Prezes TVP Jacek Kurski nie miał szczęścia w związku z festiwalem w Opolu. Jak twierdzi "Fakt", gdy wracał z imprezy, jego służbowa limuzyna miała wypadek. Nikomu nic się nie stało, ale zachowanie prezesa po tym zdarzeniu było co najmniej dziwne.
Z informacji tabloidu wynika, że Kurski "wybiegł z auta i uciekł do lasu". To dlatego, że nie chciał, aby ktokolwiek go rozpoznał. – Kurski między drzewami skrył się i obserwował drogę. Czekał na drugi samochód, który nadjechał po kilkunastu minutach. - Na miejscu wypadku został jego kierowca, ten który kierował służbowym samochodem – mówi informator "Faktu". Sam zainteresowany odmówił komentarza w tej sprawie.
Jak doszło do wypadku? Miał on miejsce w poniedziałek ok 14.00. Służbowy wóz Kurskiego zatrzymał się na poboczu drogi na wysokości miejscowości Bierdzany. Kierowca chciał zawrócić, ale nie włączył kierunkowskazu i uderzył w jadący prawidłowo samochód.