To było pierwsze przemówienie Donalda Trumpa na forum ONZ i z pewnością zostanie ono na długo zapamiętane. Prezydent USA nie przebierał w słowach. Szczególnie, gdy mówił o reżimie w Pjongjangu. Trump stwierdził, że jeśli USA będą zagrożone, to "nie będą miały innego wyjścia niż całkowite zniszczenie Korei Północnej".
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Zapowiadając to przemówienie już wcześniej, prezydent USA mówił o "wielkim dniu dla Ameryki".
Donald Trump po raz pierwszy wystąpił na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku. Raz po raz podkreślał, jaką potęgą jest jego kraj. Przypisywał przy tym sobie zasługi, iż odkąd objął władzę, przybyło miejsc pracy, bezrobocie spadło, a amerykańska armia wkrótce stanie się najpotężniejsza w historii. Ten sygnał w sprawie armii wysłał m.in. do Kim Dzong Una, który w ostatnim czasie nadwyręża cierpliwość światowych przywódców przeprowadzając próby rakietowe.
Donald Trump stwierdził, że te próby są dla Kima i jego reżimu misją samobójczą. – Nadszedł czas, by wszystkie kraje zaczęły współpracować do momentu, w którym Kim Dzong Un porzuci swój program jądrowy – przekonywał prezydent USA w Nowym Jorku, przemawiając do polityków z całego świata. Podkreślił przy tym, że jeśli USA będą zagrożone, nie będą miały innego wyjścia niż całkowite zniszczenie Korei Północnej.
Trump mówił też, że obecnie największym problemem dla świata są terroryzm i ekstremizm. – Nie możemy być ślepi i głusi na wyzwania, które przed nami stoją – przekonywał, mówiąc o tym, że jeśli "sprawiedliwi, których jest wielu, nie stawią czoła nielicznym złym, to zło zwycięży".
Polskę na dorocznym Zgromadzeniu Ogólnym Narodów Zjednoczonych reprezentuje prezydent Andrzej Duda. Przemówienie polskiego prezydenta zaplanowane jest na wtorkowy wieczór.