"Polityka" z internetowym memem na okładce. Fenomen śmiesznych sieciowych obrazków
Michał Mańkowski
04 lipca 2012, 14:42·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 04 lipca 2012, 14:42
Siła internetowych memów jest ogromna. Kto jeszcze tego nie wiedział, już wie. Wystarczy, że zrzuci okiem na najnowszą "Politykę". Okładka tygodnika to nic innego, jak papierowa wersja obrazka od dawna popularnego w sieci.
Reklama.
Ale o co właściwie chodzi? Najprościej mówiąc, mem to hit internetu. Memem może być zdjęcie lub obrazek, ale i kilkusekundowy filmik (bo kto nie słyszał "ale urwał" i "jestem hardkorem). Oczywiście nie byle jaki, musi być zabawny, chwytliwy lub po prostu wyrazisty. To w telegraficznym skrócie. Istota memów jest jednak wbrew pozorom bardziej złożona. Mem to fenomen kulturowy naszych czasów.
Zjawisko, któremu przypisane jest określone znaczenie kulturowe. Jest to element kultury, który poprzez swoje istnienie, naśladownictwo, odnoszenie się do niego sam tworzy nową wartość, nową jednostkę kulturową.
Skąd wiadomo, że mamy do czynienia z memem? Jeżeli co chwilę widzisz go na Facebooku, w komentarzach, opisach gadu-gadu, na co drugiej stronie internetowej, to "wiedz, że coś się dzieje". To właśnie mem.
Zwijamy autostrady
Wszyscy ci, którzy są z tematyką internetową na bieżąco, na pewno od razu zwrócili uwagę na okładkę najnowszej "Polityki". Zdjęcie, a raczej jego przeróbka jest dziwnie znajoma. Nie kryją się z tym nawet sami autorzy grafiki. Tych, którzy nie są za pan brat z internetem informują, że okładka jest inspirowana żartem internetowym.
Na okładce widzimy nowiutką autostradę, którą robotnicy… zwijają niczym trawę. To wszystko w akompaniamencie wymownego pytania "Jak żyć po Euro?". Pomysłowe i fajne wykonanie, ale szkopuł w tym, że prawie identyczny obrazek robi w internecie furorę od kilku miesięcy. Okładka tym bardziej zaskakująca, bo "Politykę" dotychczas uważano za opiniotwórczy tygodnik z tradycjami. Czyli coś, co nie kojarzy się z internetowymi żartami. A tutaj proszę, sięga po - wydawałoby się - mało znaczącą niszę.
– Nie ukrywamy, że inspirowaliśmy się obrazkiem z internetu o czym napisaliśmy już na okładce. Po wstukaniu w wyszukiwarkę hasła "zwijanie autostrady" wyskoczy cała masa takich właśnie konceptów. My tylko zaczerpnęliśmy pomysł, a wykonanie było nasze - mówi nam jeden z grafików tygodnika i dodaje: – Okładka ubawiła kogoś z redakcji, a że pasowała do tematu to zdecydowaliśmy się ją zrobić - słyszymy.
Taka zabawa Photoshopem to sporo roboty. – Żeby zrobić to naprawdę idealnie potrzeba by całego dnia. Wtedy na spokojnie można wszystko wykończyć i dopracować. Nam udało się to w jakieś trzy godziny. Mieliśmy zdjęcie autostrady, a reszta to magia Photoshopa i innych specjalistycznych programów - wyjaśnia grafik.
Nie ma przepisu idealnego
O fenomen memów zapytaliśmy Jerzego Łabudę z magazynu "Komputer Świat". – Memy to wręcz postmodernistyczne działa, taka kultura remixu. Jeden coś zrobi, drugi doda i wychodzi ciekawy efekt. Nie ma jednego algorytmu, który mówi, że musi stworzyć to konkretna osoba. Często wychodzi to samo z siebie - wyjaśnia ekspert.
Przepis na mema idealnego nie istnieje. – Gdybym go miał to stworzyłbym fabrykę memów - śmieje się nasz rozmówca. – Mem musi być przede wszystkim trafny i aktualny. Powinien trafiać do jak najszerszej liczby użytkowników, mieć uniwersalny język i zdolność cytowania, a nawet przerabiania - dodaje już poważniej Łabuda.
– W pewnym sensie zaspokajają one nasze potrzeby. Przykładowo śmialiśmy się z memów z mięsnym jeżem, szydziliśmy, że to obciach. Pokazywaliśmy, że jesteśmy po wyższej stronie kultury ironizując na jego temat. To coś w stylu: patrzcie jacy jesteśmy mądrzy i fajni, mimo że śmiejemy się z tego w prymitywny sposób - wyjaśnia ekspert.
– To przenikanie dzieje się na naszych oczach. Niedawno widziałem artykuł, który był całkowicie zainspirowany rzeczą z internetu. To raczej symboliczne przeniesienie i ciężko tutaj wyrokować o jakimś przełomie - mówi Jerzy Łabuda.
Bawiąc się memami, trzeba pamiętać, że nie można tworzyć ich na siłę. Granica między kultowym obrazkiem, a przysłowiową siarą jest naprawdę cienka. – Można próbować, ale wtedy łatwo narazić się na nienaturalność i może nas to ugryźć w rękę. Zamiast tworzyć żart, sami możemy stać się jego obiektem. Spontaniczność na siłę nie ma sensu. Ten międzykulturowy kocioł, który się toczy w internecie jest na tym punkcie bardzo wyczulony - tłumaczy Łabuda.
A okładka "Polityki"? Wyszło trafnie i zabawnie, ale można ją po prostu spuentować jednym z najpopularniejszych polskich memów. Wrzucajcie linki Waszych ulubionych memów!