
Wydawało się, że po występie Jana Pietrzaka nic już w Opolu nie może zaskoczyć. A jednak. Zaskoczenie ogromne i dla widzów, i dla dziennikarzy obsługujących festiwal, a także dla samych zainteresowanych – muzyków z Tercetu Egzotycznego, który w niedzielę, po pół wieku grania na różnych scenach, nieoczekiwanie zadebiutował w Opolu. To najdłużej grający, po Trubadurach, zespół w Polsce. Jak łatwo się domyślić, ich występ już wywołał lawinę komentarzy. "Jestem bardzo tolerancyjny ale... Boże oszczędź!" – głównie w takim duchu. Choć nie brak też zachwytu.
REKLAMA
Od początku wiadomo było, że tym festiwalem Jacek Kurski nieco cofnie nas w czasie, ale że aż tak? Trzy dni i trzy gwiazdy w słusznym wieku, a co jedna to lepsza. – Tercet w Opolu? To straszne. To przecież takie PRL-owskie disco polo! – zareagował znajomy. W sieci też nie brak opinii, że to szczyt obciachu, kicz, a nawet "hardcore na maksa".
Faktycznie ten występ wywołał niemałe zdumienie z różnych powodów. I artystycznego, bo festiwal w Opolu to raczej nie ta muzyka. I samego faktu, że taka rzecz w ogóle zdarzyła się po ponad 50 latach. "Szok. To nieprawdopodobne. Trudno w to uwierzyć. Niemożliwa historia" – dosłownie tak zaczynają się wszystkie opolskie wywiady z gwiazdą Tercetu Egzotycznego. A w ostatnich dniach wcale nie było ich mało.
Mają ochotę na więcej
Izabela Skrybant–Dziewiątkowska, legenda polskiej muzyki, która z Tercetem zjechała kawał świata, sama zresztą w takich kategoriach to ujęła. – Bardzo trudno jest w to uwierzyć – przyznała w Radiu Opole. Ale chyba, jak żaden inny wykonawca, naprawdę nie kryła szczęścia, że mogła zaśpiewać w Opolu. I to pierwszy raz po 54 latach kariery! Dziękowała za to i władzom TVP, i organizatorom, a nawet zdradziła, że ma ochotę na więcej. W przyszłym roku Tercet obchodzi jubileusz 55-lecia, podobnie jak festiwal w Opolu: – Jesteśmy tu pierwszy raz i mam nadzieję, że nie ostatni. Gdzie szukać lepszej pary?
Izabela Skrybant–Dziewiątkowska, legenda polskiej muzyki, która z Tercetem zjechała kawał świata, sama zresztą w takich kategoriach to ujęła. – Bardzo trudno jest w to uwierzyć – przyznała w Radiu Opole. Ale chyba, jak żaden inny wykonawca, naprawdę nie kryła szczęścia, że mogła zaśpiewać w Opolu. I to pierwszy raz po 54 latach kariery! Dziękowała za to i władzom TVP, i organizatorom, a nawet zdradziła, że ma ochotę na więcej. W przyszłym roku Tercet obchodzi jubileusz 55-lecia, podobnie jak festiwal w Opolu: – Jesteśmy tu pierwszy raz i mam nadzieję, że nie ostatni. Gdzie szukać lepszej pary?
Tercet Egzotyczny powstał w 1963 roku. Ma na koncie wiele nagród, w USA byli niemal 50 razy, a po pierwszym koncercie zauważył ich nawet "New York Times". – Występowaliśmy na różnych festiwalach światowych, a nigdy w Opolu. Dziwię się, zastanawiam się, jaka to była przyczyna, ale nikt nam nawet nie zaproponował – powtarza w wywiadach. Jak i to, że zespołowi zawsze zależało na Opolu i o nim marzyli.
Na przykład w 1992 roku. Gdy prezes Kongresu Polonii amerykańskiej poprosił ich, by utwór "Niech żyje nasz Orzeł Biały" mógł stać się hymnem Polonii amerykańskiej. Tak się stało. Do dziś słyszy też utwór wśród Polonii. – Wtedy myśleliśmy, że w 100 procentach zostaniemy zaproszeni do Opola, ale nikt nas nie prosił – powiedziała z żalem w Radiu Opole.
Zachwyconych nie brakuje
Dlaczego? Wszyscy chcą dziś wiedzieć, dlaczego to się zmieniło w tym roku. Co się stało, że tym razem się udało? Można tylko spekulować. Wokalistka za każdym razem odpowiada, że nie wie i jest to dla niej zaskakujące.
Dlaczego? Wszyscy chcą dziś wiedzieć, dlaczego to się zmieniło w tym roku. Co się stało, że tym razem się udało? Można tylko spekulować. Wokalistka za każdym razem odpowiada, że nie wie i jest to dla niej zaskakujące.
W każdym razie dzięki Jackowi Kurskiemu to się zmieniło. Tercet wręcz przeżywa drugą młodość, bo choć jednym się to nie podoba, zachwyconych też nie brakuje. Zespół do dziś ma bardzo wielu fanów, a po występie w Opolu na fanpage'u grupy nie brak gratulacji i słów zachwytu.
Izabela Skrybant–Dziewiątkowska zaśpiewała najbardziej znany przebój "Pamelo Żegnaj", u wielu starszych obudziła sentyment, ludzie pytają, dlaczego koncert nie był dłuższy. "Wszyscy śpiewali po dwie piosenki, a wy tylko jedną, to niesprawiedliwe. Tyle prób na jedną piosenkę???" – piszą. I chcą więcej. Najwyraźniej, nie tylko festiwal w Opolu się zmienił, ale również publiczność.
