawet dla mizoginów i inspirującą dla pań. Pytałem koleżanki o takie przykłady ze świata, nawet poza grami i nie mogły nikogo takiego wskazać. Tworzenie żeńskich postaci w sieciowych grach typu "World of Warcraft" też nie załatwia sprawy.
