Dzisiaj mijają dwa lata od drugiej tury wyborów prezydenckich. Paweł Poncyljusz w rozmowie z naTemat przyznaje, że dwa lata prezydentury Bronisława Komorowskiego ocenia raczej na plus. Zdaniem byłego polityka PiS gafy nie szkodzą prezydentowi, co najlepiej pokazują sondaże.
Mijają właśnie dwa lata od drugiej tury wyborów prezydenckich w 2010 roku. Prezydent Komorowski dobrze wykorzystał dwa lata swojej prezydentury?
Paweł Poncyljusz: Trudno powiedzieć. Szklankę można widzieć do połowy pełną, albo od połowy pustą. Jest to prezydentura bez wodotrysków i fajerwerków. W sensie programowym niewiele różni się od kierunków, które nakreślił jego poprzednik.
Śp. Lech Kaczyński.
Nawet jeżeli nie ma mocnego akcentu wschodniego, polityki jagiellońskiej, to dziś w praktyce, może z mniejszym natężeniem, jest to dokładnie ten sam kierunek. Dostrzegalne są te same akcenty.
Prezydenturę Bronisława Komorowskiego oceniłby pan raczej na plus, czy na minus?
Prezydencki sondaż TNS Polska
Bronisław Komorowski - 43 proc.
Jarosław Kaczyński - 18 proc.
Zbigniew Ziobro - 15 proc.
Janusz Palikot - 9 proc.
Leszek Miller - 4 proc.
Waldemar Pawlak - 4 proc.
Przy obecnych uwarunkowaniach konstytucyjnych raczej na plus. Zawsze chciałoby się więcej. Można oczywiście wytknąć szereg gaf, które popełnił prezydent, ale jeżeli brać pod uwagę całość, jest to prezydentura spokojna.
Bronisław Komorowski w 2010 roku, wtedy jeszcze jako kandydat PO, wiele obiecał. Na przykład niepodnoszenie wieku emerytalnego czy utrzymanie KRUS.
Jeżeli popatrzymy na obietnice, to efektów nie ma wiele. Powiedzmy jednak szczerze, że kandydaci na prezydenta obiecują więcej niż mogą. Apetyt jest duży, ale ich możliwości są sprowadzone do pewnego wycinka polityki zagranicznej i polityki obronnej. Prezydent za pośrednictwem szefa MON Tomasza Siemoniaka oddziałuje na armię. Widzę synergię między Kancelarią Premiera, Kancelarią Prezydenta i MON.
Gafy nie psują wizerunku głowy państwa? Ostatnio ich nie ma, ale wpadka z "bulem" przeszła już chyba do historii polskiej polityki.
Sondaże są bezwzględne. Prezydent popełnia gafy, wszyscy mamy je w pamięci, ale w odpowiedzi na konkretne pytanie: kogo chciałbyś jako następnego prezydenta, Bronisław Komorowski pojawia się jako zdecydowany lider.
Bronisław Komorowski ma dzisiaj realnego konkurenta?
Nie ma.
A Jarosław Kaczyński?
Jarosław Kaczyński nie jest dzisiaj realnym konkurentem. Był nim w 2010 roku.
W otoczeniu prezydenta żartuje się, że jak tak dalej pójdzie, to pod koniec kadencji głowa państwa przebije w sondażach popularności próg 100 proc.
Jarosław Kaczyński robi wszystko, aby Bronisław Komorowski przebił w sondażach próg 100 procent. Trudno będzie komukolwiek z nim rywalizować, przy założeniu, że będzie on kandydatem Platformy Obywatelskiej na kolejną kadencję. Nie jesteśmy dzisiaj w stanie tego powiedzieć.
Patrząc na sondaże, wystawienie innego kandydata byłoby nieracjonalne.
Byłoby nierozsądne z punktu widzenia Platformy, ale kto jest w stanie przewidzieć, co się stanie za dwa lata? W PO jest front niezadowolonych z rządów Tuska. Ta grupa naturalną koleją rzeczy musi skierować krytykę w kierunku Komorowskiego. Będzie to duża umiejętność ze strony prezydenta – nie odtrącić tych, którzy przychodzą po pocieszenie, ale z drugiej strony nie zaogniać stosunków z Donaldem Tuskiem jako szefem partii.
W Platformie są kobiety, które chciałyby znaczyć o wiele więcej, niż teraz. Mam nadzieję, że Donald Tusk jest rozsądny. O innym kandydacie możemy myśleć tylko w sytuacji głębokiego konfliktu, w którym po dwóch stronach stają Komorowski i Tusk. Oczywiście wszystko przy założeniu, że w 2015 roku PO będzie jednolitą partią.
Nie żałuje pan tego, co stało się po 4 lipca 2010 roku? Radykalizacja języka partii po przegranej kampanii Jarosława Kaczyńskiego oraz wyrzucenie pana i kilku innych polityków z PiS skończyło się kolejną przegraną w wyborach.
Bardzo żałuję. Do końca swoich dni będę przy tym trwał, że Jarosław Kaczyński był o krok od przejęcia władzy. Nawet jeżeli nie w 2010 roku, to w 2011 na pewno było to możliwe. Jego zachowanie po 4 lipca to zniweczyło.
Prezes PiS w I turze wyborów prezydenckich dostał 36,46 proc. głosów. W 2012 roku w sondażu prezydenckim ma 18 proc. poparcia.
O ile w 2010 roku dystans między Komorowskim a Kaczyńskim był bardzo niewielki, tak dzisiaj niewielki dystans jest, ale między Jarosławem Kaczyńskim a Zbigniewem Ziobro. Bronisław Komorowski plasuje się znacznie wyżej.