"Ziobro ma w ministerstwie cztery pistolety – swoich zastępców.
Sam tylko pociąga za spust" – pisze "Newsweek".
"Ziobro ma w ministerstwie cztery pistolety – swoich zastępców. Sam tylko pociąga za spust" – pisze "Newsweek". fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Wierny klon, merytoryczny prezes, sfrustrowany Wallenrod – takie przydomki trzem wiceministrom Zbigniewa Ziobry nadała Aleksandra Pawlicka z "Newsweeka". Według niej minister Ziobro wyciągnął wnioski z czasów pierwszego rządu PiS (2005-2007) i teraz brudną robotę wykonuje za pośrednictwem swoich "pistoletów".

REKLAMA
Wiernym klonem Zbigniewa Ziobry jest według autorki Patryk Jaki, politolog. Jako jedyny (oprócz żony) nie opuścił Ziobry po klapie, jaką była Solidarna Polska – w założeniu, alternatywa wobec PiS. Według rozmówców "Newsweeka" Ziobro ma sentyment do Jakiego, bo widzi w nim siebie z początków kariery. Ceni jego pewność siebie i chęć do występów w mediach. – Mówimy o nim "Jaki jest, każdy widzi". Merytorycznie nie ma pojęcia o tym, co robi, ale nadrabia pewnością siebie i nieustannie dobrą miną – mówi osoba z ministerstwa.
Braki Jakiego rekompensuje merytoryczny prezes, czyli Marcin Warchoł, który nie kryje się z niechęcią do sędziów. Jak pisze Pawlicka, kampania antysądowa PiS prowadzona przez PFN czerpała pełnymi garściami z wystąpień wiceministra, który nazywa sędziów "nadzwyczajną kastą". Informatorzy tygodnika mówią, że Warchoł ma duże ambicje polityczne.
Sfrustrowanym Wallenrodem jest według autorki Łukasz Piebiak, który wykorzystał stanowisko ministerialne do osobistej zemsty. "Przez lata nie mógł awansować z powodu dyscyplinarki, którą wytoczyła mu przełożona w Sądzie Okręgowym w Warszawie (był tam oddelegowany z rejonowego). Sędzia Ewa Malinowska zarzuciła Piebiakowi nieterminowość pisania uzasadnień do wyroków i wyjazdy na szkolenia, o których nie informował kierownictwa sądu. Odwoływał się od tej decyzji 30 razy do Krajowej Rady Sądownictwa, bezskutecznie" – czytamy w "Newsweeku".
logo
"Gdy został wiceministrem, pojawiła się okazja do odwetu. Piebiak powtarzał znajomym, że odwoła Malinowską z funkcji wiceprezesa sądu choćby i dwa dni przed końcem jej kadencji. Udało się miesiąc wcześniej, gdy w życie weszła ustawa o ustroju sądów powszechnych" – pisze Aleksandra Pawlicka. Więcej w najnowszym wydaniu "Newsweek Polska".