W takich warunkach uchodźcy podróżują przez Polskę.
W takich warunkach uchodźcy podróżują przez Polskę. Fot. Twitter / @bpol_b

Raczej nie piszą o tym polskie media, dla rządu Beaty Szydło sprawy nie ma. Bo przecież w Polsce uchodźców też nie ma, więc tematu nie ma. Jesteśmy oazą chrześcijaństwa na tle gnijącej Europy. Tymczasem niemieckie media grzmią: uchodźcy trafiają do nas teraz przez Polskę. Na dodatek dzieje się tak już od dłuższego czasu.

REKLAMA
Wszyscy znacie tę śpiewkę. W Polsce problem uchodźczy zupełnie nie istnieje. Przoduje w tym minister Błaszczak, który uparcie podkreśla nasze bezpieczeństwo na każdym kroku. – Polityka emigracyjna obecnego rządu, czyli rządu PiS, spowodowała, że Polska jest krajem bezpiecznym, oazą bezpieczeństwa w porównaniu z tym, co dzieje się za naszą zachodnią i wschodnią granicą – mówił w czerwcu w TVP Info szef MSWiA.
Miesiąc wcześniej w radiowej Jedynce twierdził wręcz, że forsowana przez Brukselę zasada relokacji uchodźców tylko intensyfikuje przemyt ludzi. – Jeżeli handlarze ludźmi słyszą, że ci których dostarczą do Europy znajdą schronienie w innych państwach, to tym bardziej zabierają się do swych przestępczych czynów. A to powoduje także ryzyko utraty zdrowia i życia tych ludzi którzy próbują przedostać się do Europy – powiedział.
Biedny Mariusz Błaszczak. Albo nie zauważył, albo udaje, że nie wie, ale przemytnicy ludzi już na stałe wpisali się w polski krajobraz. Żadna relokacja nie była do tego potrzebna.
Do Polski, a potem w stronę zachodzącego słońca
O tym, czego nie pamiętają lub nie dostrzegają Polacy, chętnie piszą Niemcy. W weekend mieliśmy kolejną odsłonę tego tematu. W Brandenburgii na autostradzie została bowiem zatrzymana ciężarówka, na której platformie ładunkowej przemycano do Niemiec 51 osób.
Funkcjonariusze, najpewniej zszokowani warunkami, w których przewożono ludzi, zrobili zdjęcia "ładunku". Te trafiły na Twittera:
Kierowca pochodził z Turcji, a ciężarówka miała także turecką tablicę rejestracyjną. Ostatecznie migranci dopięli swego, bo zostali w Niemczech. Służby zza Odry są jednak przekonane, że ciężarówka jechała w stronę Berlina z Polski – do zatrzymania doszło bowiem w pobliżu naszej wspólnej granicy na autostradzie A12.
O wydarzeniu bardzo chętnie pisały niemieckie media. W "Berliner Zeitung" poinformowano, że ciężarówka była załadowana papierem, blachami i dywanami. Jedynie na wolnym skrawku powierzchni ładunkowej umieszczono 51 osób, w tym 20 mężczyzn, 14 kobiet, dziesięciu chłopców i siedem dziewczynek. Wszyscy pochodzili z Iraku. Podróżowali przez dwa dni w zamknięciu, nie mogli nawet korzystać z toalety.
To nie przypadek, to już reguła
Co ważne, to nie jest jednostkowy przypadek. Tydzień temu w Bad Muskau zatrzymano 40 Irakijczyków. Przyznali, że do Niemiec trafili z Turcji, ale jechali przez Polskę. Bad Muskau nic wam nie mówi? Po polsku to Mużaków. Miejscowość leży nad Nysą Łużycką, gdzie przebiega polsko-niemiecka granica. Po drugiej stronie granicy leży "nasza" Łęknica.
Z kolei pod koniec sierpnia pod samym Berlinem niemieckie służby zatrzymały 20 zagubionych Irakijczyków. Jak tam trafili? Oczywiście z Polski – przemytnicy wyrzucili ich z transportu tuż po tym, jak przekroczyli granicę.
Dziennik "Landeszeitung" z graniczącej z naszym krajem Dolnej Saksonii nie ma wątpliwości – z Turcji przez Polskę do Niemiec wiedzie nowy szlak uchodźczy. To tylko jedna z wielu tras, ale jednocześnie wyjątkowa, bo powstała przez zwyczajne niedbalstwo. "Märkische Oderzeitung" z Frankfurtu nad Odrą przypomina, że w ostatnich latach, kiedy szlak uchodźców wiódł do Europy przez Bałkany, niemieckie siły zostały przerzucone z granicy z Polską na południe – m.in. do Bawarii. Jednak po uszczelnieniu szlaku bałkańskiego ci sami funkcjonariusze już nie wrócili na granicę na Odrze i Nysie.
O nasileniu przemytu ludzi przez Polskę najlepiej świadczy wspólna akcja polskich i niemieckich służb sprzed kilku miesięcy. W lipcu po półtorarocznej pracy polsko-niemiecka grupa śledczych rozbiła międzynarodową siatkę przemytników ludzi. Rozbita grupa przewiozła przez Polskę do Niemiec około 350 osób (lub więcej), głównie Syryjczyków. I o czym warto pamiętać, zysk z procederu mieli także Polacy – w naszym kraju zatrzymano w tej sprawie 10 osób.
Przystanek na długiej drodze
Proceder najwyraźniej jest rozwinięty, ponieważ niemieckie media podają nawet przypuszczalną trasę, którą pokonują uchodźcy w drodze do RFN. Podróż zaczyna się w Turcji, gdzie ciężarówki drogą morską przedostają się do Rumunii. Następnie jadą przez Węgry i Słowację, aby pokonać oddzielające nas od tego kraju góry. Dalej już jest z "górki". Uchodźcy trafiają do wschodnich Niemiec przez naszą zachodnią granicę, czemu sprzyjają dwa korytarze – autostrady A2 i A4.
Pomimo tych wydarzeń temat w Polsce jakby nie istnieje. Politycy milczą. Z kolei Straż Graniczna po prostu robi swoje. Ale specjalnego poruszenia na granicy polsko-niemieckiej nie ma. – To druga taka sprawa (mowa o najnowszym zatrzymaniu – red.), wcześniej było zatrzymanie w Niemczech i podejrzenie, że przekroczono granicę w Łęknicy. Na chwilę obecną cały czas prowadzimy czynności, które mają na celu potwierdzenie tych informacji – mówi naTemat kapitan Straży Granicznej Rafał Potocki, rzecznik Nadodrzańskiego Oddziału SG. Czyli tego, który pilnuje granicy z Niemcami.
Kapitan Rafał Potocki

Mogę się wypowiadać tylko w sprawach swojego oddziału, na chwilę obecną zidentyfikowaliśmy te przypadki i chcemy potwierdzić lub zaprzeczyć, czy te ciężarówki nielegalnie przekroczyły granicę na odcinku naszej odpowiedzialności. Jesteśmy w kontakcie ze stroną niemiecką, ale całego materiału nie otrzymaliśmy jeszcze. Czekamy.

Rzecznik podkreśla ponadto, że zwalczanie nielegalnego przemytu uchodźców to jedno z głównych zadań jego formacji. – Naszym głównym zadaniem, oprócz kontroli legalności zatrudnienia cudzoziemców oraz kontroli legalności pobytu, jest zwalczanie nielegalnej imigracji. Cały czas prowadzimy kontrole mające na celu ujawnianie nielegalnych imigrantów. Te zdarzenia nie mają wpływu na nasze działania, my cały czas prowadzimy kontrole na międzynarodowych szlakach. Akurat w naszym zasięgu jest A2 i A4. Na tych szlakach skupiamy się – tłumaczy.
Ale efektów nie widać. Zatrzymania mają miejsce już po stronie niemieckiej i to tamtejsze media nagłaśniają sprawę. Straż Graniczna w tym roku może się "pochwalić" tylko jedną akcją. Ale w zasadzie tylko dzięki pomocy spedytora. – We Wrocławiu był przypadek. Placówka SG zatrzymała obywatela Afganistanu, to była zaplombowana ciężarówka. W momencie rozładunku zostaliśmy poinformowani przez spedytora, że jakiś człowiek znajduje się w środku. Ciężarówka jechała z okolic Serbii. Warto podkreślić, że te ciężarówki (z Niemiec – red.) również były zaplombowane, miały plomby celne – tłumaczy kapitan Potocki.